Przeskocz do treści

Błogosławioną zwać mnie będą
wszystkie narody (Łk 1, 48).
Witaj Gwiazdo Morska! Ave Maris Stella!

(...) W czasach burz tego życia Kościół kieruje do Maryi wołania i wzdychanie swych dzieci i podaje im to wezwanie potężne, pożyczone od św. Efrema: Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko, naszymi prośbami nie racz gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze zachować, Panno chwalebna i błogosławiona.

Najmilsi, nie przestańcie nigdy spoglądać na tę cudowną gwiazdę. Woła na was św. Bernard: Jeżeli cię miotają bałwany wśród morza tego świata, nie obracaj oczu twych od tej gwiazdy. Jeśli się podnoszą wichury pokus, jeśli cię rzucają na zagładę, rzuć okiem na gwiazdę, wołaj Maryję. W niebezpieczeństwach, w trudnym położeniu myśl o Maryi - wołaj Maryję.

Złóżmy dzisiaj, moi drodzy, wianek u stóp Maryi, z tej czci i miłości uwity, jaką Ją wszyscy otaczamy. I zobaczmy, na jakich podstawach opiera się to nabożeństwo do Maryi. Które stworzenie jest tak wysokie i godne naszych hołdów, jak Maryja? Szanujemy wielkich ludzi, czcimy świętych. Maryja wznosi się ponad nich wszystkich. Już na początku świata widzimy Ją wyobrażoną w osobie pierwszej niewiasty, nazwanej matką wszystkich żyjących, której nasienie miało zetrzeć głowę węża. Ewa porodziła sprawiedliwego Abla, którego miłe ofiary Pan przyjmował, który sam stał się ofiarą gniewu niegodziwego Kaina. Maryja dała życie prawdziwemu Ablowi, Jezusowi, który składa Bogu prawdziwemu ofiarę chwały, którego właśnie bracia wydali na śmierć okrutną, który swą własną krwią złożył cenę za życie nasze.

(...) Maryja jest wzywana i błogosławiona tytułami, którymi sama miłość Boga objawia się między nędzą ludzką. I tak wołamy do Maryi, jako do Matki dobrej rady, Wspomożycielki wiernych, Panny łaskawej, Uzdrowienia naszego, Przyczyny naszej radości, naszej nadziei, naszej miłości, naszego życia. Kto z nas wyliczy Jej tytuły? Litania Loretańska to tylko mały ich elementarz. Ze wszystkich krańców świata katolickiego wznoszą się do Dziewicy Maryi hymny, modlitwy wdzięczności. Dla Niej miłość serca wszystkich ludów, dla Niej święta najuroczystsze, dla Niej posty najostrzejsze, dla Niej pielgrzymki najdłuższe, bazyliki, ołtarze i ofiary najbogatsze. Dzisiaj, jak w dzień Zwiastowania, błogosławioną jest między wszystkimi niewiastami; i przez wszystkie wieki usta powtarzać będą te słowa niewiasty izraelskiej, pełnej uwielbienia dla mądrości Zbawiciela: Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, które ssałeś (por. Łk 11, 27).

Któż z nas przedarł się tak śmiały za obłoki niebieskie, by tam widzieć chwałę Maryi? Święty Jan, Jej ukochany syn i umiłowany uczeń, widział Ją odzianą słońcem, z gwiazdami na skroni, w cieniach księżycowych (por. Ap 12, 1). Maryja w niebie jest prawdziwie Królową Aniołów, Patriarchów, Proroków, Męczenników, Wszystkich świętych, wśród których Ona jedna jest obecna z Jezusem Chrystusem, z ciałem i duszą, czyli całkowicie chwalebna. Tak to dzieło rąk Boskich, najbardziej pokorne i najbardziej ukryte na ziemi, najwyżej jest obecnie wyniesione i podczas gdy gospodarzy w niebie, na ziemi jest przedmiotem czci najwyższej, jaki świat widział.

Wzywamy Maryję nie jako źródło łaski, ale jako kanał, przez który każda łaska przepływa, wzywamy Ją, aby nas przeprowadziła do Jezusa, jedynego Pośrednika między Bogiem a ludźmi (por. 1 Tym 2, 5).

Cześć Maryi, świętej Dziewicy opiera się na nauce wiary, na stałej Tradycji Kościoła. Znajdziecie Maryję we czci już przy kolebce chrześcijaństwa, w katakumbach, w liturgiach apostolskich, w zwyczajach pierwszych chrześcijan, znajdziecie Ją w pismach i kazaniach Ojców i Doktorów Kościoła. Najpiękniejsze okresy złotomówności chrześcijańskiej, to najszczytniejsze również pochwały pokornej Dziewicy. Grzegorz z Nyssy, Atanazy „młot herezji”, Cyryl Aleksandryjski - wzbogacili skarbiec pochwał Maryi, upiększyli hymnami i porywającymi wezwaniami liturgię katolicką.

Historia czci Maryi wiąże się ściśle z historią Kościoła, że nie można jej oddzielić. Każde pokolenie chrześcijańskie zostawiło na ziemi świadectwo swego nabożeństwa do Maryi; w mowach, w poezji, w dziełach sztuki - tak dalece, że jeśli serca ludzkie kiedy zamilkłyby o Maryi, kamienie wołać będą (por. Łk 19, 40)! Liczcie, jeśli możecie, świątynie wyrosłe jakby z ziemi ku chwale tej Dziewicy od czasów Konstantyna aż do naszych, na wschodzie i na zachodzie, na południu i na północy, na najmniejszych wysepkach i najludniejszych okolicach, na górach i dolinach. One są świadkami, jak Maryja jest kochana.

Cześć Maryi opiera się na woli Boga samego. On bowiem uczynił Maryję pośredniczką między nami a Jezusem, przez Jej macierzyństwo Boskie. Macie serce? Idźcie na Kalwarię - do stóp Krzyża, tam usłyszycie, dlaczego mamy kochać Maryję. Rozkaz Boga: Oto Matka wasza- oto syn Twój (por. J 19, 26-27).

Cześć Maryi opiera się na tym, co my nazywamy czułością, sercem Matki. Matką jest, nie może nie kochać nas. Cześć Maryi opiera się na tym, co nazywamy synowską miłością - Syn Boży nie odmówi niczego Matce Boga, zwłaszcza gdy prosi dla tak biednych dzieci, jakimi jesteśmy.

Ta zaś chwała Maryi, to równocześnie chwała Jezusa. Bo gdzie Maryja czczona, tam - jak uczy doświadczenie - Jezus Chrystus króluje, wiara się zachowuje, miłość się pali, religia jest żywa, płodna.

Cześć więc do Maryi to dźwignia potężna wszelkiej cnoty, to życie życia naszego. Ona daje siłę do zwyciężania siebie, powiększa męstwo duszy, potęguje energię woli. Kochajcie Ją, a zobaczycie, że najpiękniejsze cnoty zaczną kwitnąć między wami. Pokój, wierność zapanuje w rodzinach, nie będzie uganiania się za złudnymi rozkoszami, każdy podniesie swe myśli, oczyści pragnienia, we czci Maryi odżyje, odnowi się cały człowiek.

Witaj więc, o Maryjo, wołajmy ze św. Cyrylem, witaj Matko Boga i serdeczna Matko, kosztowna perło wszechświata, pochodnio nie gasnąca, korono dziewictwa i macierzyństwa, utwierdzenie naszej wiary, świątynio nie rozpadająca się, zamykająca Tego, którego niebo i ziemia ogarnąć nie może. Przez Ciebie, dziewic Królowo, niebiosa drżą z radości, piekło ucieka, ziemia się odmładza, przez Ciebie, Matko, do nieba człowiek biedny wraca, przez Ciebie my, o życie, o życie Twoje błagamy! Broń nas, bośmy poddani. Darz nas, bo Cię kochamy, nie oddalaj się od nas, bośmy Twe dzieci, przeprowadź bez grzechu przez to życie, a przy śmierci żywot wieczny nam uproś: o Pani łaskawa, o Matko litościwa, o słodka Dziewico Maryjo. Amen.

Kazanie na zakończenie nabożeństwa majowego. Kraków, 31 V 1911 r. (fragment)

1 V
Staraj się być radosną, bo radość zdrowie niesie.
2 V
Cnoty nie wyrabia się na poduszkach, nie wystarcza jej tylko zapach „róży”, lecz do wdzięku, potrzebne są jej także ciernie „róży”.
3 V NMP Królowej Polski
Z Matką Najświętszą witaj Zmartwychwstałego, a z Aniołami śpiewaj Alleluja i Regina coeli laetare!
4 V
Cechą świętości jest Alleluja w cierpieniu.
5 V
Wczuwaj się we własne serce – co ono kocha, a poznasz, jaka jesteś.
6 V
Pielęgnuj modlitwę, bo ona daje pełność Boga w duszy i z tej pełności czerpie, by Boga dawać także drugim.
7 V
Polecam nie przejmować się sobą, ani nie głosić swojej niegodności, bo jeśli jest, pokaże się sama w popełnianych błędach.
8 V 
Niech w duszy żarzy się Miłość eucharystyczna, w której wszystkie tajemnice życia Jezusowego się ponawiają, a najwięcej – Ofiara – szczyt miłości.
9 V
Droga dziecięctwa, to nie zabawa „w chowanego”, ale to codzienne męczeństwo, nie pod ostrzem miecza, lecz na ogniu cichej i radosnej ofiary.
10 V
Najwyższa myśl, z najgłębszą pokorą i pokojem wykonania tej myśli, niech ci zawsze towarzyszy i rodzi w duszy radość, że nie żyjesz ty, ale żyje „On” w tobie a Ty „ w Nim”.
11 V
Niech życiem twoim będzie Dziecię Jezus, niech to życie będzie coraz doskonalsze, aż do zjednoczenia; ale również niech będzie pełne w duchu dziecięctwa, w pełni pokory, ufności, oddania się, w pełnej ofierze.
12 V
Wobec powszechnego dziś zakłamania, prostota waszej dziecięcej wiary i ufności wyzwoli was, a bezbronne owieczki, jak twierdzi św. Hieronim, zwyciężą żarłoczne wilki.
13 V  NMP  Fatimskiej
Życzę, byś bardzo kochała Matkę Bożą i naśladowała Jej życie – niech będzie ono jednym aktem miłości Bożej.
14 V  Macieja Apostoła
Niech duch Bożego dziecięctwa na wzór Dzieciątka Jezus, będzie ci drogowskazem, jak małymi krokami, drobnymi aktami zdobywać doskonałość i rozdzielać wszędzie ofiarną, radosną miłość.
15 V
Sursum corda – za wszystko dziękujmy Panu i umacniajmy się Duchem z wysokości.
16 V
Patrz na wszystko na wesoło, czy na wozie, czy pod wozem – zawsze jednak z myślą Bożą, bo ta nigdy się nie smuci.
17 V
Pokora jest dobra i konieczna, bo ona zawsze podnosi do Boga, a nie obniża ducha.
18 V
Bądź mężna, nie rozczulaj się nad sobą, staraj się być zawsze zajętą, a zmniejszą się myśli o twoim stanie. Niech łaska Dzieciątka Jezus cię umacnia i rozwesela.
19 V
Nigdy nie trzeba patrzeć czarno, lecz zawsze w jasność piękności Bożych.
20 V
Boże Zmartwychwstanie i Jego radość niech rozprasza chmury, które niesie cierpienie, i niech udziela tej równowagi myśli i serca, która zawsze wybierze, co Bogu sprawia radość.
21 V
Niech wewnętrzne Alleluja i łaska Boża towarzyszy twojej modlitwie i codziennym zajęciom, a owocem będzie świętość.
22 V
Radośnie spełniaj, co ci polecą – wszystko niech będzie aktem miłości Boga i bliźniego.
23 V
Alleluja niech ci towarzyszy w modlitwie, w pracy, w cierpieniu, byś więcej żyła w niebie, niż na ziemi.
24 V
Największym darem jest sam Jezus – niech On zawsze będzie twoją radością.
25 V
Nie może być smutku, kiedy się kocha Jezusa; może być cierpienie, ale ono prowadzi do radości.
26 V
Z wiosną niech będą twoje myśli radosne, wiosenne – i niech dzień za dniem rozwija się i doskonali twoje życie wewnętrzne.
27 V
Miłość nie lęka się zaślubin z Krzyżem, bo on jest również zwycięstwem miłości.
28 V
Zawsze trzeba zaczynać od „nowa”, od codziennego Zmartwychwstania.
29 V  Wniebowstąpienie Pańskie
Mieszkaj w „przybytku Pańskim”, jako w Bogu samym, i żyj tym, czym Bóg żyje – Miłością, ale tą ofiarną, która dźwiga krzyż, a Bogu daje róże.
30 V
Duch Święty niech będzie zawsze waszym miłym gościem i domownikiem, darząc wszystkie swą łaską, świętością i weselem, byście wszystkie mówiły nie językami, ale cnotami.
31 V
Łaska Ducha Świętego niech jednoczy was w dziecięctwie Bożym, a Duch Święty niech oświeca umysł i zapala serce, by zawsze było pełne ognisko miłości w gotowości na wszystkie ofiary dla Boga.

„Nade wszystko życzę pełności życia eucharystycznego z Jezusem,
bo to zadatek zmartwychwstania i chwały...”

Haec dies – Dzień, który Pan uczynił, na chwałę swego Ojca, na zbawienie nasze, na dowód swego nieustannego Miłosierdzia i na ponawianie wieczyste Wielkanocnej Ofiary. Zamienił cierpienie w radość, śmierć w życie, stary kwas kłamstwa i nieprawości w przaśniki szczerości i prawdy.

Dlatego w jasności Zmartwychwstania, dzieląc się z Wami święconymi darami, dzielę się również Boskimi skarbami. Życzę łaski, na nowość i świeżość obcowania z Bogiem, życzę świętości, która z Ran Jezusowych się rodzi, życzę pokoju i wesela, które przez cierpienie oczyszcza nasze mętne wody i zamienia je w życiodajne źródła.

Niech spełnia się w naszych duszach i czynach skutek Zmartwychwstania, by nie było w nas martwych ani chorych, ani chodzących w ciemnościach. Alleluja zwycięskie niech rozbrzmiewa w naszych ślubach: posłuszeństwo niech ma swój dzień Pański w wyniszczeniu miłości własnej, ubóstwo swoją pracę w opuszczeniu największej własności – siebie, czystość niech promienieje znakami nieskazitelności w ciele i duszy.

Życie nasze zakonne podobne do drogi krzyżowej, na której potrzeba nam towarzysza podróży, nie tylko dźwigającego krzyż, ale i Zmartwychwstałego. Bywa, że i w tym Boskim towarzystwie nie zawsze poznajemy Pana, bo oczy nasze zakryte są ciemnością słabej wiary, słabością chwiejnej nadziei (...) Niechże ten Boski Towarzysz raczy zawsze iść z nami, tłumacząc, oświecając, zapalając. Poznamy Go może w Jego słowie, może w Jego ranach uwielbionych, ale poznamy Go na pewno, nie tyle w poświęconych darach – co nas jednoczą przy rodzinnej uczcie, ile i zawsze przy łamaniu Chleba, w Boskiej Uczcie, w świętej ofierze Mszy św. i w Komunii Eucharystycznej. W jednej, bowiem i drugiej Jezusa przyjmujemy i gościmy, w jednej i drugiej duch napełnia się łaską i daje nam zadatek przyszłej chwały.

Niech radość Maleńkiego Jezusa i radość Wasza z Małego Jezusa ma swoje dziecięce Alleluja z pełności Jego wieku i chwały teraz, wszędzie i zawsze.

fr. Anselmus a st. Andrea Corsini

Zob. List na Wielkanoc do Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus. Warszawa, 10 IV 1954.

„Dzięki Ci, Panie Jezu Chryste, za tę Ucztę,
na której Ty sam bywasz spożywany,
dzięki Ci za to, żeś nakazał kapłanom codziennie odnawiać
tę Ucztę na Twych ołtarzach, i że nas niegodnych
wezwałeś do uczestniczenia w niej.”

 

Jezus Chrystus przy „Ostatniej Wieczerzy” ustanowił Mszę św. nie tylko, jako ofiarę, ale też, jako ucztę ofiarną. Rozważając opis ewangeliczny Ostatniej Wieczerzy, widzimy, iż Pan nasz Jezus Chrystus nie tylko chciał, by w niej uczestniczyli Apostołowie, ale również, by jej uczestnikami stali się wszyscy, którzy uwierzą w Jego Bóstwo i Człowieczeństwo. Przy ostatniej wieczerzy łamał chleb i rozdzielał go biesiadnikom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje (Mt 26, 26), podobnież rozdzielał i wino: Bierzcie i pijcie to jest Krew moja (por. Mt 26, 27n). Po czym tę niewymowną władzę przeistaczania chleba i wina w Ciało i Krew Pańską udzielił Apostołom, by to samo czynili na Jego pamiątkę. W ten sposób Jezus Chrystus wszystkim przygotował swą Ucztę. Ucztę tę nazwał Chrystus „Ucztą Nowego Testamentu” (por. Łk 22, 20), bo ją przyrządził w sposób dotąd nieznany, zastawiając napoje i pokarmy, jakich dotąd usta człowieka nie dotknęły: Ciało i Krew swoją.

Wiedział nasz Zbawiciel, że człowiek miał zawsze głód i pragnienie Boga, tęsknił zawsze za zjednoczeniem się z Nim, za własnym niejako ubóstwieniem. Jest to już także prawo natury, że niższe stworzenia wciąż dążą do przemienienia się w istoty wyższe. Wszystko co tylko istnieje, instynktownie wznosi się, by dopiąć wyższego stopnia życia. (...)

Jeden tylko człowiek opuszczony przez siły przyrody. Od początku swego istnienia stęskniony, pragnie własnego niejako ubóstwienia, na próżno jednak, między nim a Bogiem pozostaje zawsze nieskończoność. Czyżby człowiek na zawsze miał pozostać niezaspokojony w swych tęsknotach?

Czytając przepisy ofiarnych ceremonii, już u ludów pogańskich spostrzegamy, że obecni spożywali dary ofiarne, aby w ten sposób wchłonąć w siebie niejako istotę boską, nasycić się jej jestestwem. Lecz zawsze były to jeszcze próżne wzdychania i marzenia, aby dosięgnąć Boga.

By nasycić to ludzkie pragnienie, sam Bóg musiał się zniżyć ku swemu stworzeniu. I oto w czasie Ostatniej Wieczerzy Chrystus, który umiłował swoje i do końca je umiłował (por. J 13, 1), podał na pożywienie ludzkie własne swe Ciało i własną swą Krew. Ustanowił ucztę Nowego Testamentu, ucztę która ma ubóstwiać Jego wiernych. Przedziwny cud Boskiej Miłości! Człowiek przystępując do tej anielskiej uczty, nie zatraca swego bytu, jak wszystkie inne stworzenia, nie asymiluje sobie istoty tego pokarmu niebieskiego, według praw przyrody, lecz sam przeistacza się niejako w pokarm tej niewymownej uczty, którym jest sam Bóg, Jezus Chrystus. Człowiek naprawdę posiadł Boga, wywyższył się nad anioły, ubóstwił się.

Dzięki Ci, Panie Jezu Chryste, za tę ucztę, na której Ty sam bywasz spożywany, dzięki Ci za to, żeś nakazał kapłanom codziennie odnawiać tę ucztę na Twych ołtarzach, i że nas niegodnych wezwałeś do uczestniczenia w niej.

[...] Jak chleb jest naszym codziennym pokarmem, tak samo Ciało Pana naszego Jezusa Chrystusa winno być codziennym posiłkiem dla duszy naszej. Mamy go przyjmować wzywając „Imienia Pańskiego” (por. Ps 115, 13), bo bez boskiej pomocy nigdy nie będziemy zdolni przyjąć Go jak należy. O tę godność przyjęcia Chleba niebieskiego, troszczy się kapłan w ciągu całej Mszy św. I teraz, gdy nadeszła chwila spożycia, jeszcze zda się drżeć i wzdrygać się, sam jakoby nie wiedząc w jakich słowach ma przemówić do Tego Gościa Niebieskiego, i jakim sposobem zaprosić Go do swego serca.

Z tego zakłopotania wyprowadza go przykład ewangelicznego setnika. Gdy mu bowiem zachorował jego ukochany sługa, udaje się do Jezusa prosząc o cud. Jezus widząc jego głęboką wiarę, kieruje swe kroki w stronę jego domu, a wtedy ten wstrzymując Go woła w najgłębszej pokorze: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale rzeknij tylko słowo, a będzie uzdrowiony sługa mój” (Mt 8, 8). Przedziwna wiara w moc słowa Bożego! Zachwycił się Boski Mistrz tymi słowami i uczynił zadość prośbom setnika. Kapłan przejmując się uczuciami setnika, trzymając w ręku święte postacie i bijąc się w piersi, po trzykroć woła z głębi serca za setnikiem: „Panie nie jestem godzien... lecz rzeknij tylko słowo, a będzie zbawiona dusza moja”.

Zob. Msza święta w przeżyciu kontemplacyjnym, t. 9, s. 195-197.