Przeskocz do treści

Oto dzień, który Pan uczynił, weselmy się i radujmy się w nim. (Ps 118, 24) Rokrocznie święcimy wielkie święto ? Wielkanoc, zwycięstwo Jezusowe nad śmiercią, nad grzechem, nad sprawcą śmierci i grzechu ? szatanem. Rokrocznie powtarzamy okrzyk tryumfu: Chrystus Zmartwychwstał ? Alleluja! Zwyciężył za nas ? bez nas, tryumfuje z nami i w nas swoją łaską, swym życiem, i przynagla nas byśmy zawsze chodzili w nowości życia.

(...) Niosę więc Wam tę radosną nowinę z Marią Magdaleną, na ustalenie naszej wiary, którą na klęczkach wyznajemy z Tomaszem: ?Pan mój i Bóg mój!? (J 20, 28); ?A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara.? (1 Kor 15, 14). ?Dic nobis Maria, quid vidisti in via? i głoszę: Chrystus zmartwychwstał ? nadzieja nasza, bo gdybyśmy tylko w tym życiu opierali się na Chrystusie, bylibyśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania (por. 1 Kor 15, 19). Ponad wszystko zaś Alleluja Chrystusowe, to odnowienie ducha, który żywiony wiarą i nadzieją ujawnia się w uczynkach mocną i stałą miłością.

Widzimy Chrystusa nie tylko na drodze naszego życia i powołania. On, Pierworodny wobec każdego stworzenia, współczując z naszymi słabościami, które przeżył i doświadczył, kreśli ją sam, jako drogę wąską, nieodłączną od zaparcia się siebie i krzyża, jako warunek przyszłej chwały.

Przyniósł nam Pan Jezus, po grzechem zamrożonej ziemi, wiosenny rozkwit życia, przyniósł dobro pokoju. Dziś dzieląc się z Wami wielkanocnym weselem, życzę Wam tego Boskiego pokoju. Bo ten pokój to serenitas mentis ? pogoda ducha, który ma być, jak niebo pogodne i jasne, bez ciężkich, czarnych chmur przesłaniających słońce. Bo pokój to tranquilitas animi ? cisza woli, której nie zmąci ani przeszłość, ani teraźniejszość, ani przyszłość, i gdziekolwiek postawi nas wola Boża, dobrze jest z nami. Bo pokój to sinceritas cordis ? szczerość i prostota serca, czyli duch wiary w uczynkach, bez łuski czy skorupy kryjącej pustkę. Bo pokój to vinculum unitatis ? węzeł jedności, który wiąże nie tylko domowników wiary, lecz nieprzyjaciół zwycięża dowodem ofiary. Bo pokój wreszcie, to consortium caritatis ? współżycie i uczestnictwo w miłości. Ecce quam bonum... ? jak dobrze jest i miło mieszkać braciom razem.

Niechże ten pokój, wysłużony krwią Jezusa, (...) będzie pierwszym i najświętszym święconym darem Zmartwychwstania, moją i waszą modlitwą w pełnym Alleluja naszego karmelitańskiego obcowania.

                                                          fr. Anselmus a st. Andrea Corsini provincialis

Zmartwychwstanie Pana naszego Jezusa Chrystusa jest radosnym alleluja, jakby przygrywką i przedsmakiem życia niebieskiego i uszczęśliwiającego widzenia Boga. Jeśli się przypatrzymy chwalebnym dziejom zmartwychwstałego Pana, zauważymy, że mają one znamię i charakter pokoju i ciszy, są przesiąknięte łaskawością i miłością, słodyczą i wdziękiem, niosą smak nie tego przejściowego życia, lecz przemawiają do nas szczęściem wieczności.
Między wydarzeniami z tego okresu najbardziej znamienne są objawienia zmartwychwstałego Pana. Sam fakt zmartwychwstania pozostaje w cieniu. O sposobie, jak zmartwychwstał, o chwale i blasku, o wspaniałym tryumfie nad śmiercią i nad nieprzyjaciółmi mało wiemy, raczej pokryte są one wymownym milczeniem. Bez wątpienia ukazał się Pan Jezus swojej Matce najdroższej i z Nią obcował, ale o tym objawieniu Ewangeliści milczą i bardzo słusznie, bo żadne słowo ludzkie ani anielskie nie jest zdolne nawet dotknąć tych przeżyć wewnętrznych, ani rzucić choćby nieznacznego światła na to obcowanie miłości i radości. Są to tajemnice i zostaną na zawsze tajemnicami ich wzajemnego życia, zakrytymi przed naszymi zmysłami i nie dającymi się wypowiedzieć w słowach.
Następnie zmartwychwstały Pan Jezus ukazał się niewiastom, jakby w nagrodę, że one, choć słabsze naturą, okazały się mocniejsze wiarą niż mężczyźni. Ukazał się Magdalenie pokutującej i płaczącej, niegdyś grzesznicy, a teraz więcej od innych miłującej, (...) uczynił ją apostołką swego zmartwychwstania dla samych Apostołów. Ukazał się i Piotrowi, także pokutującemu, ale przede wszystkim jako głowie swego Kościoła, by on był z urzędu świadkiem zmartwychwstania i utwierdzał swoich braci. Kolejno następują dalsze objawienia się: dwom uczniom w drodze do miasteczka Emaus, w prześlicznej scenie rozmowy Podróżnego z towarzyszami podróży i poznania Go przy łamaniu chleba. Objawienie się Pana Apostołom, wspólnie zebranym bez niewiernego Tomasza, a następnie razem z nim, mają swoją wymowę pokoju i łagodnego wyrzutu dla niewiary uczniów i błogosławieństwa dla tych, co nie widzieli a uwierzyli. Znamienne jest objawienie się nad Jeziorem Tyberiadzkim, gdzie Pan Jezus powierza Piotrowi prymat w Kościele i przepowiada mu rodzaj śmierci. W objawieniu się pięciuset braciom na górze zleca im urząd przepowiadania Ewangelii po całym świecie i nakazuje im chrzcić w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Na końcu ukazuje się uczniom w Jerozolimie, zapowiada przyjście Ducha Świętego i błogosławiąc wszystkim, wstępuje do nieba.
Jaki był przedmiot rozmów Pana Jezusa z uczniami? Pierwszym tematem było udowodnienie faktu zmartwychwstania i konieczności uprzedniego cierpienia. "O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?" Ten sam argument wysuwa Pan Jezus i uzasadnia go w objawieniu się jedenastu Apostołom. Kiedy ich pozdrowił: Pokój wam, a okazawszy im ręce i nogi powiedział im: To są słowa, które wam mówiłem, będąc jeszcze z wami, że potrzeba było wypełnić wszystko, co było napisane w prawie Mojżesza, w Psalmach i Prorokach o Mnie. Wtedy otworzył im umysł, żeby rozumieli Pisma i rzekł im, że tak jest napisane i tak było potrzeba, aby Chrystus cierpiał i wstał z martwych trzeciego dnia. I żeby w Imię Jego było przepowiadane wszystkim narodom nawrócenie i odpuszczenie grzechów.
Następnie, w swoich objawieniach po zmartwychwstaniu, Pan nasz kładzie nacisk na dwie przede wszystkim prawdy: na konieczność zmartwychwstania i na konieczność pokuty czyli krzyża.
"Potrzeba było, aby Chrystus cierpiał i tak zmartwychwstał". Trzeba zatem, byśmy te dwie prawdy coraz lepiej rozumieli i podróż naszą kierowali w stronę krzyża i przyszłego zmartwychwstania. "Potrzeba było, by Chrystus z martwych powstał". Bowiem przez zmartwychwstanie jaśnieje sprawiedliwość Boska. Widzimy tu dobitnie, że cierpienia tego czasu, zniesione dla sprawy Bożej, nie pozostają bez nagrody. Chrystus wyniszczył samego siebie, okazał najwyższą miłość i posłuszeństwo aż do śmierci, dlatego Bóg Go wywyższył nie tylko co do duszy, ale i co do ciała przez chwalebne zmartwychwstanie. Po wtóre "potrzeba było, by Chrystus zmartwychwstał" dla naszej nauki i utwierdzenia wiary, bo chociaż ukrzyżowany jest w niemocy, żyje z mocy Bożej. "I jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, próżne jest przepowiadanie nasze i próżna jest wiara nasza". Zmartwychwstanie jest więc najmocniejszym dowodem Bóstwa Chrystusa i prawdy o tym, co powiedział i uczynił. Po trzecie zmartwychwstał dla podniesienia nadziei naszej, byśmy widząc, że Chrystus, który jest naszą Głową, zmartwychwstał, spodziewali się również powstać z martwych. Po czwarte zmartwychwstał, aby nas pouczyć, abyśmy jak Chrystus powstał z martwych przez chwałę Ojca, tak byśmy i my chodzili w nowości życia, bo Chrystus zmartwychwstając już nie umiera, tak przeto i wy uważajcie się za umarłych dla grzechu a żyjących dla Boga. Wreszcie wstał z martwych, aby uzupełnić nasze zbawienie. Bowiem, "jak wycierpiał zło umierając za nas, by nas uwolnić od złego, tak przez śmierć zyskał chwałę, by nas poruszyć do dobrego" (św. Tomasz). "Wydany został za niesprawiedliwości nasze, a powstał na usprawiedliwienie nasze?. Tak więc, zmartwychwstanie Chrystusa jest najpierw źródłem naszego duchowego zmartwychwstania z grzechu, potem pobudką do cnoty i wreszcie jest zapewnieniem naszego zmartwychwstania w ciele.
Jednak jak powstanie z martwych było konieczne, tak pierwej było konieczne cierpienie. Bezsprzecznie Chrystus cierpiał nie z jakiegoś przymusu, bo przecież dobrowolnie położył duszę swoją za braci, ani też nie z przymusu ze strony Boga. Zważywszy jednak cel, dla którego Chrystus przyszedł na ten świat, konieczne było, by cierpiał. Bo najpierw On wziął na siebie grzechy nasze, ażeby za nie zadośćuczynić sprawiedliwości Boskiej według praw słuszności. Dlatego wypadało podwyższyć Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego uwierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Po wtóre cierpienie było konieczne ze strony Chrystusa, który przez pokorę cierpienia zasłużył na chwałę wywyższenia. "Czyż nie wypadało, aby Chrystus cierpiał, a tak wszedł do swojej chwały?" Po trzecie, by wypełniło się, co o Chrystusie było napisane w słowie Bożym. Po czwarte, byśmy na przykładzie Chrystusa nauczyli się nieść krzyż i godnie umierać.
Ta podwójna konieczność: cierpienia i zmartwychwstania Chrystusa okazuje się jasno czy to z Pisma świętego, czy to z przykładu samego Chrystusa. I taki też jest dział nasz i taki sposób naszego życia: cierpieć i umrzeć, być wskrzeszonymi i powstać z martwych w naszym codziennym życiu. Taka jest prawda i prawo pozostawione nam przez Chrystusa. Kto chce iść za Mną, niech zaprze się samego siebie, weźmie swój krzyż codziennie i niech idzie za Mną. I kto chce iść aż do grobu, aż do chwały zmartwychwstania, pierwej niech niesie krzyż, niech cierpi. Krzyż i zmartwychwstanie są nierozdzielne. Od krzyża trzeba zaczynać, bo chwała jest z cierpienia, a z nią pokój przewyższający wszelki zmysł.
(...) W zmartwychwstaniu będzie pełne alleluja, w duchowym zmartwychwstaniu będzie zapoczątkowanie życia wiecznego przez kosztowanie pokoju, tego pokoju, który przewyższa wszystkie utrapienia tego życia. Cóż wam dodam na końcu tego rozważania? Chyba ten okrzyk miłości św. Pawła, który woła do nas także: "nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa". Taka jest bowiem droga do zmartwychwstania i do wniebowstąpienia! Amen.

1 IV
Wszelka nasza poprawa zaczyna się od modlitwy i umartwienia.
2 IV            
Pokój Boży w całej swej rozciągłości, to pokój przede wszystkim z Bogiem, następnie z sobą samym, i w końcu pokój z bliźnim.
3 IV
Pokój z Bogiem i z samym sobą rodzi pokój z bliźnim.
4 IV
Gdyby dusza, za tchnieniem Ducha Świętego, pojęła i zrozumiała całą wzniosłość Komunii Świętej, całe jej życie stałoby się jednym ciągłym aktem wdzięczności.
5 IV NIEDZIELA PALMOWA
Ten Król, przychodzi dziś nie na to, by się wznieść ponad ludzi przez blask chwały ? tylko po to, by powalić pod stopy wielkość pychy ludzkiej.
6 IV
Pełność pokoju to nieodzowny warunek do godnej i pełnej w skutki Komunii Świętej.
7 IV
Msza święta czy Komunia Święta, nie powinna być tylko chwilą przyjemną, winne się stać centrum naszego codziennego życia, winniśmy żyć życiem prawdziwie eucharystycznym.
8 IV
Dusza posilona Komunią Świętą staje się mężna, pełna energii i świętego zapału dla spraw Bożych, staje się niezdobytą twierdzą dla szatana.
9 IV WIELKI CZWARTEK
Dzięki Ci, Panie Jezu Chryste, za tę Ucztę, na której Ty sam jesteś spożywany, dzięki Ci za to, żeś nakazał kapłanom codziennie odnawiać tę Ucztę na Twych ołtarzach, i że nas niegodnych wezwałeś do uczestniczenia w niej.
10 IV WIELKI PIĄTEK
O Jezu, Twa słabość jest mocą moją ? Twój krzyż, jakąż siłę mi daje.
11 IV WIELKA SOBOTA
Trzeba było, aby Chrystus cierpiał odrzucony ? tak, jak grzech odrzucił człowieka od Boga.
12 IV NIEDZIELA WIELKANOCY ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO
Chrystus zmartwychwstał! Chwalmy Pana! Alleluja modlitwy, Alleluja wyniszczenia, Alleluja ofiary i chwały niech będzie pieśnią naszej nowości życia.
13 IV
Jezusowe Alleluja streszcza się w Jego wyniszczeniu, w Jego ofierze, w Jego chwale.
14 IV
Życzę wszystkim tej nowości życia, która się rodzi z ran Jezusowych, wzoruje się na zmartwychwstaniu Pana, a odnawia się z łaski i w łasce, którą nam przyniósł Chrystus.
15 IV
Za MIŁOŚĆ bez miary ? kochaj bez miary.
16 IV
Łatwo jest obejść się bez pochwały, gdy jej nam nie dają ? ale trudniej jest nie mieć w niej upodobania, gdy ją dają.
17 IV
Jak życie, które z ziarnka wrzuconego w ziemię cudem natury powstaje, tak Zmartwychwstanie jest cudem ponad wszelką naturę, dokonaniem wszystkich Zmiłowań Pańskich.
18 IV
Niech każdy dzień będzie nowy i wielkanocny, każdy rozśpiewany miłością do Jezusa i Jego Najświętszej Matki, niech przemienia się w radosne Alleluja! Chwalmy Pana!
19 IV  2 NIEDZIELA WIELKANOCY ? MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
Nie patrzmy na to, czy inni bardziej są grzeszni lub więcej od nas zawinili ?lecz ze skruchą i pokorą zwróćmy się do Miłosierdzia Bożego: Panie Boże Zastępów, nawróć nas i okaż nam oblicze Twoje, a będziem zbawieni.
20 IV
Alleluja niech rozszerza ściany serca i napełnia dom cały weselem Zmartwychwstania, i niech będzie ciągłą odnową naszego życia w Mistycznym Ciele naszego Zbawcy.
21 IV
Przy ćwiczeniu cnoty pamiętaj, że tam zaczyna się prawdziwa cnota, gdzie zaczyna się ofiara z własnego ?ja?.
22 IV
U stóp naszego Pana Jezusa Chrystusa zawsze znajdziesz zrozumienie, a choć nie zawsze da odpowiedź, zawsze da łaskę dźwigania krzyża.
23 IV
Nie bądź nigdy smutny ? bo smutek nie przystoi dzieciom Boga i dzieciom nieba.
24 IV
Gdy mamy serce szczere i proste, gdy umiemy być pokornymi i nie cofamy się przed ofiarą dla Boga ? to znak pewny, że Go kochamy.
25 IV
Mieć pokój Boży to znaczy mieć pełne Alleluja, znaczy żyć na ziemi niebem.
26 IV
Jezus nigdy nie oddali się od duszy, jeśli tylko dusza chciałaby trwać przy Nim, jeśli chciałaby sumiennie przestrzegać Jego przykazań.
27 IV
Zapomnieć o sobie, by żyć Bogiem, zapomnieć o sobie, by się poświęcić i służyć drugim, to brzmi tak pięknie i jest piękne, lecz jakże mało jest takich, którzy tak czynią.
28 IV
Jeśli w twojej modlitwie jest miłość, nie potrzebujesz słów żadnych ? wystarczy kochać.
29 IV
Mów do Pana Jezusa, jak umiesz i co ci miłość podpowie, jeśli zaś miłości nie czujesz, to trwaj przy Nim w pokorze i skrusze.
30 IV
Dobra modlitwa ? to miłosne obcowanie z Bogiem, nie potrzeba w niej nawet rozmyślać, ani wiele mówić, tylko wiele kochać, z miłością i przejęciem trwać w obecności Bożej.

Tajemnica Zwiastowania i pozdrowienia anielskiego (por. Łk 1, 26-38) przynagla nas, byśmy z największą czcią adorowali Słowo, które ciałem się stało (por. J 1, 14), i pozdrawiając Matkę Słowa przez słodkie Ave, złożyli Jej życzenia z powodu najwyższej godności, jaka Ją spotkała! Słowa tej niewypowiedzianej tajemnicy raczej przytłaczają umysł swoją wysokością i głębokością, mimo to poruszane są słabe nasze myśli, i kiedy ani myśl, ani słowa nie obejmą tej tajemnicy, niech je uzupełni uczucie świętej radości i podziwu.

(...) Mówi bowiem św. Augustyn, że bardziej błogosławiona była Maryja, przyjmując wiarą Chrystusa, niż poczynając ciało Chrystusa. Macierzyńskie bowiem pokrewieństwo nic by Maryi nie pomogło, jeśliby nie nosiła Chrystusa szczęśliwiej w sercu niż w ciele. Następnie ponieważ Dziewica miała być świadkiem tej tajemnicy, wypadało, by była o niej przez Boga pouczona. Po trzecie, zgodne było z planem Bożym, by także stworzenie na swój sposób współdziałało w dziele zbawienia, by Maryja w zastępstwie rodzaju ludzkiego wypowiedziała swoją zgodę, co też uczyniła, składając w ofierze Bogu swoje posłuszeństwo, mówiąc: ?Oto ja służebnica Pańska? (por. Łk 1, 38). Wreszcie, ponieważ Wcielenie było duchowym macierzyństwem między Synem Bożym a naturą ludzką, oczekiwał Bóg zgody i przyzwolenia Dziewicy w imieniu całej natury ludzkiej.

Jakże wielka była ta chwila łaski! Posłał Bóg anioła. Posłany jest anioł Gabriel, mąż Boży, siła, moc Boża. Zgadza się urząd z imieniem, bo zwiastował wszechmocnego Chrystusa. Ten sam, co niegdyś wskazał Danielowi czas przyjścia Mesjasza (por. Dn 9, 24-26), ten sam, co Zachariaszowi zwiastował poprzednika (por. Łk 1, 11) - więc godziło się, by on także Dziewicy zapowiedział Jej wybór i narodzenie Chrystusa. Nie byle kogo Bóg wyznaczył na to poselstwo, ale jednego z najwyższych duchów, bo tego wymagała godność Syna Bożego. Wielu uważa, że Gabriel jest z hierarchii tych, co stoją przed Bogiem i niekiedy spełniają misję dla ratowania narodów, zgodnie ze zdaniem św. Pawła, że wszyscy oni są posługującymi duchami posłanymi na pomoc tym, których dziedzictwem jest zbawienie (por. Hbr 1, 14), a że zwiastował najwyższe rzeczy Dziewicy, wypadało, żeby był najwyższy. Stąd i św. Tomasz sądzi, że był najwyższym z chórów Archaniołów.

Przedziwnie ukazuje się porządek Opatrzności Boskiej w tym, że anioł zwiastuje tajemnicę Boskiego Wcielenia. Najpierw pouczeni są aniołowie o tajemnicy Boskiej łaskawości Słowa, a następnie przez nich przychodzi łaska poznania dla ludzi.

(...) Posłany jest anioł do Nazaretu. Szczęśliwe miasteczko, szczęśliwy domek, na którym spoczęło upodobanie całej Trójcy Najświętszej! Szczyci się z posiadania tego domku Loretto i pewno nie ma godniejszego od niego. Imię Dziewicy, do której niebieski poseł jest skierowany, brzmi Maryja. Ileż to razy imię to bywa pozdrawiane! Ile rodzi uczuć świętych, i ile wypuszcza latorośli cnót! Ile cudów czyni, jak słodko i melodyjnie się śpiewa! Ono jedno, wszystko zamyka. Gdy je wymawiasz, Dziewicę pozdrawiasz, czcisz Niepokalaną Matkę Jezusa i twoją, nazywasz Ją Matką łaski i miłosierdzia, i Matką twojej przyszłej chwały.

I wszedłszy, anioł pozdrowił Ją z pokorą i uszanowaniem jako Panią i Królową. Ave! Pokój Tobie! Głos radosnego życzenia i głos adoracji. Łaski pełna ? to jest przepełniona, udoskonalona łaską. Jest to jakby Jej własnym imieniem.

Greccy ojcowie uczą, że to słowo oznacza pełność wszystkich łask. Maryja trzykrotnie była napełniona łaską. W pierwszym momencie swego poczęcia była zalana pełnością łaski ze wszystkimi cnotami i darami Ducha Świętego, to znaczy że była niepokalanie poczęta, czyli ze szczególniejszego przywileju Boga w pierwszym momencie poczęcia była zachowana nietknięta, wolna od grzechu pierworodnego.

O pozdrowieniu anielskim (...) mówi papież Pius IX w encyklice apostolskiej Ineffabilis Deus - Niewysłowiony Bóg: Kiedy Ojcowie Kościoła uważnie się zastanawiali nad zwiastowaniem Gabriela głoszącego najwyższą godność macierzyństwa Boskiego i pełności łaski, uczyli zgodnie, że w tym szczególniejszym i uroczystym pozdrowieniu nigdy dotąd niesłychanym jest niezbity dowód, że Bogurodzica była siedzibą wszystkich łask, ozdobioną wszystkimi charyzmatami Ducha Świętego; owszem, była tychże charyzmatów nieskończonym prawie skarbcem i przepaścią niewyczerpaną, przez co nigdy nie była pod przekleństwem.

Po wtóre, za szczególniejszym przywilejem przez całe życie swoje była wolna od wszelkiego grzechu uczynkowego, nawet najlżejszego; owszem, nie czuła żadnej pożądliwości, lecz mając całkowicie rozum poddany Bogu, także niższą część miała poddaną rozumowi. Była pełna łaski, nie tylko jej rozciągłością, lecz także intensywnością i wewnętrzną siłą. Pewne jest, że na końcu swego życia była świętsza od aniołów, jak również od pierwszych początków swego istnienia świętsza była od wszystkich tak że łaska początkowa, zasadnicza przewyższała łaskę osiągniętą przez jakichkolwiek ludzi i aniołów.

Po trzecie, ciągłymi aktami cnót i zasług w ciągu życia, zwłaszcza gdy w żywocie poczęła Syna Bożego, prawie w nieskończoność powiększała łaskę uświęcającą. Dlatego, gdy anioł głosi, że pełna była łaski, nie oznacza to pełności, która nie może już być większa, lecz oznacza łaskę największą, jaka mogła być Jej udziałem w momencie pozdrowienia, to jest taki stopień czystości i świętości, do jakiego Ją Bóg podnieść raczył, aby stała się godnym mieszkaniem Jego Syna.

Śpiewa następnie anioł: ?Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami? - jakby chciał powiedzieć: Ave, ?pełna łaski, Pan z Tobą? w każdym czasie i na wszelki sposób, pod każdym względem jesteś błogosławiona między niewiastami, bo z dobrodziejstwa Bożego sama jesteś niepokalana, najświętsza, najdroższa, boś jedna Matką Boga, boś jedna Matką i Dziewicą. Mówiąc zaś: między niewiastami - a nie między wszystkimi ludźmi, anioł ma na względzie przede wszystkim godność Jej macierzyństwa Boskiego, które wszystko i wszystkich przewyższa.

Zatrwożyła się najpokorniejsza Dziewica. Zatrwożyła się z dziewiczej wstydliwości, jak chcą niektórzy, a może raczej i prawdziwie ze swojej pokory, bo nie mogła pojąć, by takie pochwały Jej się należały, bo uważała się za niegodną takiego uznania, jakie głosiły słowa anioła. Dlatego też w duszy dopuściła uczucia bojaźni, które wywołały na twarzy wyraz trwogi.

(...) Święty Tomasz, jak zwykle uczenie i głęboko streszcza przebieg tej tajemnicy. Trzy rzeczy zamierzał anioł wytłumaczyć Dziewicy. Najpierw chciał Jej zwrócić uwagę, by się zastanowiła nad tym, co Jej zapowiadał, a uczynił to, pozdrawiając Ją niezwykłym pozdrowieniem. W tym pozdrowieniu powiedział Jej anioł o Jej zdolności poczęcia, kiedy mówił: Ave - Zdrowaś, łaski pełna; wyraził poczęcie, kiedy powiedział: ?Pan z Tobą?; i zapewnił o honorze jaki Ją spotka, mówiąc, że jest błogosławiona między niewiastami. Po wtóre, pouczył Ją o tajemnicy Wcielenia, które w Niej miało nastąpić, co uczynił zapowiadając i poczęcie, i porodzenie. ?Oto poczniesz  i porodzisz Syna?. Objawia Jego wielkość: Ten będzie wielki i ukazuje, jak się to stanie: ?Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię?. Po trzecie, usposabiał Ją do wyrażenia zgody, przedstawiając Jej przykład Elżbiety, która wbrew prawom natury stała się matką.

Następuje odpowiedź Dziewicy; Pokorna Dzieweczka odpowiada: ?Oto ja służebnica Pańska?(Łk 1, 38) - gotowa na wszelkie usługi. Patrz na pokorę, patrz na oddanie się, woła św. Ambroży, nazywa się służebnicą Pana, która wybrana jest na Jego Matkę. ?Niech mi się stanie według słowa twego?, niech Bóg sprawi we mnie, co powiedziałeś. Tymi słowy Maryja wyraziła swoją zgodę. Zawyło piekło ze wściekłości, wąż zdradziecki podeptany został stopą Dziewicy, zagrzmiało niebo radośnie niewypowiedzianym weselem i anieli adorowali Słowo, i pozdrawiali Jego Matkę i swoją Królową. Po tych bowiem słowach, jak uczą teolodzy i Ojcowie, dokonała się tajemnica Wcielenia. Najświętsza Trójca w jednym momencie z dziewiczej materii w żywocie Maryi uformowała i utworzyła ciało, stworzyła duszę i wlała ją w ciało, i całą naturę ludzką zjednoczyła z osobą Słowa, tak że ta ludzka natura ani chwili nie była zostawiona sobie, lecz wzięta została i podtrzymana przez osobę Słowa. Ponieważ Maryja sposobem macierzyńskim poczęła i Jej poczęcie miało za cel zjednoczenie z osobą Boską, dlatego jest prawdziwie Theotokos, Matką Boga. W tym momencie Słowo ciałem się stało (por. J 1, 14).

Adorujmy to Słowo, adorujmy tajemnicę, czcijmy Matkę i Dziewicę słowami anioła; codziennie Ją pozdrawiając, prośmy, byśmy za Jej przyczyną i z Jej pełności łaski uzyskali życie wieczne, a teraz to życie wieczne zaczynajmy, służąc pokornie Matce Dziewicy. Amen.

Konferencje zakonne, Łódź 1961-1962.