Przeskocz do treści

W łódzkiej wspólnocie sióstr karmelitanek Dzieciątka Jezus, jak co roku, radośnie świętowano kolejną rocznicę urodzin Ojca Założyciela. W niedzielę, 23 lutego, siostry witały ?Gości z Marszowic?, którzy z okazji urodzin Macieja, przywieźli siostrom na śniadanie tradycyjne ?drożdżowe bułeczki marszowickie z serem?. Siostry nowicjuszki, ?wcieliły się? w postaci babci Macieja Apolonii oraz mamusi Salomei i bliskiej ich krewnej ? odgrywając krótką scenkę nawiązującą do pamiętnych urodzin drugiego dziecka Salomei i Antoniego Gądka ? Macieja Józefa. Następnie poczęstowały całą wspólnotę bułeczkami, a także darem duchowym ? każda siostra otrzymała bilecik z myślą o. Założyciela. Na koniec siostry zaśpiewały pieśń ?Maciuś?, autorstwa Z. Naskowskiego i s. Bernadetty Czuba CSCIJ, która ułożyła kolejne zwrotki pieśni, wyrażające historię powołania Macieja.

W poniedziałek, 24 lutego br., w sam dzień urodzin o. Założyciela została odprawiona Msza św. ? O Boże błogosławieństwo w procesie beatyfikacyjnym Sługi Bożego o. Anzelma Gądka.

Po południu, siostry wysłuchały konferencji O modlitwie, wygłoszonej przez o. Założyciela w 1960 r. w Sosnowcu. Nawiedziły też grób Ojca Założyciela w kościele karmelitów przy ul. Liściastej, modląc się o łaski dla Zgromadzenia i wszystkich polecających się modlitwie za przyczyną Sługi Bożego.

Pierwszych początków tego święta należy szukać na Wschodzie. Obchodzono je, jak to wynika z "Peregrinatio Etheriae", w wieku czwartym pod nazwą "Czterdziestnicy Objawienia się Pańskiego". Uroczystość, uważano przeważnie jako święto Pana Jezusa a nie Matki Boskiej. Przez dekret Justyniana, w 542 r. rozpowszechniło się na Wschodzie i stamtąd przeszło do Rzymu. Z początku nie miało to święto żadnego szczególniejszego tytułu i nazywało się "świętem dnia 2 lutego". Lecz, pod koniec VII wieku, za czasów Papieża Sergiusza, który był Grekiem z pochodzenia, święto to zyskało jedno z pierwszych miejsc, dzięki rozporządzeniu papieskiemu, że ma być poprzedzone procesją pokutną, jak inne trzy wielkie święta Matki Najświętszej. Stąd charakter tego święta w Rzymie i na Zachodzie jest przeważnie maryjny. Nazwa starożytna tego święta "Ypapante" czyli "Spotkanie się Pana", pozostawiła ślady w oficjum, odmawianym w tym dniu, jak w inwitatorjum, w lekcjach i antyfonach, w których sławi się spotkanie Dzieciątka ze starcem Symeonem, przez co rzuca się jakby zasłonę na samą tajemnicę Oczyszczenia Najświętszej Dziewicy. Nazywano nawet to święto "Dniem Symeona", a nazwa Oczyszczenie jest późniejszej daty i zapożyczona z liturgii gallikańskiej.

Podajemy tu starodawny opis, jak to święto obchodzono w Rzymie około roku 800. Z brzaskiem dnia 2 lutego, z rozmaitych kościołów miasta, wyruszały procesje parafialne, kierując się ku "Forum Romanum", do kościoła św. Adriana. Droga wiła się wśród ruin dawnych pałaców Rzymu, a wierni dla rozproszenia ciemności nieśli płonące świece, podczas gdy kler śpiewał psalmy i antyfony, a lud odpowiadał zwyczajnym przy procesji wołaniem: Kyrie eleison. Gdy tylko Papież przybył do bazyliki św. Męczennika, schodził do sekretarjum i na znak pokuty przywdziewał tak zwaną penulę, długi powłóczysty płaszcz koloru czarnego, co również czyniła cała jego asysta. Wówczas kler i rozmaite szkoły śpiewaków przystępowali do Papieża, z rąk jego otrzymując świecę. Po ukończeniu rozdziału świec śpiewacy intonowali antyfonę na Introit "Ex surge Domine - Powstań Panie", zachowaną po dziś dzień w mszale. Po introicie Papież odbywał swój uroczysty ingres do kościoła świętego Adriana, śpiewacy intonowali Kyrie, jak we wszystkich mszach, po czym następowała kolekta i rozpoczynała się procesja.

Lud dzielił się na siedem wielkich oddziałów, każdy oddział ze swoim krzyżem, śpiewając siedmioraką litanię. W średniowieczu, zamiast krzyżów, niesiono osiemnaście obrazów Zbawiciela i Matki Najświętszej, najbardziej czczonych w mieście. Papież szedł boso, poprzedzany dwoma akolitami z płonącymi świecami, wśród których subdiakon niósł żarzącą się kadzielnicę, obok dwóch kleryków niosło krzyże, a za nimi postępowały chóry śpiewaków psalmodujących. Procesja poruszała się przez Forum Nerwy i Trajana i rozwijała się ku wzgórzu Eskwilińskiemu, a opuszczając na prawo kościół Eudoksji, zstępowała niżej ku kościołowi św. Łucji  - S. Lucia in Silice, po czym znowu wstępowała ku św. Praksedzie i stąd już prosto do Bazyliki Liberiusza. Szkoły śpiewaków wykonywały antyfony i responsoria, kler śpiewał psalmy i odpowiadał responsorium ułożone według porządku liter, aż wreszcie za zbliżeniem się do bazyliki Maria Maggiore intonowano trzykrotną litanię, dlatego tak nazwaną, że ją powtarzano trzy razy. Po procesji następowała Msza święta, w której już nie śpiewano ani Kyrie ani Gloria.

Stare dokumenty liturgiczne rzymskie nie wspominają nic o specjalnym poświęceniu świec czyli gromnic. Zwyczaj ten datuje się od wieku dziesiątego. Pierwotnie rozdzielano świece na czas procesji, żeby ich światłem oświecić noc, ale nie stanowiły one żadnej specjalności przy uroczystości Oczyszczenia. W Rzymie pierwsza wzmianka o poświęceniu świec przypada na wiek dwunasty, chociaż i wówczas nie były one wyłącznością święta "Ypapante", gdyż i przy innych procesjach rozdawano poświęcone wcześniej świece. Cencjusz Kamerarjusz opowiada, że za jego czasów Papież udawał się do kościoła św. Martyny przy Forum i tutaj, odśpiewawszy Tercję na tronie umieszczonym na wolnym powietrzu na Via Sacra, rozdzielał świece, poświęcone przez najmłodszego z kardynałów. Po czym śpiewano Sekstę w pobliskiej bazylice św. Adriana, do której schodził się lud ze swymi krzyżami ze wszystkich parafii rzymskich. W procesji, która się następnie rozwijała, Papież szedł w sandałach, dopiero przy wejściu do bazyliki Maria Maggiore zdejmował sandały i szedł boso. Przed rozpoczęciem Mszy św. zstępował do sakrarjum, gdzie do umycia nóg przygotowano mu ciepłą wodę. (...)

Tajemnica tych obrzędów liturgicznych - związanych z tym świętem, była przedmiotem tłumaczeń już od wieku VII. Według Iwona, wosk świec, wykonany przez pszczoły z soków kwiatów, które starożytność uważała zawsze za symbol dziewictwa, oznacza dziewicze ciało Dziecięcia, które nie podległo skazie ani w swoim poczęciu ani w narodzeniu, jak również nienaruszoność Maryi. W płomieniu świecy widzi święty Biskup symbol Chrystusa, który przyszedł oświecić ciemności. Św. Anzelm, rozwijając tę samą tajemnicę, mówi nam, że trzy rzeczy należy rozróżnić w świecy: wosk, knot i płomień. Wosk, dzieło pszczółki dziewiczej, to symbol Ciała Chrystusowego, knot, który tkwi wewnątrz, to symbol duszy, a płomień, który błyszczy, to obraz Bóstwa.

Bez wątpienia w tłumaczeniu tajemnicy Ofiarowania Dzieciątka i Oczyszczenia Maryi nie brak głębokich tematów do poważnych rozważań, w których pokora Maryi, Jej posłuszeństwo prawu, pierwsze wejście Jezusa do świątyni Jerozolimskiej, Jego przedstawienie się w postaci grzesznika, proroctwo Symeona o Dzieciątku, o Jego prześladowaniu, męce i udręce serca Matczynego - to wszystko staje się przeobfitym pokarmem dla duszy wierzącej.

Streszcza tę uroczystość antyfona śpiewana przy procesji: Przystrój, twą komnatę ślubną Syjonie i przyjmij króla Chrystusa! Obejmij z miłością Maryję, która jest bramą niebios, gdyż ona tuli na swym łonie Tego, który jest światłem nowym! Dziewica się zatrzymuje, ofiarując swego Syna zrodzonego przed jutrzenką. Symeon bierze Go w swe ramiona i głosi narodom, że On jest Panem życia i śmierci i Zbawicielem ludzkości!

Ten pierwszy wstęp Jezusa do świątyni i Jego wejście na rękach Matki Najświętszej, obchodzi Kościół z wielkim weselem. Nazywa to święto "Ypapante" spotkaniem, i naśladując Symeona wychodzi na spotkanie Dzieciątka i bierze Je z rąk Matki Dziewicy, jako światło, jako znak na powstanie swych dzieci.

Św. Bernard, patrząc w duchu na to wejście Jezusa na rękach Dziewicy do świątyni, na starca Symeona i Annę prorokinię, tak nam przedstawia tę procesję: Dziś Matka Dziewica wprowadza Pana do świątyni Pańskiej. Józef przedstawia Bogu Syna, który nie jest jego synem, ale Synem najmilszym Boga Ojca, który w Nim położył swoje upodobanie. Sprawiedliwy Symeon poznaje Zbawiciela, którego oczekiwał, wdowa Anna wysławia Go w pochwałach. Te cztery osoby, obchodziły po raz pierwszy tę procesję dzisiejszą, która następnie miała być obchodzona po całej ziemi, we wszystkich miejscach i narodach. Nie dziwmy się, że ta procesja była tak mała, bo ten, którego wówczas przyjmowano był tak maleńki. Żadnego grzesznika tam nie było? wszyscy byli sprawiedliwi, wszyscy święci i doskonali.

Idźmy i my, przynajmniej ich śladami! Idźmy przed tym maleńkim Oblubieńcem dusz naszych, jak owe panny mądre, niosąc zapalone pochodnie w rękach naszych, ogień miłości w sercach! Niech biodra nasze będą przepasane, a w rękach naszych lampy zapalone na podobieństwo tych co wyczekują Pana. Prowadzeni przez wiarę, zapaleni miłością, spotkamy Go wreszcie, a On się nam powierzy, jak niegdyś Symeonowi, już nie przy blasku gromnicy, ale w słońcu swej Boskiej chwały!

Br. Anzelm od św. Andrzeja Corsini

Głos Karmelu 4 (1930) 34-37.

1 II
Nie zwracaj wiele uwagi na to, czy masz wielkie uczucia miłości, czy nie, bo uczucie jest zwodnicze, ale czuwaj nad sobą, abyś nigdy nic nie odmówiła Panu Jezusowi.

2 II Ofiarowanie Pańskie
Prowadzeni przez wiarę, zapaleni miłością, spotkamy Pana, a On się nam powierzy, jak niegdyś Symeonowi, już nie przy blasku gromnicy, ale w słońcu swej Boskiej chwały!
3 II
Miłość bliźniego ? to znosić drugich w cierpliwości, pogodzie, chętnie im usługiwać, chętnie pomagać, spełniać uczynki, które są przykre i od których drudzy uciekają, nie zajmować się sobą, ani drugich nie zajmować sobą.
4 II
Kochaj bardzo Matkę Najświętszą, i zawsze idź do Niej z dziecięcą ufnością.
5 II
Czuwaj szczególnie nad czystością serca, w cnotach ćwicz się ochotnie ? szczególnie w cierpliwości, w pokorze i posłuszeństwie.
6 II
Niech twoje życie będzie zawsze radosną pieśnią dla Pana Jezusa, radosnym Magnificat.
7 II
Kiedy ci coś dolega, czy cierpienie fizyczne, czy oschłość duchowa, zawsze znoś to z radością, a patrz wtedy na Pana Jezusa duchem wiary, prostej, szczerej, dziecięcej.
8 II
Bardzo kochajmy Pana Jezusa ? bo musimy być świętymi !
9 II
Krzyżyki cię czekają, ale bierz je zawsze z weselem i krzyż okrywaj różami, to jest - miłością i radością.
10 II
Pierwsze zadanie, to miłość Pana Jezusa - poznanie Go, kochanie i naśladowanie, pod opieką Matki Najświętszej. I to zadanie, ma być wykonywane z możliwie największą doskonałością, na jaką się zdobyć może twój umysł i serce.
11 II
Aby poznać Pana Jezusa, trzeba szczególnie czytać Jego Ewangelię, rozmyślać to wszystko, a zwłaszcza mieć przed oczyma żłóbek, wieczernik i krzyż.
12 II
W żłóbku pokora się rodzi, więc zacząć trzeba od pokory, od posłuszeństwa, żebyś przez te cnoty, była jak mały Jezus w świątyni - zawsze w rzeczach Bożych.
13 II
Wieczernik nauczy cię, jak trzeba kochać Pana Jezusa i jak kochać bliźnich, bo Eucharystia ? to najwyższy dowód miłości Boga i bliźniego.
14 II
Krzyż to miłość ofiary. Pamiętaj, żebyś nigdy dla Boga nie była skąpa, ale zawsze ochotna, zawsze dająca z weselem, choćby całe życie cierpieć przyszło.
15 II
Drugie zadanie, to miłość Kościoła, miłość dusz, modlitwa i ofiara za cały Kościół, za tych wszystkich, za których umarł Jezus i których kocha Jezus.
16 II
Niech twoja miłość do Pana Jezusa, nie tyle będzie tkliwa, ile raczej czynna, a czym więcej trudności, tym więcej dusza się raduje, że Pan Jezus taki łaskaw i daje jej pracę, aby mogła coś dla Niego uczynić.
17 II
Krzyżyki, przeciwności, trudności, to naprawdę wielki znak, że Pan Jezus ma do ciebie zaufanie, że spodziewa się, iż Go nie zawiedziesz.
18 II
Tak będzie najlepiej, jak wola Boża pokieruje. Wszak Bóg nas kocha nieskończenie i cokolwiek nas spotyka, to dla naszego dobra - stąd miłującym wszystko obraca się ku dobremu.
19 II
Szczególnie pilnuj milczenia, bo milczenie to szkoła dobrych myśli, to przygotowanie do modlitwy.
20 II
Bądź zawsze wesoła, swobodna ? pamiętając jednak, by ta wesołość nie była roztrzepaniem, lekkomyślnością, płochością, lecz by była radością dziecka Bożego, które służy Panu Jezusowi.
21 II
W słowach zachowaj ostrożność. Nigdy nie mów o cudzych błędach i wadach. Nieraz się zdarzy, że słowo wyleci muszką, a wraca wołem.
22 II
Dziś więcej niż kiedykolwiek, potrzebujemy tego wzajemnego umacniania w tym, co nam jest najdroższe: w wierności dla Boga, w posłuszeństwie dla Kościoła.
23 II
Gdy twoje serce ogarnie tęsknota za Jezusem, gdy będziesz pragnąć widzieć Go, rozmawiać z Nim, oprzeć swoją głowę o Jego Serce Najczystsze ? wtedy ziemia będzie ci naprawdę więzieniem.
24 II
Mojem zdaniem, najlepszym środkiem na pokusy, jest łaska Pana Jezusa, bo bez niej nic uczynić nie możemy. Poza nią, najlepszym środkiem, jest przejąć umysł i serce miłością Bożą i myślami świętymi tak, żeby na inne myśli nie było czasu.
25 II
W twoich trudnościach, czy co możesz lub nie możesz, zawsze się módl, bo modlitwa to wszechmoc prosząca.
26 II
Przeszkody i lęki nie są murem ani przedmurzem, są tylko płotkiem. Wystarczy przeskoczyć.
27 II
Bądź tak przejętą miłością Pana Jezusa, Jego słowami, Jego życiem, Jego cierpieniami, Jego intencjami, żebyś na inne myśli nie miała czasu.
28 II
Jednego ci życzę, abyś Imię Jezus zawsze nosiła w sercu i w uczynkach.

W niedzielę 19 stycznia 2020 r. w Domu Pamięci Sługi Bożego o. Anzelma Macieja Gądka w Marszowicach odbyło się tradycyjne "kolędowanie u Maciusia". Zwyczaj ten praktykowany jest już od ponad 10 lat i z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowanie wśród mieszkańców Marszowic, niegowickich parafian i czcicieli Sługi Bożego. Mały dom rodzinny Sługi Bożego przy takich okazjach "rozszerza" swe ściany, aby pomieścić pod swym dachem wszystkich kolędników! W tegorocznym śpiewie kolęd wzięło udział ok. 70 osób, w tym duża grupa dzieci.

Przed spotkaniem w izbie regionalnej Gądków dzieci przygotowały szopkę i gwiazdę kolędniczą. Następnie przebrane w postacie Matki Bożej i św. Józefa oraz w aniołków i pastuszków, otoczyły figurę Dzieciątka Jezus w żłóbeczku, tworząc "betlejemski orszak" nowo narodzonego Króla. Okoliczni mieszkańcy, w pięknych krakowskich strojach, przybyli do Domu Ojca Anzelma liczną grupą z wielką kolorową gwiazdą i śpiewem kolędy. Zostali oni zaproszeni przez siostry karmelitanki Dzieciątka Jezus do wnętrza domu Gądków, gdzie już zebrali się licznie także inni kolędnicy-parafianie. Po odczytaniu fragmentu z Ewangelii św. Łukasza (2, 8-20) rozpoczęło się śpiewanie kolęd, przy akompaniamencie trzy osobowej "orkiestry" pod dyrekcją s. Natany Szaro (organy) oraz p. Łukasza Jedynak (gitara) i jego syna Maksymiliana (trąbka).

Bożonarodzeniowym spotkaniom w Marszowicach od początku patronuje Sługa Boży o. Anzelm, wielki czciciel i szerzyciel kultu Dzieciątka Jezus, dlatego i tym razem śpiew kolęd był ubogacony słuchaniem rozważań Sługi Bożego o tajemnicach Dzieciątka Jezus.


Przyjaźń Macieja Gądka z małym Jezusem nawiązała się już w dzieciństwie, w domu rodzinnym, gdzie Święta Bożego Narodzenia obchodzono szczególnie radośnie. Ojciec Anzelm, nawet po wielu latach, wspominał ze wzruszeniem ten czas świąteczny przeżywany w domu, gdy jako chłopiec, wraz z rodzeństwem i z tatusiem Antonim budowali szopkę. Pamiętał przeżywanie Pasterki w kościele parafialnym, a także wspólne śpiewanie w domu kolęd. Przyznawał się, że płatali przy tym różne dziecięce figle, ale tatuś w tę noc na wszystko im pozwalał, bo chciał, aby w noc Bożego Narodzenia w każdym sercu panowała radość. Następnie wspólnie przygotowywali gwiazdę kolędniczą, a potem z braćmi i kolegami chodził po domach śpiewać kolędy.


Najstarsi "kolędnicy" marszowiccy opowiadali o miejscowych tradycjach związanych z obchodami świąt Bożego Narodzenia, które są kultywowane w mniejszym lub większym stopniu także i dzisiaj. Są też takie zwyczaje, które powoli odchodzą w niepamięć. W parafii Niegowić do takich tradycji należą tzw. szczodraki. Dawniej Boże Narodzenie świętowano tu od Wigilii do święta Trzech Króli, i ten wyjątkowy okres nazywano "szczodrym czasem" symbolizującymi szczodry czas kiedy Bóg, bogaty w miłosierdzie, zesłał swojego Syna, aby nas zbawił. Spożywano wtedy charakterystyczne potrawy, odwiedzano rodzinę, goszczono się i śpiewano kolędy. Najczęstszym datkiem, którym gospodarze obdarzali kolędników za śpiewane życzenia w formie ludowych rymowanek, były "szczodraki" czyli słodkie drożdżowe bułeczki, nadziewane hojnie marmoladą. W rodzinie Gądków był ten zwyczaj kultywowany.


Wspomina o tym o. Anzelm w 1929 r. w liście świątecznym, pisanym z Rzymu do swojej siostry Salomei, karmelitanki: "Boże Narodzenie! Będziemy i tu kolędować, pewno nie ma u nas polskiego Narodzenia, a że do niego było się przyzwyczajonym od dziecka, więc w tych dniach, mimo woli jakieś uczucie tęsknoty ciśnie się do duszy, a myśl błąka się po Polsce, najwięcej może w domu rodzinnym. Wszystkie zdarzenia z lat dziecięcych, szopka, kolęda, szczodraki, wybijanie słomy itd., ciśnie się do myśli. Widać, że w Boże Narodzenie wszyscy stajemy się dziećmi.


Na tegoroczne ?kolędowanie u Maciusia? były również przygotowany przez siostry "szczodroki", słodkie bułeczki, spożywane przez wszystkich w atmosferze radości.

Nasze świętowanie zakończyliśmy modlitwą do Matki Bożej Niegowickiej, czczonej w Jej obrazie, znajdującym się także w centrum izby regionalnej domu Gądków, polecając Jej opiece wszystkich uczestników spotkania, ich rodziny oraz całą parafię. Polecano się również wstawiennictwu Sługi Bożego Ojca Anzelma, aby wyprosił wszystkim łaskę prawdziwej miłości do Dzieciątka Jezus i naśladowania swoim życiem przykładu Jego cnót, zwłaszcza posłuszeństwa, miłości bliźniego i chętnej usłużności wobec tych, którzy potrzebują pomocy.

Kolędy śpiewane przez rodaków Ojca Anzelma, tak z całego serca świadczą o ich głębokiej wierze i miłości do Dzieciątka Jezus. Niech kolędowanie w Domu Pamięci w Marszowicach, także w następnych latach, rozbudzi we wszystkich sercach wielką wdzięczność za narodzenie Zbawiciela, za hojne dary Boże oraz zachęci nas do podtrzymywania w rodzinach pięknych staropolskich tradycji naszej katolickiej wiary.

Opracowała: s. Imelda Kwiatkowska