Przeskocz do treści

Przytaczamy fragmenty utworów poetyckich br. Anzelma, napisanych w Czernej w latach 1902-1903 r., zebranych w "Poezje. O. Anzelm Gądek OCD." Zawierają one poematy: Maryi, Na Imię Jezus, U stóp mej Pani, Kocham Cię Boże.


M + J

Maryi...

Ja pragnę kochać, bo żyć bez miłości
Śmierci się równa, co chciwie pożera
Ciało i duszę przed bramą wieczności
A miłość niebo na ziemi otwiera.

Witaj Maryo, jutrzenko zarania,
Gwiazdo błyszcząca na niebieskim stropie!
Niebo i ziemia i morze się słania
Pokornym wieńcem przy Twej świętej stopie.

[5] O Jezu! Synu tej Matki-Dziewicy!
Spuść, proszę, ogień, wesprzej moją wolę!
Uchyl zasłony świętej tajemnicy
I wyryj pieczęć miłości na czole!

Wyryj na sercu piętnem niezmazanem
Jako wiecznego niewolnika znamię;
A służył będę z męstwem niezachwianem,
Kiedy mię wesprze Twe wszechmocne ramię.

Potargaj więzy pychy i obłudy,
Olejem wrzącym ulecz duszy rany;
Za nic poczytam wszystkie życia trudy,
Gdy rozgorzeję Twym ogniem owiany!

O! chciej mię, przyjąć, jako dar od Syna,
Chcę być choć sługą Twoich dworzan, Pani!
Bez Ciebiem chwiejny, jak krucha łupina,
Którą wir pędzi na morze z przystani!

[6] Nie mam miłości, lecz pragnę nią płonąć,
I tylko wiarą podtrzymuję życie;
Pozwól o Pani! jej ogniem owionąć
Me biedne serce - ukryć w jej zachwycie!

Obym miał miłość, umarł od miłości!
Niebo zerwałbym jej siłą na ziemię!
Maryo - miłość - tym kwiatem młodości
Odnów mię dzisiaj, odnów ludzkie plemię.

[7] Boska Maryo! O Dziewico święta!
Jeśli co pragnę na tym łez padole,
To dnia miłości, który zapamięta,
Że żył dzień tylko w Twej miłości szkole!

Proszę Maryo! nie gardź mną niegodnym
Racz spojrzeć wzrokiem niebiańskiej radości;
Nakarmij duszę, bym nie umarł głodnym,
I syty Tobie - śpiewał pieśń miłości!

[7] Czuję mą niemoc, nic nie mogę z siebie,
Więc życie w czasie i w wieczności dobie,
Składam z ufnością, z nadzieją, że w niebie
Hymnem miłości, zacznę żyć przy Tobie.

J+M+J

U stóp mej Pani!

 [12] Mój cel, me życie, większa chwała Boża!
Drogą i środkiem - Marya ma Matka!
Rano mi świeci, jak złocista zorza,
Wieczorem kryje, aby życie kwiatka
Po ciężkim srogim namiętności skwarze
Orzeźwić rosą, dać Synowi w darze.

[13] Kochać Maryę, to żyć dla wieczności
Życiem miłości;
A umrzeć dla Niej, to ożywić siebie
Dla szczęścia w niebie.
Tego ja pragnę - cierpieć dla Niej bole,
Czystym pozostać w krótkim życia kole
A potem skonać, kiedy mię świat zgani
U stóp mej Pani!

O Pani moja! Biednych jest dusz tyle,
Że Cię nie znają, nie wiedzą o Tobie!
Zagrzęzłe w błocie, zagrzebane w pyle
Myślą, że żyją, kiedy cuchną w grobie.
Któż im odsłoni, zrzuci łuskę z oczu
I wskaże marne kroki na uboczu?
Do Ciebie Pani! Matko i Dziewico

    Grzesznych Kotwico,
Do Ciebie wołam, podnoszę me pienie
O dusz zbawienie.
[13] Racz ich sprowadzić do łodzi Kościoła,
Zastąp im miejsce zbawczego anioła,
By wszyscy w cichej płynęli przystani
U stóp mej Pani.

Tyś łodzią moją, Ty sternikiem nawy!
Bezpieczny, kto się powierzył Twej pieczy.
Ten morze życia przebrnie bez obawy,
Odda skarb cały ostatecznych rzeczy.
Maryo! cząstką miłościm nie syty,
Ja pragnę zbadać cały bezmiar święty!
Nie zbadam - wieczność nie wystarczy cała
Tak wielka chwała,
Bóg Cię poznaje, ja przez Ciebie Boga
Ma Matko droga!
Niech żyję w Tobie, ducha Twego tchnieniem,
Pod Twej miłości gorącym strumieniem;
Po śnie na ziemi znajdę przebyt tani
U stóp mej Pani!

[14] Dla mojej Pani - Królowej Maryi
składa z prośbą o miłosierdzie
najgorszy z Jej sług.

                                  Dnia 15 Maja 1903.

Poniżej przytaczamy kronikarski zapis - relację Macieja Gądka, alumna karmelitańskiego konwiktu, w której opisuje wizytę o. Bernardyna od św. Teresy, przełożonego generalnego Zakonu, w wadowickim karmelu, która miała miejsce we wrześniu 1897 r.

Rok 1897. Wrzesień.

[...] Dnia 24 ponownie z ludem wystąpiono uroczyście na przyjęcie N.O. Generała, który na koniec przybył w towarzystwie swego sekretarza W.O. Adeodatusa, W.O. Ks. Nepomucyna od św. Eliasza i powyżej wspomnianego W.O. Prezesa. Całem uroczystem przyjęciem kierował W.O. Kazimierz od Niepokalanego Poczęcia, Prefekt. Śpiewano przy harmonium antyfonę i inne przepisane modlitwy podług rytuału. Następnie przewodniczący uroczystości [zaintonował] "Serdeczna Matko", którą lud bardzo pięknie śpiewał. N.O. Generał słuchał jej z wielkiem [przejęciem].

Niespodziewany ten przyjazd, a raczej nagły nie pozwolił internatowi wystąpić wobec dostojnego gościa, tak jak należało. Mimo to internat przybrał przedsionek Jego mieszkania w śliczne wieńce, gustownie rozwieszone, zdobne w napisy różnokolorowe, poprzetykane pięknymi rysunkami i obrazami, kwiatami i jednym transparentem. Całość wyglądała zajmująco i poważnie.

Po obiedzie młodzież internatu witała go śliczną przemową łacińską, bardzo dobrze oddaną, którą w imieniu towarzyszy wygłosił Maciej Gądek uczeń III kl. Po niej wręczył mu piękny bukiet jeden [uczeń] z internatu. Potem w długiej rozmowie w obecności wszystkich uczniów, przełożonego domu, sekretarza, przedstawiał W.O. Prefekt pracę, postępy w przedmiotach szkolnych obowiązkowych i w naukach nadobowiązkowych jako to: w śpiewie, w muzyce, w rysunkach itd. Nadto okazywał Mu zbiory z wycieczek, rysunki itp. N.O. Generał wszystkiem się bardzo [interesował] i wypytywał, chwalił pracę, sposób prowadzenia i naukę. Później rozdzielał pamiątki pomiędzy uczniów, któremi były przedmioty do nauki i obrazki.

Dnia 25 przystąpili [chłopcy z internatu] podczas Mszy św. [sprawowanej przez o. Generała] do Komunii i śpiewali pieśni podczas Mszy na dwa głosy. Tego samego dnia zwiedził plac budowy nowego klasztoru, który mu się bardzo podobał i niespodziewanie zaraz po sutym obiedzie i po szczerem serdecznem pożegnaniu się odjechał do Krakowa. Przy pożegnaniu okazywał bardzo wiele zadowolenia, bardzo się cieszył internatem i w dobitnych słowach okazywał wiele życzliwości i łaskawości W.O. Prefektowi. Nie zawadzi dodać, że z własnego popędu wiedziony miłością ku młodzieży sam odwiedził pierwszy ich mieszkanie. Niejeden szczegół, gdyby się tutaj zapisał, byłby pamiątką Jego wielkiej pokory, miłości dla zakonu i niezwykłego poświęcenia. Robotnikom rozdał wiele medalików przy budowie. Miał wesołość połączoną z powagą, w obejściu ojcowską dobroduszność, dzieci bardzo błogosławił i wiele okazał im sympatyi. [...]

Fragmenty.

Moi drodzy słuchacze!

W tych ubiegłych dniach jesiennych nieraz mieliście sposobność przyglądać się pogodnemu zachodowi słońca i mogliście go podziwiać, jak niknąc za horyzontem jeszcze na pożegnanie posyłało wam pełność czerwono-złotego światła. Jakoś tęskno robiło się wam [wtedy] na sercu, jakiś brak, jakiś niedostatek, czegoś, czego ziemia dać nie może odczuwaliście w duszy. Podobieństwo tego obrazu z królestwa przyrody zdjęte możemy zastosować do królestwa duchowego, do królestwa łaski. Tutaj to, w Kościele Bożym przyświeca nam to słońce dziwnie pięknie. Tym słońcem są uroczystości świętego Kościoła, które nam [rokrocznie] na tę dolinę płaczu i biedy posyłają z nieba wesołe promienie. W dniu dzisiejszym to słońce zbliża się jakby ku zachodowi, jesteśmy bowiem przy końcu roku kościelnego. I dlatego to słońce jeszcze raz całą swą wspaniałość nam pokazuje i oświeca nas i ogrzewa promieniami: jest to uroczystość Wszystkich Świętych. Wszystkie święta, któreśmy w ciągu kościelnego roku mieli szczęście obchodzić, w dzisiejszym święcie razem się okazują. Dziś [przede wszystkim] uwielbiamy Boga w Trójcy Świętej jedynego, który się okazał niepojętym w świętych swoich, dziś adorujemy Jezusa Chrystusa, pierworodnego między zmarłymi, Króla wszystkich świętych. Wesołe oddajemy dalej pochwały [Najświętszej] Dziewicy i Matce Bożej Maryi, która wyniesiona ponad chóry anielskie, jako pani i władczyni wszystkich wybranych obok Syna swego króluje. Dziś wreszcie obchodzimy uroczystość wspólną, bankiet niebieski wszystkich świętych razem zebranych, także tych, których imię i cnoty pozostały tylko Bogu znane, i których dlatego nie mógł Kościół św. obchodzić w ciągu roku.

[...] Cieszy się Kościół Boży dzisiaj z powodu wielkiej chwały, jaką osiągnęły jego dzieci. Wszyscy święci, jakiekolwiek oni imię mają i do jakiegokolwiek stanu należą byli bez wyjątku i są teraz jeszcze dziećmi Kościoła katolickiego. Kościół zrodził świętych. W Sakramencie Chrztu świętego otrzymali oni życie nie naturalne, ale nadprzyrodzone życie łaski, które im dało prawo do dziedzictwa, do majątku Boskiego, do rozkoszy nieba. Od chwili, kiedy woda odradzająca spłynęła po ich skroniach - Kościół zaczął wychowanie świętych: z miłością i troskliwością karmił ich mlekiem prawd wiary świętej, łamał im chleb żywota, który z nieba zstąpił tj. posilał ich Ciałem i Krwią Baranka bez zmazy, tym pokarmem, który ma moc dać i zachować życie na wieki. Czujnym okiem śledziła matka Kościół św. pierwsze kroki świętych, upominała, przestrzegała, radziła, wskazywała drogę cnoty, usuwała występku ścieżki, prowadziła ich drogą cnoty, uczyniła ich ludźmi "pełnymi Boga", pełnymi świętości. Jednym słowem Kościół zrobił ich tym czym są: przyjaciółmi i dziećmi Boga, obywatelami nieba, magnatami, panami nie na wielu włościach ale nad całym królestwem nieba.

[...] Wielka jest chwała świętych ale nie mniejsza ich potęga i przewodnictwo to jest drugi powód dla którego dzisiaj obchodzi Kościół ten bankiet. Modlitwa sprawiedliwego jest kluczem do nieba i jeśli modlitwa sprawiedliwego tu na ziemi tyle może, o ileż więcej mogą święci u tronu Boga. Ich przyczyny Pan Bóg nie odrzuci, na ich prośby nie będzie głuchy. Na prośby Mojżesza i Dawida Pan przebaczał buntującemu się ludowi. Eliasz niebo zamykał i otwierał swą modlitwą - czegóż nie dokażą święci już w chwale u Boga. Kogoż Pan Bóg wysłucha jeśli świętych swoich nie wysłucha? Czyż wzgardził modlitwą męczenników, którzy dla jego imienia krew przelali i dali świadectwo jemu przez straszne męczarnie. Czyż odrzuci modlitwę apostołów, którym powiedział, że o cokolwiek prosić będą Ojca w imię jego, będzie im dano? Czy on nie usłyszy wołania tylu dziewic, tylu dusz czystych, którzy się wyrzekli rozkoszy w tym życiu i teraz idą za Jezusem, śpiewając mu ciągle pieśń nową? [Czyż] może zapomnieć Pan Jezus przyczyny i wzdychania Matki swej Królowej aniołów i wszystkich świętych, na której prośby pierwszy cud uczynił? Nie moi drodzy, Bóg wysłuchuje swych świętych. Zliczcie tylko moi drodzy te cuda, te łaski, które święci nam uprosili - oczy przywrócone, uszy otworzone, usta rozwiązane, życie dane powtórnie i inne, a będziecie mieć słaby obraz ich potęgi. I dlatego to moi drodzy nikt nie jest tak blisko Boga, jak mówi św. Teresa, jak ten który się trzyma klamki jego przyjaciół tj. świętych.

Ta to potęga świętych napełnia udręczony Kościół wielką radością. Kościół przez swoich kapłanów towarzyszył świętym aż do ostatniego ich tchu, otworzył im bramy wieczności i poprowadził ich aż do tronu Boga, dlatego też święci w niebie pamiętają o tym i dla matki swojej zachowują wdzięczność. Stąd w niemijających rozkoszach nieba nie zapominają o Kościele walczącym i między niemi a nami istnieje społeczność, pewna zażyłość, polegająca na daniu i odbieraniu. Dajemy świętym cześć i pochwały, a odbieramy pomoc i opiekę. I ta wymiana myśli i próśb między Kościołem tu na ziemi a świętymi w niebie, nazywa [się] Świętych Obcowanie. Święci więc są to nasi sąsiedzi, bracia przyjaciele a Kościół z obcowania z niemi odnosi wielką korzyść i pociechę: biorą oni bowiem udział w jego cierpieniach i walkach i spieszą mu swoją modlitwą na pomoc.

Wielka albowiem, szczególnie w dzisiejszych dniach dokucza bieda i udręczenie Kościołowi. Szatan, kłamca od początku jad nienawiści wysyła przeciw Kościołowi, podsyca rządy i narody do walki z nim, niewiara bezbożność szerzy się w oczach naszych, świat głuchy na wołania kapłanów. Głowa Kościoła Ojciec Święty udręczony, uwięziony, odarty z majętności, Biskupi i Kapłani powypędzani ze swych stolic i parafii, pozamykane świątynie, zamiast Bogu, szatanowi się ludy kłaniają. Wszędzie słychać okrzyk: Precz z Kościołem, precz z Rzymem, precz z religią. A najsmutniejsze jest, że między wami, między katolikami znajdują się synowie, którzy świętokradzkie ręce podnoszą na kapłanów i kościoły (Częstochowa), a jeśli tak dalece nie idą, to obojętnie patrzą się na wszystko i noszą imię katolików, a w uczynkach są poganami. I dlatego Kościół św. patrząc na to spustoszenie na ziemi, patrząc na zgubę tylu owiec swoich boleje, przepełniony udręczeniem. Atoli patrząc na te miliony, które przesłał do nieba, patrząc na tę potęgę którą jego dzieci mają u Boga, zapomina o swych cierpieniach i woła dziś: Przepełniony jestem radością we wszystkim utrapieniu moim.

Święta Matka Nasza Teresa od Jezusa umierając za największą poczytywała sobie łaskę, że była córka Kościoła rzymskiego. Przyczyną dla której święci są świętymi bowiem nie jest inna jak to że należeli do Kościoła katolickiego. Na odwrót Kościół w świętych swoich święci największy tryumf. Dzisiejsze święto to jest dowód dla prawdziwości, dla Boskości posłannictwa Kościoła. [...] Kościół rzymski stawia na ołtarzach swoich [niemal] [rokrocznie] świętych, bohaterów prawdziwych i świadków Boskości Kościoła. I w tym jest prawdziwie cudowna ta matka nasza, że we wszystkich czasach i we wszystkich stanach i narodach ma świętych, Kościół rzymski to matka świętych. Wglądnijcie tylko w niebo. Znajdziecie tam niemowlęta które przelały krew za Jezusa, tam chłopczyk Rudolf umęczony za wiarę, tam Tarsycyusz męczennik za Komunię św., tam Stanisław młodzieniaszek wzór anielskiej niewinności, tam Agnieszka 13-letnia, obraz panieńskiej czystości, tam dziewica Katarzyna, w złocistej koronie, bo za życia obrała cierniową, tam Alojzy z liliją i dyscypliną, na znak że niewinności bez pokuty nie można zachować. Tam Eustachy i Teopista małżonkowie, Paula i Monika wdowy ? Symeon i Anna staruszkowie. Tam również trony swoje otrzymali Henryk cesarz, Ludwik, Stefan i Władysław królowie, Kazimierz i Hermenegild królewicze, Jadwiga, Elżbieta, Kunegunda królowe i księżniczki. Tam znajdziecie papieży, biskupów i kapłanów, senatorów i szlachciców tysiące, zakonników niezliczone zastępy, tam Józef cieśla, tam Homobonus, krawiec, Crispin szewc, tam Izydora Oracza, tam Zytę służącą, tam Benedykta żebraka, tam Dysmę zbrodniarza. Tych wszystkich wychowała ta jedna wspólna wielka matka - Kościół katolicki. I dlatego słusznie może się dziś chlubić patrząc na te miliony wybranych, których Bogu zrodziła i wołać światu całemu. Przepełniona jestem radością we wszystkim utrapieniu moim.

Zakończenie. (...) Trzykroć szczęśliwy na ziemi, kto zawarł przyjaźń ze świętymi. Przestajcie zatem ze świętymi modląc się do nich, obcujcie z nimi naśladując ich przykład, rozmawiajcie z nimi szukając u nich rady. Ale nie tylko ze świętymi obcujcie święcie ? między wami tu na ziemi zachowajcie braterstwo, bo braćmi jesteście, jednym wielkim rodzeństwem, spokrewnionym przez Krew najświętszą Zbawiciela; Nie przynoście wstydu Ojcu waszemu w niebie, nie zasmucajcie waszej Matki Maryi, nie oburzajcie na siebie braci waszych świętych w niebie. Kochajcie się nawzajem, a tak wypełnicie Zakon Pański.

Pan Jezus odchodząc z tego świata pisze wam testament w wieczerniku: Nowe przykazanie daję wam, mówi, abyście się społecznie miłowali. Po tym was poznają, żeście uczniami moimi, jeżeli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu. Na tej to miłości polega nasze obcowanie tu na ziemi. Każdy z was Kościołem jest, świątynią Ducha Świętego, każda rodzina katolicka Kościołem rozszerzeniem tego Domu Bożego, społeczeństwo zaś zjednoczone wyznaniem wiary i miłością Kościołem jest Chrystusowym na ziemi.

Dlatego potrójne obcowanie potrzeba wam zachować tu na ziemi: święte obcowanie ze sobą samym, święte obcowanie w rodzinie, święte obcowanie z całym społeczeństwem.

(...) A zatem bracia moi proszę was w imię Jezusa Chrystusa zachowajcie miłość, zgodę między wami. Będzie wówczas pokój w sercach waszych, niebo w rodzinie, raj na ziemi, bo będzie to prawdziwe obcowanie świętych na ziemi. Mogli to inni zrobić, te miliony braci waszych, których dziś uroczystość obchodzimy, możecie i wy tylko chciejcie jak oni. Wówczas to i z was będzie miał Kościół św. tę samą chwałę, potęgę i tryumf jaką ma ze świętych w niebie i patrząc na wasze święte obcowanie między sobą wołał będzie z weselem: Przepełniony jestem radością we wszystkim utrapieniu moim. Amen.

1 XI
Wszyscy powołani są do świętości.

2 XI
W głębi duszy czujemy głos Boży, przynaglający nas, byśmy szukali prawdy i według prawdy postępowali, byśmy szukali szczęścia, które nie przemija, pełniąc wolę Boga  i stając się coraz lepszymi według wskazówek tejże najświętszej woli. Jest to najwyższe powołanie, jakie każdy wypełnić musi pod utratą wiecznego zbawienia, nakaz wyraźny Jezusa Chrystusa.
3 XI
Cała Ewangelia Jezusa Chrystusa nie jest niczym innym, jak jednym wielkim przykazaniem świętości i wszystkie Jego słowa i czyny do tego celu zmierzają: ?Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski? (Mt 5, 48).
4 XI
Pytanie codzienne, pytanie rozumu i wołanie serca, jak zostać świętym? Odpowiedź dosyć łatwa, wykonanie trudne, ostateczne rozwiązanie i wypełnienie całością życia. Bo nie dzień jeden ma być święty, lecz całe życie, a zwłaszcza ostatni jego termin ma przedstawić Bogu owoc świętości.
5 XI
Jezus jest Drogą, Prawą i Życiem, bez Niego i bez naśladowania Go nie ma świętości.
6 XI
Świętość jest niczym innym, jak owocem miłości.
7 XI
Czyń, kochaj, ucz kochać!
8 XI
Ewangelia przypomina ciągle o wieczności.
9 XI
Ramiona Jezusa są dźwignią do nieba i świętości.
10 XI
Nie dojdzie do królestwa [niebieskiego], kto chce je zdobyć, jak się zdobywa królestwo ziemskie.
11 XI
W Kościele świętym, w zakonach, różne są formy świętości, działają i rozwijają się pod wpływem Ducha Świętego, który tchnie, kędy chce.
12 XI
Promień światła rzucony w ciemności daje poznać istotę i piękność światła.
13 XI
Czy jest radość, która nie przemija? Byłby wielki zawód, gdyby jej nie było. Ona rodzi się z ofiary, bo choć ofiara też się kończy śmiercią ofiarnika, przecież ona ma swoje zmartwychwstanie; ona łączy się z ofiarą Chrystusa, z Jego życiem i z Jego śmiercią, ale zmartwychwstaje z Nim razem i wstępuje z triumfem wiecznej radości, która się zaczęła, ale się uwiecznia w Bogu.
14 XI
Im bliżej ktoś jest Boga, tym bardziej uczestniczy w bogactwach Bożych (Jezus przez Maryję przyszedł do nas, my przez Maryję idziemy do Jezusa, ale droga jest jedna: Miłość.
15 XI
Zbawienie wielu dusz zależy od modlitwy, od dobrowolnych umartwień.
16 XI
Całe dzieło naszego zbawienia i uświęcenia opiera się na fundamencie nadziei
w Miłosierdzie Boże.
17 XI
Świętość polega nie na wielkości uczynków, lecz na wielkości miłości w najdrobniejszych rzeczach.
18 XI
Wszystko przemija - i na niczym oprzeć się nie można, jak tylko na tym, co wiecznie prawdziwe, wiecznie stałe i wiecznie uszczęśliwiające. Bóg sam się nie zmienia
i z Nim złączeni zawsze są pewni.
19 XI
Królestwo Boże w was jest, i gdy braknie formy zewnętrznej, uzupełnia ją pełność wewnętrzna. Wszak Pan Jezus błogosławi, nawet bez monstrancji, bo Monstrancją Jego, to serce w Nim rozmiłowane.
20 XI
Bez krzyża do nieba nie ma drogi. Cierpienia bowiem są dowodem Bożego zaufania i znakiem, że jesteśmy dojrzali uczynić coś dobrze.
21 XI
Życzę tego, co najpotrzebniejsze: łaski, bo bez niej bylibyśmy biedakami, a z nią jesteśmy bogaci Bogiem ? życzę, tego co najmilsze: miłości, bo ona wiąże wszystkie bogactwa łaski i wszystko niesie w ofierze; życzę radości, bo ona dziecięctwem ozdabia uczynki łaski i miłości.
22 XI
Bo tylko prawdziwie mały może posunąć swoje pragnienia i swoją ufność do nieskończonych granic. Tylko mały jest tak mocny całą potęgą miłości Bożej.
23 XI
Nie ulega wątpliwości, że po powołaniu do wiary, po wcieleniu nas w Jezusa Chrystusa i Jego Kościół nie masz dla nas większej łaski nad łaskę powołania do życia zakonnego.
24 XI
Człowiek prawdziwie cnotliwy zawsze jest ?słoneczny?, a nie ?księżycowy?.
25 XI
By usłyszeć słodki głos Boga trzeba nam uciszyć gwar zmysłów przez całkowite milczenie. Wprowadzić do duszy światło łaski i pod jego wpływem puścić w ruch rozum i wolę przez pokorne ćwiczenie wiary, nadziei i miłości.
26 XI
Jedno tylko macie pamiętać, czy wśród łez, czy blasku słońca macie zawsze szukać Jezusa.
27 XI
Sama wiedza, bez modlitwy - sama praca- nie da łaski, ani światła, nie stworzy ogniska, które ma rozżarzać ogień miłości.
28 XI
Straty doczesności są zyskiem wieczności.
29 XI
Jeśli chcesz mieć niebo i w tym niebie Jezusa, umiej kochać i cierpieć.
30 XI
Tam zaczyna się świętość, gdzie się zaczyna zapomnienie o sobie, czyli duch pokory.