Przeskocz do treści

Sesja 51-a., dnia 26 listopada, Roku Pańskiego 1954, godz. 9.

W Imię Pańskie. Amen.

Ad. 1. Nazywam się Maciej Józef Gądek, w Zakonie O.O. Karmelitów Bosych – o. Anzelm od św. Andrzeja Corsini, syn Antoniego i Salomei Kowal. Ur. 24. II. 1884, Marszowice par. Niegowić, pow. Bochnia, obecnie przeor domu warszawskiego, ul. Racławicka 31. Narodowość polska.

Ad. 3. Nie jestem ani krewny ani powinowaty ze Sługą Bożym. W zeznaniach swoich nie kieruję żadnymi względami ludzkimi, lecz tylko na względzie mam chwałę Bożą i cześć Sługi Bożego. Nikt mnie nie pouczał ani informował, co i jak mam zeznawać.

Ad. 4. Niektóre szczegóły podawać będę w zeznaniach z własnej obserwacji inne ze słuchu. Około r. 1900 jako uczeń V. kl. gimnazjalnej w Wadowicach, chodziłem do celi Sługi Bożego na lekcje matematyki. Z wielką cierpliwością i miłością wykładał mi zasady matematyczne. Trwało to przez pięć lekcji. Bardzo się cieszył gdy się później dowiedział, że odpowiedź wypadła bardzo dobrze. Postać Sługi Bożego z jednej strony bardzo pociągała, z drugiej zmuszała do wielkiego szacunku. Ilekroć razy jako uczeń patrzyłem na Sługę Bożego odnosiłem wrażenie, że jest głęboko wewnętrznie skupiony, że przeżywa jakieś cierpienie, choć równocześnie był mile uśmiechnięty.

Służyłem też raz na pewno Słudze Bożemu do Mszy św. i przy układaniu alby, zauważyłem z jego reakcji, że Sługa Boży musiał coś boleśnie odczuć. Zdziwiłem się i pytałem się kolegów, co by to mogło być. Odpowiedziano mi, że Sługa Boży nosił na sobie żelazny łańcuszek no i za pociągnięciem alby odczuł boleść. W czasie nowicjatu widziałem Sługę Bożego może 2 lub 3 razy. Po I. r. filozofii wyjechałem na studia do Rzymu, i już nie miałem styczności bezpośredniej ze Sługą Bożym.

O Słudze Bożym rozmawiałem z O. Janem Bouchaud, który o Słudze Bożym wyrażał się, jako o świętym zakonniku. Z tym Ojcem korespondowałem z Rzymu, już po śmierci O. Rafała, któremu odpowiadałem na pewne jego zapytania, i w którym wyrażałem moje spostrzeżenia co do Sługi Bożego. List ten znajduje się w rękach O. Postulatora.

Matka Maria Ksawera, karmelitanka bosa, w Krakowie przy ul. Łobzowskiej, opowiadała mi już jako kapłanowi po powrocie z Rzymu, że ona sama i karmelitanki bardzo się modliły i starały się aby O. Rafał wstąpił do naszego Zakonu. Matka Ksawera znała Sługę Bożego jeszcze z tych czasów, gdy Sługa Boży był wychowawcą księcia Augusta Czartoryskiego. Uważała Sługę Bożego, jak zresztą wszystkie karmelitanki, które go znały, jako reformatora naszego Zakonu w Polsce i jako świętego zakonnika.

W rozmowie z Księciem Metropolitą Sapiehą w Krakowie, Książe Metropolita wyraził swoje przekonanie, że O. Rafał jest kandydatem na świętego. Cieszyłby się gdyby jego Sprawa beatyfikacji pomyślnie była załatwiona, a to dlatego, że życie jego tak urozmaicone byłoby wzorem dla różnych stanów. Sługa Boży był bowiem na świecie jako oficer, powstaniec, sybirak, wychowawca no i kapłan i zakonnik-pokutnik. Czytałem życiorys Sługi Bożego napisany przez O. Jana Bouchaud i inne mniejsze broszurki.

Ad. 11-14. Z czasów powstania, uwięzienia i skazania na Sybir, pamiętam pewne szczegóły, a mianowicie słyszałem od O. Brokarda [Gajdy], kapłana naszego Zakonu, że Sługa Boży zapytany o szczegóły swego wygnania na Sybirze, nie chciał podać żadnych wiadomości, jedynie odpowiedział: Dla was te rzeczy byłyby ciekawością, a dla nas cośmy przeżyli, są cierpieniem i boleścią.

Również z opowiadania osób zakonnych słyszałem, że O Rafał w więzieniu dla łatwiejszego zniesienia przykrej samotności uprawiał szwedzką gimnastykę, z tego powodu jego towarzysz więzienny, uważał go za wariata. Również słyszałem że sędziowie na procesie za udział w Powstaniu, sami podawali Słudze Bożemu sposoby ratowania się, i przedstawiali mu, aby nie podawał wszystkiego o sobie. Sługa Boży twierdził, że naród rosyjski, jako taki, jest bardzo dobry, ale wpływ sfer rządzących, rekrutujących się z Niemców protestantów działał ujemnie.

Ad. 22-23. Zasługą wielką Sługi Bożego jest założenie w Wadowicach internatu zakonnego dla młodzieży, celem przygotowania kandydatów do Zakonu („Collegino”). Z tego internatu rekrutowały się przeważnie pierwsze powołania zakonne, czemu i świadek zawdzięcza swoje powołanie zakonne.

Ad. 25. Od ojca Ignacego (Bylica), kapłana Zakonu naszego słyszałem, że Sługa Boży z przejęciem i uniesieniem odmawiał Officium Divinum w chórze razem z innymi. Stojąc na podium posuwał się naprzód w tej gorliwości i górował głosem nad innymi. Sługa Boży, chcąc dać wyraz czci i miłości ku Matce Najśw. – jak mi opowiadali ojcowie – przygotowywał z wielką starannością dziełko o Najśw. Maryi Pannie na Kongres Mariański w Przemyślu.

Ad. 26-28. Za mało przebywałem ze Sługą Bożym, gdyż byłem wówczas na studiach w Rzymie, żebym mógł podać bliższe szczegóły odnośnie cnót teologicznych u Sługi Bożego.

Ad. 29-32. Odnośnie do cnót kardynalnych słyszałem od nowicjusza, starszego ode mnie śp. brata Jakuba [od św. Józefa, Józef Michalski], który przed wstąpieniem był administratorem majątku klasztornego w Siedlcu, że Sługa Boży nawet w zimie chodził boso.

Ad. 33-36. Od jednej z Sióstr Karmelitanek (siostry kołowej) słyszałem jak Sługa Boży jej polecił, aby ilekroć przyjdzie lub zadzwoni do koła, przypominała mu: „Pamiętaj ojcze, że jesteś wielkim grzesznikiem”. Opowiadał jeden z Księży Zmartwychwstańców, że na widok bitego, a mimo to łaszącego się psa, Sługa Boży obecny przy tym, powiedział: „Patrzcie jak nas to stworzenie nierozumne uczy cierpliwości i pokory”.

Ad. 37. Patrząc na Sługę Bożego w latach, w których nie rozróżniałem jeszcze rodzajów cnót i ich stopnia, to jednak odnosiłem wrażenie, że widzę przed sobą człowieka żyjącego wyższym życiem, zatopionego w Bogu, ułożonego wewnętrznie i zewnętrznie, cichego i pokornego. Wszyscy podkreślają, że Sługa Boży nie mówił nigdy o sobie. Pamiętniki ze swego życia napisał na wyraźny rozkaz swego spowiednika.

Ad. 40. Wiem, że Sługa Boży umarł w Wadowicach 15. XI. 1907 r. Ojcowie opowiadali, że Sługa Boży swoją chorobę znosił bardzo cierpliwie aż do końca, brewiarz odmawiał, a ostatniej gorączce nawet się pomylił, zaopatrzony Sakramentami św. Jako testament, zostawił swoim braciom: „Servate unionem” [Służcie jedności].

Ad. 41. Słyszałem, że udział w pogrzebie był bardzo liczny, młodzież gimnazjalna wzięła też udział z gronem nauczycielskim.

Ad. 42. Wiem, że ciało Sługi Bożego zostało przeniesione z Wadowic do Czerny, i pochowane na wspólnym zakonnym cmentarzu. Po ukończeniu procesu informacyjnego nastąpiła ekshumacja zwłok i ciało zostało przeniesione do Kaplicy św. Jana przy Kościele zakonnym w Czernej. Wiem, że jest epitafium, ale treści napisu sobie nie przypominam.

Ad. 44. Ile razy z racji urzędu odwiedzając klasztor w Czernej ze 2 razy w roku, nawiedzałem, zawsze i modliłem się na grobie O. Rafała, polecając mu sprawy prowincji i oddania mu czci. Z objęciem urzędu prowincjalnego, w r. 1948 z całą kapitułą udaliśmy się do Czernej. Po odprawieniu przy grobie Sługi Bożego uroczystej Mszy św. nakreśliłem życie i cnoty Sługi Bożego, zachęcając wszystkich obecnych do naśladowania Jego cnót; modliliśmy się też o błogosławieństwo dla prowincji za jego przyczyną. Grób Sługi Bożego bywa nawiedzany tak przez okoliczną ludność, jak i przez przybywających z daleka, czy to turystów czy też nawet specjalnie zorganizowanych pielgrzymek (jednakże bez jakiegokolwiek wpływu OO. Karmelitów). Ostatnia wielka manifestacja miała miejsce ze strony kółek różańcowych z Jaworzna i okolicy, ze sztandarami i z wielkim wieńcem kwiatów złożonym na grobie Sługi Bożego w liczbie ok. 7000 osób.

Z Warszawy przyjechała para nowożeńców, by wziąć ślub w Kościele OO. Karmelitów w Czernej i prosić o błogosławieństwo Boże za wstawiennictwem Sługi Bożego, którą zastałem modlącą się przy grobie Sługi Bożego.

Ad. 45. Jeszcze jako uczeń gimnazjalny spostrzegłem, że Sługa Boży był osobistością bardzo wybitną w naszym Zakonie i współbracia nigdy nie powiedzieli o nim nic ujemnego wobec mnie, jedynie dwóch zakonników jak uważam, z chęci pewnego błyszczenia, zaznaczali, że jego wziętość i chwała zewnętrzna pochodzi raczej z jego pochodzenia szlacheckiego. Śp. O. Chryzostom [Lamoš], wielokrotny przełożony i Wikariusz prowincjalny naszej polskiej prowincji, nieskory do kanonizowania kogokolwiek, był bardzo za tym, aby Sprawę beatyfikacji rozpocząć.

Obecnie i siostry zakonne i bracia Zakonu karmelitańskiego śledzą pilnie posuwający się proces i modlą się o rychłe wyniesienie Sługi Bożego na ołtarze. Opinia świętości Sługi Bożego liczy się także wśród społeczeństwa naszego, czego dowodem są liczne ofiary składane na wydatki związane z procesem.

Również za granicą, jak we Włoszech i we Francji, zainteresowanie osobą i życiem Sługi Bożego było wielkie, z życzeniem jednak, aby był opracowany żywot Sługi Bożego podający nie tylko wypadki złączone z jego męczeństwem na Syberii, lecz i jego życie zakonne.

Ja osobiście jestem przekonany o wysokiej świętości Sługi Bożego, szczególnie dotyczącej jego życia wewnętrznego, zjednoczonego z Bogiem, okupionego cierpieniem wewnętrznym i jako przykład życia kontemplacyjnego dla osób zakonnych, a także jako wzór dla osób świeckich, jak połączyć życie chrześcijańskie z obowiązkami stanu.

Dowodem tego mojego głębokiego przekonania o świętości Sługi Bożego było wystąpienie moje na Kapitule Generalnej na Górze Karmelu, w którym przedstawiając życie i świętość Sługi Bożego prosiłem, by Kapituła Generalna zwróciła się do Stolicy Apostolskiej o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. Ojcowie kapitulni jednomyślnie przez aklamację wniosek uchwalili.

Ad. 46. Nie słyszałem ani nie czytałem, aby ktokolwiek występował przeciwko cnotom i świętości Sługi Bożego.

Ad. 55. Oprócz tego, co wyżej zeznałem dodaję jeszcze jeden szczegół w stosunku do siostry Teresy od Dzieciątka Jezus, gdy jeszcze nie była beatyfikowaną. Sługa Boży nie czuł szczególniejszego jakiegoś nabożeństwa do Siostry Teresy od Dzieciątka Jezus. Kiedy jednak miał jakieś nadzwyczajne cierpienia wewnętrzne, zwrócił się do niej z ufnością. Został wysłuchany i od tego czasu stał się gorącym Jej czcicielem.

fr. Anselmus a sto Andrea Corsini OCD

Oryg. w Archiwum Krakowskiej Prowincji Zakonu Karmelitów Bosych, sygn.: AŚRK 2, s. 849-858. Tekst w języku łacińskim drukowany w: Sacra Congregatio pro Causis Sanctorum, Cracovien. Beatificationis et Canonizationis Servi Dei Raphaëlis a Sancto Ioseph (Kalinowski), Sacerdotis Professi Ordinis Carmelitarum Discalceatorum, Positio super virtutibus, Roma, 1976, p. 380-382.

 

 

Sługa Boży o. Anzelm współtworząc historię polskiej prowincji karmelitów bosych na przestrzeni lat 1895-1969, czyli od czasu, gdy jako 11-letni chłopiec wstąpił do konwiktu w Wadowicach, przyczynił się do wznoszenia na nowo jej struktur. Był świadkiem życia o. Rafała Kalinowskiego. i był dla niej duchowym ojcem. W latach 1920-1924 jako pierwszy prowincjał Polskiej Prowincji Ducha Świętego, utrwalać jej fundamenty. Na kapitule generalnej zakonu na Górze Karmel, w 1931 r., właśnie o. Anzelm wniósł projekt rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego o. Rafała i potem przynaglał współbraci do działania na rzecz podjęcia w prowincji konkretnych kroków przewidzianych prawem.

Po 22 latach pobytu w Rzymie, powrócił do Polski po II wojnie światowej, do nowej rzeczywistości społecznej i politycznej. Ze względu na szerzące się w Polsce prześladowanie Kościoła przez reżim komunistyczny, od wyższych przełożonych zakonnych wymagana była szczególna roztropność. Dlatego na urząd prowincjała wybierano człowieka doświadczonego i mającego ducha nadprzyrodzonego. Sługa Boży, spełniając te cechy, w tym trudnym okresie był przez współbraci wybierany na Ojca prowincji przez trzy kadencje, w latach: 1948 – 1951 – 1954 oraz 1957 – 1960.

Ojcu Anzelmowi zawsze leżała na sercu Sprawa beatyfikacji o. Rafała Kalinowskiego. Dlatego już w 1948 r., po wyborze na urząd przełożonego prowincji, jak podaje kronika krakowskiego klasztoru:

„w czasie Kapituły był wyjazd wszystkich jej członków z pielgrzymką na grób Sługi Bożego o. Rafała od św. Józefa do Czernej. Było to w sam dzień imienin Przew. N. O. Prowincjała, 21 kwietnia. Nasz Ojciec wygłosił w kaplicy św. N[aszego] O. Jana od Krzyża piękne przemówienie o życiu Sł. Bożego o. Rafała. Śpiewy nowicjuszów oraz modlitwa o beatyfikację o. Rafała wypełniły resztę naszego pokłonu” (Kronika Klasztoru OO. Karmelitów Bosych, Kraków, t. III, s. 19).

W swoim przemówieniu Sługa Boży o. Anzelm wezwał przeorów do ojcowskiej troski o dusze i ciała swoich podwładnych, do ducha jedności i wiernego udziału w życiu wspólnym oraz do życia „prawdziwie karmelitańskiego”. W obliczu otwartego prześladowania Kościoła w Polsce, podczas tej kapituły prowincjalnej Sługa Boży, wezwał ojców przeorów do troski o duchowe dobro członków III Zakonu i bractw karmelitańskich, do sumiennego zachowania zakonnego ubóstwa oraz zachęcił do modlitw o szczęśliwe zakończenie Sprawy beatyfikacji o. Rafała, propagowania jego kultu prywatnego w konwentach i wspomagania prac wicepostulatora, którym był wówczas o. Benedykt Szczęsny.

W trudnych sprawach poszczególnych klasztorów, zwłaszcza w celu uproszenia czyjegoś uzdrowienia, Sługa Boży o. Anzelm zachęcał do wzywania pośrednictwa o. Rafała Kalinowskiego. Do ciężko chorej mniszki, s. Stanisławy Mazanowskiej w krakowskim Karmelu na Łobzowie, napisał:

„Wiem, że zgodzona jesteś z wolą Bożą, że nawet wyczekujesz wołania „Veni”; pragnąłbym jednak, by choroba twoja była na chwałę Bożą. Uzdrowienie byłoby pierwszorzędnym cudem. Poleciłem Matce Przeoryszy, żeby Zgromadzenie odprawiało nowennę do śp. O. Rafała, jedną za drugą, żeby wyprosić cud, nie tylko twego uzdrowienia, lecz wsławienia Sługi Bożego i przyśpieszenia jego kanonizacji. Odprawiaj tę nowennę – o ten cud, aby z niego była chwała Boża, uświęcenie twoje i jeśli wola Boża – przez cud Twoje zdrowie. Codziennie łącz się z Ukrzyżowanym i przeistaczaj duszę Twoją w świętość Jezusową” (Warszawa, 4 IV 1949).

Po ukończeniu prac kapituły prowincjalnej w 1952 r. Sługa Boży o. Anzelm z nowymi ojcami definitorami udał się do klasztoru w Czernej, gdzie zaplanował pierwszą sesję definitorium prowincjalnego. 21 kwietnia przypadały właśnie imieniny o. Anzelma, prowincjała. Kronikarz relacjonując ten dzień we wspólnocie domu nowicjatu, ukazał atmosferę we wspólnocie:

„Rano N. O. Prowincjał miał cichą Mszę św. w kaplicy św. N. O. Jana od Krzyża, przy grobie Czcigodnego Sługi Bożego O. Rafała, gdzie po skończeniu Mszy św. miał piękną i podniosłą przemowę, w której zachęcał wszystkich zebranych do postępowania świetlanymi śladami Czcigodnego O. Rafała Kalinowskiego i szerzenia jego czci wszelkimi możliwymi sposobami. Podczas Mszy św. bracia nowicjusze starali się swoimi słabymi głosami uświetnić i uczcić N. Ojca, który chciał zupełnie skromnie, bez wszelkiego hałasu obchodzić swoje imieniny. Po przerwie była odmówiona modlitwa i pacierze o beatyfikację O. Rafała…” (Kronika klasztoru OO. Karmelitów Bosych w Czernej, t. VI, s. 488-489).

Po ukończeniu kolejnej kadencji prowincjała, w latach 1954-1957, gdy o. Anzelm był przełożonym domu prowincjalnego w Warszawie, pamiętał o Sprawie wyniesienia na ołtarze umiłowanego przez siebie kandydata z polskiej prowincji. Stanął osobiście przed Trybunałem procesu beatyfikacyjno-kanonizacyjnym Sługi Bożego Rafała Kalinowskiego i według dokumentów procesu apostolskiego, dnia 26 listopada 1954 r. w Warszawie, podczas 51 sesji procesu, złożył swoje zeznania, jako 31 świadek naoczny jego życia (zob. Sacra Congregatio pro Causis Sanctorum, Cracovien. Beatibicationis et Canonizationis Servi Dei Raphaëlis a Sancto Ioseph (Kalinowski), Sacerdotis Professi Ordinis Carmelitarum Discalceatorum, Positio super virtutibus, Roma, 1976, s. 380-382).

Sługa Boży o. Anzelm, chcąc przybliżać współbraciom ideał karmelity i przykład świętości osiągniętej w Zakonie, przy każdej nadarzającej się okazji pobytu w Czernej, nawiedzał grób Czcigodnego o. Rafała Kalinowskiego. Czynił to osobiście ale i wspólnotowo, z ojcami lub siostrami karmelitankami Dzieciątka Jezus. W listopadzie 1957 r. gdy przypadała 50. rocznica śmierci o. Rafała, na rozpoczęcie obchodów zaprosił do Wadowic arcybiskupa Eugeniusza Baziaka, metropolitę krakowskiego, a bracia wystawili z tej okazji akademię ze scenami teatralnymi na tle życia o. Rafała. Modlitwy błagalne o beatyfikację, pod przewodnictwem biskupów i przy udziale kleru diecezjalnego oraz wiernych, o. Anzelm Gądek, jako prowincjał, organizował także w innych kościołach przy klasztorach karmelitów bosych w Krakowie, Czernej, Poznaniu, Wrocławiu i w Łodzi. Informował o tych wydarzeniach także o. generała Anastasio Ballestrero (por. List, Warszawa, 16 XII 1957). Jak określił także w liście do s. Joanny Goepfert ocd, była to „radosna ale i pokorna modlitwa, by Bóg głosem swoim, głosem cudów, wsławił Sługę swego” (Kraków, 17 XI 1957).

Pragnienia Sługi Bożego o. Anzelma i całej rodziny karmelitańskiej spełniły się 25 lat później, najpierw gdy 22 czerwca 1983 r. gdy na Błoniach krakowskich św. Jan Paweł II ogłosił o. Rafała Kalinowskiego błogosławionym, a 17 listopada 1991 r. w Bazylice św. Piotra w Rzymie ukazał go całemu światu jako Świętego, pierwszego po św. Janie od Krzyża, kanonizowanego karmelitę bosego.

Zauważmy, jakie to ważne, by przełożeni wspólnot swoim przykładem, obecnością i zachętą pomagali młodszym członkom Zakonu wpatrywać się w ideały świętości, umożliwiając im głębsze poznanie życia i cnót naszych świętych. Wśród nich Założycieli zgromadzenia współbraci i współsióstr, którzy żyli przed nami, a dzięki wierności łasce Bożej w codziennym życiu, osiągnęli cel – Niebo!

„Gdzie doszli nasi Święci, musimy dojść i my….!”

s. Konrada Dubel, cscij

 

Zob. inne artykuły na temat św. Rafała Kalinowskiego i Sł. B. o. Anzelma Gądka OCD:

https://www.anzelmgadek.pl/sw-rafal-kalinowski-i-sluga-bozy-anzelm-gadek-ocd/

https://www.anzelmgadek.pl/wplyw-sw-rafala-kalinowskiego/

1 XI Wszystkich Świętych
Świętość jest niczym innym, jak owocem miłości.
2 XI
Dusze pragną choćby okruszynek spadających z naszego stołu, dajmy więc im naszą ofiarę, nie okruszyny, dzielmy się z nimi naszym chlebem łaski, a jeżeli nie możemy zewnętrznie apostołować, to dzielmy się chlebem modlitwy.
3 XI
Żyjemy przez Jezusa tak, jak On żyje przez Ojca, i im bardziej żywimy się Jego życiem, tym bardziej Jego życie przejawia się i obfituje w nas.
4 XI
Im bliżej ktoś jest Boga, tym bardziej uczestniczy w bogactwach Bożych.
5 XI
Wszystko przemija i na niczym oprzeć się nie można, jak tylko na tym, co wiecznie prawdziwe, wiecznie stałe i wiecznie uszczęśliwiające. Bóg sam się nie zmienia i z Nim złączeni zawsze są pewni. 
6 XI
Królestwo Boże w was jest, i gdy braknie formy zewnętrznej, uzupełnia ją pełność wewnętrzna. Wszak Pan Jezus błogosławi, nawet bez monstrancji, bo Monstrancją Jego, to serce w Nim rozmiłowane.
7 XI
Jedno tylko macie pamiętać, czy wśród łez, czy w blasku słońca macie zawsze szukać Jezusa.
8 XI  
Niezmierzonością swoją Bóg przebywa w każdym miejscu, nie możesz się od niego oddalić; jest przed tobą, z tobą, w tobie. Bądź i ty przed Bogiem, z Bogiem i w Bogu.
9 XI
Można policzyć kamienie i cegły wielkich świątyń, ale nigdy nie zliczy się łask, które z tych źródeł płyną.
10 XI
Dajmy Bogu wiarę, bez której ani poznać Boga, ani się Jemu podobać nie możemy; dajmy nadzieję, bez której nikt nie może skutecznie prosić, ani coś otrzymać; dajmy miłość, bez której nikt nie może się złączyć z Bogiem i stać się Jego przyjacielem, a tym mniej synem.
11 XI
Nie moc oręża, ale moc miłości do Maryi pozwoliła nam przetrwać te najcięższe czasy. Polska nie zginęła, bo jej Królową była Maryja.
12 XI 
Cała treść Ewangelii i cała treść świętego życia zawiera się miłości.
13 XI
Jeśli czasem, uboga duszo, trudno ci będzie wznosić się do nieskończoności Boga niewidzialnego, to tę pełność znajdziesz w Jezusie Chrystusie, bo kto Go widzi, widzi Ojca, i kto Go kocha, kocha Ojca.
14 XI Wszystkich Świętych Zakonu Karmelitańskiego
W dziecięctwie Bożym każde dziecko świeci, ale inny ma blask. Zależy to od jego zbliżenia się do Światła, które pełnym blaskiem świeci i oświeca każdego zależnie od miary, w jakiej przyjmuje światło.
15 XI
„Żyje Bóg, przed którego obliczem stoję”, to znaczy, że On żyje, że to nie jest jakaś istota, rzecz oddalona od nas, ale żywy Bóg, który żyje nie tylko sam w sobie, ale żyje w nas i w każdym swoim nawet najmniejszym dziele i ja stoję przed obliczem Jego. Wierzę w Boga żywego.
16 XI  
W ilu sercach, pod wpływem jednego tylko wejrzenia w to litosne oblicze Matki Miłosierdzia, zapłonęła na nowo dawno już wygasła wiara i miłość do Maryi! I nagle po wielu latach wracają słowa niemal już zupełnie zapomnianej modlitwy.
17 XI
Modlitwa jest przemienieniem całego człowieka, który prześwietlony jasnością Bożą staje się podobny do Boga i na wzór umiłowanego Syna Bożego zawsze czyni, co Bogu się podoba.
18 XI
Tabernakulum to jest największy apostoł…
19 XI
Gdyby dusze opierały się tylko na sobie, nie mielibyśmy żadnego świętego.
20 X  
Bierzcie rzeczy takie, jakimi one są, jakie i kiedy przychodzą – boli to boli.
21 XI 
Trzeba w tych trudnych czasach, mimo wszystkich trudności zawsze podnosić i krzepić ducha, nie tracić ufności, bo losami naszymi nie kieruje ręka ludzka, lecz mocniejsza, bo wszechmocna ręka i najlepsze Serce Boga. Na Nim się nie zawiedziemy.    
22 XI
Jesteśmy ubodzy, by mieć Boga, i to jest ta nasza zamiana na naszą korzyść.                              
23 XI
Jeżeli Pan Jezus chce cię uświęcić i mieć blisko siebie, to na to, byś dzieliła Jego życie.                   
24 XI
Myśl o Panu Jezusie i pozwól Mu myśleć o Tobie.
25 XI
Trudności bowiem, jakie się nastręczają są równocześnie zachętą i łaską, którymi Bóg wspiera naszą słabość, byśmy pomni na naszą niewystarczalność, ufali pomocy z góry.
26 XI
Czymże są myśli nasze wobec myśli i planów Bożych?                                                                       
27 XI
Czyńmy, co możemy – resztę, a najwięcej siebie – z ufnością oddajmy w ręce Boże. Nigdzie tak bezpieczni i pewni nie jesteśmy, jak w Jego rękach.                                           
28 XI 
Przyjście Pana na ziemię, choć już raz się dokonało, jest przecież zawsze nie tylko pożądane, ale konieczne, jeżeli Bóg ma się narodzić i rozgościć w duszach naszych i w codziennym życiu.
29 XI
Jezus przyszedł do nas przez Maryję, Ona jest Matką Jego, a równocześnie Matką i drogą naszą do Jezusa.
30 XI
Czuwać znaczy mieć oczy zawsze otwarte, oczekiwać w nadziei na przyjście

Modlitwy o beatyfikację

W niedzielę 13 października 2024 r. w kościele parafialnym pw. Opieki św. Józefa w Łodzi, modlono się o beatyfikację Sługi Bożego o. Anzelma, którego 55. rocznica śmierci przypada w obchodzoną w Karmelu uroczystość św. Teresy od Jezusa, doktora Kościoła. Mszy św. o godz. 11.30 przewodniczył i homilię wygłosił o. Ernest Jan Zielonka OCD, przewodniczący Wydziału Kurii Archidiecezji Łódzkiej d.s. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego. W Eucharystii, oprócz wiernych karmelitańskiej parafii, uczestniczyły licznie siostry karmelitanki Dzieciątka Jezus, na czele z m. Wiktorią Szczepańczyk, przełożoną generalną oraz przełożonymi prowincjalnymi prowincji wrocławskiej i łódzkiej. Przybyli także przedstawiciele Rodziny Gądków z Niegowici i z Bełchatowa.

Mszę św. poprzedziła projekcja multimedialna, przygotowana przez siostry z Postulacji, pt. „Sługa Boży o. Anzelm Gądek we wspomnieniach świadków jego życia”. Przed liturgią modlono się także przy grobie Sługi Bożego w przedsionku kościoła karmelitańskiego, prosząc Dzieciątko Jezus o rychłą beatyfikację Jego wielkiego czciciela. Oprawę muzyczną przygotowała s. Kinga Olender ze scholą sióstr.

W dniu 15 października w domu prowincjalnym Zgromadzenia w Łodzi siostry upamiętniły dzień śmierci Ojca Założyciela, jak co miesiąc, Mszą świętą w intencji o beatyfikację o. Założyciela. Wieczorem tego dnia siostry uczestniczyły we Mszy św. w kościele ojców karmelitów, którą w intencji beatyfikacji Sługi Bożego odprawił o. przeor Krzysztof Wesołowski OCD. Także w Rzymie, w kaplicy Teresianum, jedna z intencji Mszy św. w uroczystość św. Teresy od Jezusa, w dniu inaugurację roku akademickiego, była odprawiona o łaskę beatyfikacji pierwszego rektora Międzynarodowego Kolegium, Sługi Bożego o. Anzelma od św. Andrzeja Corsini OCD.

Homilia o. Ernesta Zielonki_13 X 2024

s. Konrada Dubel, cscij