Z pełną radością możemy biec do naszego św. Józefa, Ojca i Opiekuna, i składać u jego stóp świeże kwiaty, wiosenną miłość serc naszych. Przyszliście chwalić, sławić, ofiarować i prosić św. Józefa. Słusznie, bardzo słusznie, bo jeśli kto, to św. Józef zasługuje na waszą miłość, na waszą ufność, zasługuje, byście go najbardziej ze wszystkich świętych, po Matce Najświętszej, czcili i naśladowali. Bo i któryż ze świętych zechce porównać się z tym czystym Oblubieńcem Niepokalanej Dziewicy, z tym ojcem przybranym naszego Boga? Jest on Patriarchą, a święci to są jego „dzieci” i „wnukowie”, wyrośli na tym „Chlebie żywym”, który on im podał, ukształtowani na przykładach, które on im przekazał w dziedzictwie. (...)
Święty Józef jest opiekunem każdego z nas osobno. Wiedzą o tym ci, którzy mają do niego nabożeństwo. „Chciałabym wszystkich przekonać, woła św. Matka nasza Teresa, aby byli nabożni do tego chwalebnego Świętego, z doświadczenia wiedząc o wielkich i niezliczonych dobrach, które nam wyprasza u Boga. Od wielu już lat corocznie proszę go w jego święto o jakąś łaskę, a zawsze mnie wysłuchuje. Jeśli zaś prośba nie jest tak prosta, on ją prostuje i sprawia, że obraca się na nasze dobro. Proszę przez miłość Boga - mówi dalej - kto mi nie wierzy, niech spróbuje, a dozna z własnego doświadczenia jak wielkim jest dobrem polecać się temu chwalebnemu ze wszech miar Patriarsze”.
Dlaczego ta opieka Józefa nad każdym z nas ma taką skuteczność? Bo św. Józef, rzec by można, ma w tym jakby własny interes. On jest opiekunem, szafarzem Kościoła Bożego, dlatego im więcej udzieli pomocy, im więcej ludzi doprowadzi do zbawienia, tym bardziej rośnie chwała jego przybranego Syna, a równocześnie jego własna.
Idźcie więc zawsze z ufnością do Józefa! Tam, gdzie już nikt nie pomoże, tam Oblubieniec Maryi wezwany z ufnością, pomoże na pewno. (...)
Jeśli zatem św. Józef jest opiekunem Kościoła, jeśli jest opiekunem rodziny chrześcijańskiej, jeśli jest wreszcie opiekunem każdego z nas z osobna, bez różnicy wieku, stanu, powołania, zajęcia, to cześć jego powinna być tak powszechna, jak powszechny jest Kościół katolicki. I stąd można powiedzieć, że kto nie czci św. Józefa, kto go nie wzywa, ten nie jest prawdziwie pobożnym katolikiem.
(...) Moi Drodzy, idźcie do Józefa! Proszę was i ja, ze świętą Matką Teresą: Spróbujcie, a doświadczycie, bo jak mówi Pismo: Żaden na ziemi nie narodził się jako Józef, który się człowiekiem narodził – książęciem braci, utwierdzeniem ludu, rządcą braci, umocnieniem narodów. Amen.
Zob. Kazanie na uroczystość Opieki św. Józefa, Kraków-Wesoła, 17 IV 1910 r.
„W każdą środę, rzucimy jakąś myśl, która ożywiałaby nasze nabożeństwo do św. Józefa. Gdy zaś, rozkochamy się w tym świętym Patronie – w opiekunie Kościoła świętego, w oblubieńcu Najświętszej Dziewicy, w ojcu przybranym Zbawiciela, w powierniku Trójcy Najświętszej – to bez wątpienia, każdy weźmie go za swojego Patrona – w życiu i śmierci.
Chciałbym mieć język anioła, który często przemawiał w objawieniu do św. Józefa; chciałbym mieć słowa Dzieciątka Jezus, którymi przemawiało do swego ojca przybranego na ziemi; pragnąłbym mieć taką cześć, jaką miała dla niego Matka Jezusowa.
Daleko mi do tego, dlatego proszę św. Józefa, żeby moją nieudolność zastąpił, a wam wlał taką miłość do serc, jaką miał sam, kiedy trzymał Boskie Dziecię, kiedy Je piastował, całował, żywił, bronił, dla Niego pracował – byście z nim razem kochali Pana Jezusa, to Dzieciątko, które was wita ilekroć tu przychodzicie, i z nim kochali i czcili Matkę tego Dzieciątka”. (sł. B. o. Anzelm, Nowenna do św. Józefa, Warszawa, 1955).
3 luty
„Mamy czcić wszystkich przyjaciół Boga, dziedziców królestwa, naszych pośredników i patronów, ale w szczególniejszy sposób św. Józefa. Bowiem św. Józef jest nie tylko przyjacielem Boga, jest ojcem przybranym Boga, stróżem panieństwa i macierzyństwa Niepokalanej Dziewicy, żywicielem Boga, Jego obrońcą i Matki Jego.
Kiedy czcimy świętych, oddajemy cześć Bogu. Najbardziej zaś podoba się Jezusowi i Maryi, gdy czcimy św. Józefa. Sam Pan Jezus objawił św. Matce Teresie od Jezusa, by pierwszy klasztor reformowany poświęciła św. Józefowi, bo on poprowadzi jej dzieło szczęśliwie. Kiedy po jej śmierci i po jej beatyfikacji, przełożona chciała zmienić tytuł kościoła pod wezwaniem św. Józefa na tytuł św. Teresy – ukazała się jej św. Teresa i nakazała zachować tytuł św. Józefa.
Święty Józef – obrońca Pana Jezusa i Jego Matki – nasz Opiekun – czcijmy go wiernie, a droga nasza do nieba będzie pewna” (sł. B. o. Anzelm, Nowenna do św. Józefa, Warszawa, 1955).
10 luty
„O co prosić św. Józefa, a raczej, o co prosić za jego przyczyną? Święty Józef pomaga we wszystkim, ale szczególnie w modlitwie. Modlitwa jest konieczna, by dobrze myśleć, by dobrze chcieć, by dobrze czynić, by wytrwać w dobrym.
Święta Teresa od Jezusa, nauczycielka, matka życia duchowego – poleca św. Józefa, jako Patrona modlitwy. Dlaczego? – Bo sama od niego otrzymała wszystko, o co prosiła, a szczególnie od niego nauczyła się modlić. – Życie św. Józefa to obcowanie z Bogiem w ciele ludzkim – to nie tylko modlitwa ale kontemplacja. Modlitwa jest jak powietrze, jest środkiem wszystkich środków – kto umie się modlić, umie dobrze żyć. Kto się dobrze modli ma zapewnione zbawienie. A ten się dobrze modli, kto św. Józefa ma za wzór i patrona swej modlitwy” (sł. B. o. Anzelm, Nowenna do św. Józefa, Warszawa, 1955).
17 luty
Święty Józef jest wzorem i patronem modlitwy: widział i pieścił Boga, obcował i rozmawiał z Nim, pracował, uwielbiał i modlił się razem z Jezusem. Święta Teresa od Jezusa poleca, aby św. Józefa wziąć za patrona: bo on nauczy nas, jak w pracy i milczeniu, w zjednoczeniu z Bogiem żyć na tym świecie.
By jednak modlitwa była owocna, musi łączyć się z umartwieniem. Św. Teresa mówi, że tyle postąpisz w modlitwie, ile postąpisz w umartwieniu. Człowiek składa się z ciała i duszy, by ciało nie wierzgało trzeba je umartwiać, by dusza była pokorna, czysta, rozmiłowana w Bogu – trzeba ją umartwiać.
Każde uniknięcie zła, grzechu jest umartwieniem, każda cnota jest umartwieniem, każda świętość jest koroną umartwienia. Żaden święty nie uświęcił się bez modlitwy i umartwienia.
Od św. Józefa mogą uczyć się bogaci, jak znosić ubóstwo, mogą się uczyć ojcowie rodzin jak pracować, mogą ubodzy widzieć, jakie bogactwo jest w ubóstwie
Czyż dla Boga, dla nieba, dla szczęścia wiecznego – nie będziecie nosić umartwienia w ciele i duszy waszej? Niechże wasze umartwienie – takie proste na wzór św. Józefa – niebo wam zgotuje” (sł. B. o. Anzelm, Nowenna do św. Józefa, Warszawa, 1955).
24 luty
„Pismo św. oddaje św. Józefowi pochwałę, że był sprawiedliwy. Kiedy spostrzegł, że Maryja stała się matką, a nie znał jeszcze tajemnicy, że poczęła z Ducha Świętego, nie chciał Jej oskarżyć, ale przekonany o Jej cnocie i niewinności, chciał Ją oddalić (por. Mt 1, 19). Jego obawę i trwogę usunął Anioł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” (Mt 1, 20).
Ojcowie święci tłumaczą – Józef mąż sprawiedliwy – czyli mąż stały, wierny, prawy, mocny. Biorą sprawiedliwość, jako zespół wszystkich cnót w stosunku do Boga, do ludzi, do społeczeństwa. Czym jest sprawiedliwość? My więcej lękamy się sprawiedliwości, niż ją czynimy – znak, że nie jesteśmy w pełni sprawiedliwi. Kiedy nasze złe sprawy wychodzą na jaw lękamy się kary Bożej, lękamy się kary ludzkiej, ludzkiego języka. Gdy zaś czynimy sprawiedliwość – mamy spokojne sumienie.
Patrzcie, więc na św. Józefa, naśladujcie jego sprawiedliwość w stosunku do Boga, do bliźnich, do rodziny – a świecić będziecie jak gwiazdy w królestwie Bożym” (sł. B. o. Anzelm, Nowenna do św. Józefa, Warszawa, 1955).
3 marca
„Rzeczywiście, Kościół, Oblubienica Chrystusa, raduje się wspólnie z tego, iż zdobył sobie wielkiego obrońcę i patrona, który go wspiera i strzeże jako skarb powierzony sobie przez Ojca niebieskiego. Skoro Rodzina nazaretańska stanowiła niejako zaczątek Kościoła, obejmując w łonie swoim Pierworodnego wszystkich chrześcijan (por. Rz 8, 29), Jezusa Chrystusa, i Jego Rodzicielkę, a zarazem Matkę wszystkich wierzących, to św. Józef, mąż wierny i sprawiedliwy, wykonywał nad nimi prawa ojca i głowy; z tego samego tytułu ma powierzoną sobie powszechną społeczność chrześcijan, których Jezus jest Bratem, a Maryja najtroskliwszą i najukochańszą Matką.
A podobnie, jak łaska Jezusa Chrystusa i odkupienie rozciąga się na wszystkich, zwłaszcza wiernych, i jak duchowe macierzyństwo jest rozszerzeniem i kontynuacją Jej Bożego macierzyństwa względem Jezusa, tak samo Józef, podobnym prawem, sprawuje swoją opiekę i duchowe ojcostwo nad wszystkimi odkupionymi, aby ich czy to do Kościoła sprowadzić, czy to w łonie Kościoła żywić. Stąd też pochodzi miłe zobowiązanie chrześcijan do oddawania czci św. Józefowi, za przykładem Boskiego Zbawcy, nazywającego Józefa słodkim imieniem ojca i spełniającego wobec niego obowiązki synowskiej miłości” (Zob. Egzorta kapitulna do Wspólnoty Kolegium w Rzymie z okazji święta Opieki św. Józefa, bez daty.).
10 marca
„Skąd tak wielkie zainteresowanie św. Józefem w zakonie karmelitańskim? Nie skądinąd, jak wskutek doświadczenia jego opieki. Podobnie jak w Świętej Rodzinie był ojcem, stróżem, wychowawcą, od którego władzy zależny był nawet Syn Boży, tak też w naszej rodzinie karmelitańskiej, szczególnie reformowanej, spełnia św. Patriarcha te same zadania. Do czego głównie zmierza jego opieka, jak nie do ukształtowania w nas Jezusa, wychowania nas w łasce i mądrości (por. Łk 2, 52) i do tego, byśmy wzrastali na mężów doskonałych (por. Ef 4, 13. 15). Czego chce roztaczając nad nami swoją straż, jak nie tego, aby nam wpoić szczególne nabożeństwo i miłość ku najczystszej Oblubienicy, Matki Słowa i Matki naszej?
Zapewne od żadnego innego mistrza nie zdołamy się tego lepiej nauczyć jak od św. Józefa. Istotnie, jego duchowe ojcostwo ma na celu przede wszystkim to, abyśmy się zjednoczyli z Jezusem i Maryją wewnętrzną intymnością, w ciągłym wysiłku modlitwy, pracy czy umartwienia, jako że są to podwójne schody, po których wstępujemy do zjednoczenia z Bogiem. (...) Skoro, zatem św. Józef inspiruje nam nieprzerwanie tego rodzaju życie wewnętrzne, słusznie może być nazwany ojcem naszego ducha i winien być czczony jak ojciec. Jakże wielka wdzięczność należy się naszemu Protektorowi! (...) To jest główna moc i prerogatywa Karmelu, aby pod opieką tegoż Świętego nie tylko ciało zachowywał wolne od szpetoty i błyszczące blaskiem czystości, lecz nadto oczyszczone oczy serca kierował do kontemplowania rzeczy Boskich.” (Zob. Egzorta kapitulna do Wspólnoty Kolegium w Rzymie z okazji święta Opieki św. Józefa, bez daty.)
17 marca
„Święty Józef jest opiekunem Kościoła katolickiego. [...] Lecz tę opiekę rozciąga szczególnie na rodzinę w najściślejszym pojęciu, to jest na ten związek męża i niewiasty, nazwany „wielkim sakramentem” (por. Ef 5, 32) i nierozerwalnym (por. Mt 19, 6), z którego wychodzą dzieci Boże na zaludnienie ziemi i nieba, na rozszerzenie Królestwa Jezusowego na ziemi.
Święty Józef powtarza w tej rodzinie ten sam urząd, jaki spełniał w Nazarecie, z tą samą wiernością, stojąc na straży świętości rodziny chrześcijańskiej. Z tytułu ojcostwa, jakie spełniał względem Syna Bożego, z tytułu Oblubieńca i męża Niepokalanej Dziewicy, z tytułu, że wychował nam i zachował naszego Zbawiciela, i stał na straży godności Jego Matki, przejmuje obecnie opiekę nad rodzinami chrześcijańskimi, o którą zwraca się do niego Kościół święty. Czyż może być godniejszy opiekun rodziny nad św. Józefa?
Pierwszym fundamentem rodziny jest świętość samego związku, opartego na prawie Boskim, którego wykładnikiem jest Kościół. W tę świętość związku, w sakrament jedności i nierozerwalności godzą w tych czasach, jak i zawsze, wrogowie wiary i Kościoła, bo wiedzą lepiej nieraz od samych katolików, że to podstawa najmocniejsza wszelkiego porządku społecznego, wszelkiego wychowania, że to jest źródło, z którego płyną czyste wody na odnowienie ludzkości. To źródło zatruć, ten fundament obalić, to znaczy zniweczyć życie prawdziwej miłości, udaremnić wychowanie, skazać pokolenia całe na zatrucie. Nad świętością związku rodzinnego czuwa głowa rodziny z Nazaretu, św. Józef. (...)
Drugim fundamentem rodziny jest miłość. Nie ta, która opiera się na wdziękach ciała i budzi lub zaspokaja zmysły, lecz ta, która zdolna jest do największego dzieła: połączyć dusze i ciało do największego dzieła, które może być przyrównane do dzieła stworzenia. Jakże tu potrzeba czystej i Bożymi pobudkami kierowanej miłości! Któż i która rodzina wstąpi na te wysokie wyżyny? Jedynie ten i ta rodzina, która wpatruje się w męża bez skazy, który swą czystością obejmuje i chowa, jako skarb najdroższy, dwie najczystsze Istoty: Maryję i Dziecię. Miłość na wzór Józefa pojęta i spełniana przetrwa wszystkie zmienności i kaprysy serca ludzkiego, utwierdzi związek serca miłością Boga, w której wszystko jest szczęściem. To szczęście znajdzie się i w trudach pracy, znajdzie się i w ubóstwie, spotęguje się cierpieniem zniesionym dla rodziny, odniesie triumf nad wszelką pokusą, którą podszepnie świat, czart, czy ciało.
Trzecim fundamentem rodziny jest życie, które objawia się w dziele świętości i miłości. Tym dziełem Boskim i ludzkim w rodzinie jest dziecko. W dzisiejszych czasach, z bólem wyznać trzeba, wiele rodzin dalekich od Józefa z Nazaretu uważa błogosławieństwo dzieci za nieszczęście. Nieszczęśliwe rodziny, które tak nisko upadają! Cóż było wielkością i chwałą rodziny, której Józef był głową? Jezus, Bóg-Człowiek! Dla tego Dziecięcia żył i poświęcał się św. Józef, dla tego Dziecięcia znosił ciężkie wygnanie, cierpienia, prace. W tym Dziecięciu było najdoskonalsze zjednoczenie Maryi i Józefa, tam było życie, którym żyli.
Przez dzieci związek [małżeński] staje się najbardziej rodziną, tą rodziną, która nie ginie, ale żyje z wieku na wiek, a Bogu daje mieszkańców niebieskich, Kościołowi świętych synów, a państwu potęgę. W dziecku żyją rodzice, w nim widzą owoc świętości i czystości współżycia, w nim także widzą obraz Boga, tego który Dziecięciem stał się w rodzinie, aby ją uświęcić i świętą uczynić, a z niej stworzyć sobie wielką rodzinę, Oblubienicę – Kościół święty, za którą się wydał i poświęcił, aby ją uczynić bez skazy (por. Ef 5, 25-27). Zob. Głos Karmelu 4 (1930).
Czterdzieści dni upłynęło od narodzenia Dzieciątka Jezus. Prawo żydowskie nakazywało matce, po urodzeniu pierworodnego syna, stawić się w świątyni z dziecięciem, aby to dziecię wykupić parą synogarlic lub gołąbków (Łk 2, 22nn). Józef i Maryja zastosowali się do tego przepisu, aczkolwiek przepis ten, co do ofiarowania Bogu pierworodnych synów i co do oczyszczenia matek, nie obowiązywał Pana Jezusa ani Jego Matki Najmilszej. Po raz pierwszy Bóg – Stwórca świata – Pan nieba i ziemi, który sam będąc świątynią, świątyni nie potrzebował, przekraczał jej progi; aby tam złożyć hołd Ojcu swemu.
A żył w tym czasie w Jerozolimie staruszek Symeon, mąż sprawiedliwy i pobożny, otrzymał on obietnicę od Ducha Świętego, iż nie zejdzie ze świata póki nie ujrzy Chrystusa. Wiedziony Duchem przybył do świątyni, a ujrzawszy Maryję, Józefa i świętą Dziecię, poznał z Ducha Świętego, że jest to Ten, którego oczekiwano tyle wieków. Wziął Dziecię w objęcia swe i z radością wołał: „Teraz wypuszczasz sługę Twego, Panie w pokoju, albowiem wzrok mój ujrzał Twe zbawienie, któreś zgotował wobec wszystkich ludów” (Łk 2, 29-31). Zbliżywszy się do Maryi, składał Jej życzenia, wykazał wielkość posłannictwa Bożej Dzieciny, przeznaczonej na upadek i powstanie wielu w Izraelu i przepowiadał, że przyjdzie chwila, gdy temu Dziecięciu sprzeciwiać się będą, a duszę Maryi przeszyje miecz. W świątyni była i Anna; żyła ona naprzód w dziewictwie, krótko w stanie małżeńskim, a owdowiawszy dzień i noc trwała na usługach świątyni w modlitwie. Ona to rozpowiadała wszystkim o tym, co się zdarzyło (por. Łk 2, 36nn).
Opowiadanie to jest piękne samo w sobie, ale nasuwa myśli nader głębokie. Oto Matka Najświętsza składa Bogu najdroższą i najdoskonalszą ofiarę; niesie Dziecię pierworodne nie dlatego, by była zmuszona, ale czyni to dla naszego zbawienia. Niesie Jezusa, bo wie, że składając Go Bogu, składa Go równocześnie na ofiarę dla ziemi. Oto nauka dla nas – jeśli Bogu składamy ofiarę, powinniśmy ją składać z tego, co nas najwięcej kosztuje.
Również Dziecię składa ofiarę – przedstawia się Ojcu niebieskiemu, jako grzesznik, bo grzechy nasze przyjmuje na siebie. Daje Ojcu to, co ma najdroższego: Siebie Samego. Stąd nauka dla nas: dawać powinniśmy Bogu siebie samych. (...)
Gdy się przypatrzymy staruszkowi Symeonowi i Annie, to zobaczymy, że całe ich życie było pełne dobrych uczynków. On pełen ufności oczekuje Boga, ona pewna, że otrzyma zapłatę. – Dzisiaj nieśliście gromnice, czyli świece płonące. Jezus Chrystus ma być światłem naszym w długiej czy krótkiej procesji, jaką nam Bóg naznaczy. Świeca, to wiara, która ma nam przyświecać i przenikać uczynki, aby one chwaliły Boga, który jest w niebie.
Dziś weźmiemy ten piękny obraz i zastanowimy się nad tym, nad czym nie rozmyślaliśmy jeszcze: oto ten staruszek drżący, trzęsący się, osiwiały w służbie Bożej, oczekuje zbawienia. Trzyma na drżących rękach Dziecię, trzyma Boga samego. Czy to nie piękny kontrast? Z jednej strony starzec, chylący się nad grobem, z drugiej prześliczne, budzące się do życia Dziecię. Starzec szczęśliwy i Dziecię szczęśliwe. Pod wpływem tego szczęścia - Dziecię, chociaż ustami przemawiać nie może, sercem przemawia, a starzec Symeon światłem Ducha Świętego przenikniony, staje się poetą i śpiewa przecudny hymn, bo trzyma w ręku Boga samego. Kim jest ten starzec, a Kim to Dziecię?
Widzieliście może starca z długą brodą, trzymającego i rozdającego liczne dary. Ten starzec to czas. A kim to Dziecię w jego rękach? Wieczność, która zawsze jest młoda, zawsze wiosenna. A czas? O, czas jest najstarszy na świecie. Z chwilą, gdy Bóg stworzył świat, czas się rozpoczął. Płynie i starzeje się z każdą chwilą, i nic starszego nie ma nad czas. A Dziecię? To wieczność zawsze świeża, która się nigdy nie zmieni.
Cóż to jest czas? Święty Augustyn, ten wielki mędrzec, powiada: gdy się mnie nie pytasz, to wiem, czym jest, ale kiedy się zapytasz, już nie wiem, już moment ten upłynął i nastał nowy. To, co minęło nie jest czasem, ani to, co przyjdzie, tylko między tym, co było a tym, co będzie, jest czas. Płynie szybko, nieuchwytnie, a dlatego, że jest nieuchwytny najdroższy jest na świecie. Za żaden pieniądz nie kupimy czasu. (...)
Tak, czas jest tak drogi, że kupić go nie można. (...) Dlatego św. Mędrzec pisze: „Oto teraz czas łaski, czas zbawienia” (2 Kor 6, 2; Iz 49, 8). (...) Jak wyzyskać czas? Wróćmy do dzisiejszej Ewangelii. Symeon, pełen Ducha Świętego oczekuje Chrystusa Pana. To znaczy, że jeśli chcemy czas naprawdę wyzyskać, musi to być czas pełen Ducha Świętego. (...) Trzeba, więc czas napełnić Duchem Świętym. Postaw skałę, zwietrzeje, postaw marmur, skruszy się, ale postaw uczynek dobry, ten po wiekach nie przeminie. Co uczynisz dobrego, to trwa całe wieki.
Symeon, pełen Ducha Świętego, pełen dobrych uczynków, oczekiwał zbawienia. Czy zawiódł się? O nie! Na jego rękach spoczywa Święte Dziecię. Nie został zawstydzony, dobre uczynki sprowadziły na jego ręce Boga samego. Z oczu Dzieciny Boska radość przechodzi w serce starca. – Jeśli czas naprawdę wyzyskamy, to w rękach i sercach, w działaniu i pracy naszej będzie Bóg. Cokolwiek uczynimy w czasie, będzie uczynione na wieczność. Tak czyńmy i korzystajmy z czasu, który nam Bóg daje. A jeśli w pracach i uczynkach będzie Bóg, jeśli czas wypełnimy Bogiem, zapewniam was, będziemy oglądali Boga samego. Amen.
Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei, za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy, mówiąc: "Gdzie jest, który się narodził, Król Żydowski? Albowiem widzieliśmy gwiazdę Jego na wschodzie i przyjechaliśmy pokłonić się Jemu" (Mt 2, 1 i 2). Zatrwożył się Herod, bo wiedział o Kogo chodzi, że chodzi o Chrystusa. Zwołuje kapłanów i doktorów, którzy według proroctwa wskazują mu Betlejem, jako miejsce narodzenia Mesjasza. Gwiazda, która towarzyszyła królom we dnie i w nocy, w Jerozolimie zniknęła, ale w drodze do Betlejem ukazała się ponownie i stanęła nad miejscem, gdzie było Dziecię. Uradowani wchodzą do domu i znajdują Dziecię z Maryją i Józefem. Upadli na kolana, ofiarowali skarby swoje: złoto, kadzidło i mirrę (por. Mt 2, 3-11). Z Jerozolimy nikt nie usiłował szukać Nowo Narodzonego, Herod zaś knuł plan, jak by zgładzić Dziecię.
Przedziwne są drogi Pańskie. Przez aniołów Bóg objawił Narodzenie Zbawiciela prostym i ubogim pasterzom, którzy przybiegli adorować i opowiadać o Maleńkim narodzonym w żłobie. Objawił Narodzenie bogobojnym starcom: Symeonowi i Annie. Symeon przepowiadał dzieje Dzieciątka jako znak na upadek i na powstanie wielu (por. Łk 2, 34), Anna zaś głosiła Jego narodziny wszystkim, których spotkała (por. Łk 2, 38). Wreszcie objawił Bóg Narodzenie Syna poganom przez znak cudownej gwiazdy, która poprowadziła Mędrców do Jezusa i Maryi. Każdemu daje Bóg łaskę, nikogo nie odtrąca. Ta łaska jak gwiazda budzi, oświeca, miga swym światłem, prowadzi. Jeśli człowiek za nią postępuje, idzie prosto do Boga. Czasem jednak, czy to z naszej winy, czy z dopuszczenia Bożego, łaska znika, dusza traci drogę, nie wie, czy na lewo, czy na prawo ma iść. Wtedy dusza łaskę znajdzie przez kapłanów, bo do nich należy wskazanie sposobu odzyskania łaski (...), a na mocy urzędu, który sprawują, wskażą drogę, zwłaszcza drogę pokuty. Gwiazda znowu się pokaże i poprowadzi do celu, do Jezusa i Maryi.
Jerozolima przeciwnie, mimo że miała łaskę ofiarowaną tak w Piśmie, jak w cudownym objawieniu gwiazdy, mimo że odczuła jej działanie, bo poruszyła się cała (por. Mt 2, 3), tej łaski jednak nie przyjęła. Może nie poszła do Betlejem z trwogi przed Herodem, dlatego nawet, gdy po trzydziestu latach Chrystus jako Król wszedł do Jerozolimy (por. Mk 11, 1-11), nie tylko Mu nie uwierzyli, ale przybili do krzyża i bluźniąc, ukrzyżowali. Przez odrzucenie łaski rozum ich się zaciemnił (por. 2 Kor 3, 14) i wola ich stała się martwa (por. 2 Kor 3, 15).
Mędrcy, wszedłszy w dom znaleźli Dziecię z Maryją Matką Jego i upadłszy pokłonili się Jemu, i otworzywszy skarby swoje ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę (Mt 2, 11). Wierność łasce zawsze prowadzi do Jezusa. Wprawdzie obecnie oczy nie oglądają wcielonego Boga w widzialny sposób, w zamian znajduje Go wiara, pewniejsza niż oczy, ufna nadzieja, opierając się na wierze, spodziewa się dalszych łask i bogaci się nimi! Miłość wreszcie całą wolą przytula się do Boga, obejmuje i przytula Boga do siebie. Z tymi cnotami, płynącymi z łaski znalezienia Jezusa, płynie złoto adoracji Boga, wznosi się modlitwa jak wonne kadzidło, a mirra umartwienia oczyszcza duszę i ciało, aby cały człowiek był oddany Bogu. Wiara wymaga posłuszeństwa, oddania rozumu i woli, nadzieja opiera się na ubóstwie, które nic nie mając, czeka na dar Boga, miłość stroi się w czystość duszy i ciała, by dusza była jako oblubienica odziana w barwy i kolory cnót wszystkich.
Z czymże więc Mędrcy przyszli do Dzieciątka? Przyszli jako dzieci, z dziecięctwem ducha i z radością pokory, z prostotą oka i ze zgięciem kolana, uznali Dziecię za Boga, choć Go znaleźli w stajni, w ubóstwie, ale i siebie ofiarowali, aby nieść zbawienie tym, którzy byli najbiedniejsi. (...)
Mędrcy inną drogą wrócili do swojej ojczyzny (por. Mt 2, 12). Inną drogą, bo do Betlejem, do Dzieciątka, przybyli mądrzy według świata, a wrócili dziećmi, roznosząc Ewangelię dziecięctwa wśród swoich ziomków. Prawdziwe apostolstwo jest ojcostwem duchowym (por. 1 Kor 4, 15; Ga 4, 19), ale apostoł bez dziecięctwa nie będzie apostołem Jezusowym. Jeśli bowiem nie staniecie się jak dzieci, ani sami nie wejdziecie do królestwa, ani drugich nie wprowadzicie (por. Mt 18, 3). Chrześcijaństwo bowiem rodzi się z dziecięctwa, żyje, rozwija się i doskonali dziecięctwem "w Duchu i prawdzie" (J 4, 24).
Betlejem i jego gwiazda, trzej Mędrcy i ich droga do i od Maleńkiego, adoracja, ich wiara i dary, Maryja, Matka Dzieciątka - niech nam głoszą w codziennym naszym życiu Boga-Dziecię i nasze z Nim dziecięctwo w posłuszeństwie, czystości i ubóstwie, (...) żyjące prostotą wiary, pewnością nadziei i ofiarą miłości.
Zob. Ojciec Anzelm od św. Andrzeja Corsini OCD, Mała historia Dzieciątka Jezus, Łódź 2004.
Strona używa plików cookies, aby usprawnić jej funkcjonalność oraz do celów statystycznych. Możesz zawsze wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach przeglądarki.
Dalsze korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza, że cookies będą zapisane w pamięci urządzenia. Więcej w Polityce prywatności OK, ZAMKNIJ
Cookies
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
You must be logged in to post a comment.