Przeskocz do treści

Obraz Matki Bożej Wniebowziętej w Niegowici, w rodzinnej parafii Sł. B. o. Anzelma, czczony od 1610 r.

Ponieważ Kościół powszechny przez całe wieki objawiał swą wiarę w tajemnicę Wniebowzięcia z ciałem i duszą Najświętszej Maryi Panny, biskupi całego świata jednozgodnie i prawie jednogłośnie prosili, aby ta prawda, oparta o Pismo święte i wrodzona w duszę wiernych, i zgodna z innymi prawdami objawionymi, była określona i podana jako dogmat katolickiej wiary, Papież Pius XII, skłaniając się do życzeń całego Kościoła, postanowił ten przywilej Najświętszej Maryi Panny uroczyście ogłosić.

Przeto dnia 1 listopada Roku Jubileuszowego 1950, w Rzymie na Placu przyległym do Bazyliki św. Piotra, wobec licznego grona kapłanów i biskupów, także z odległych krajów przybyłych, wobec nieprzeliczonego tłumu wiernych, z oklaskiem całego katolickiego świata, ogłosił Wniebowzięcie z ciałem Najświętszej Marii Panny nieomylnym wyrokiem tymi słowy:

„Po długich i często powtarzanych modłach wznoszonych do Boga i wezwaniach o światło Ducha prawdy, na chwałę Wszechmogącego Boga, który łaskawość swoją Dziewicy Maryi okazał, na chwałę Jego Boskiego Syna, Króla wieków nieśmiertelnego i Zwycięzcy grzechu śmierci, na powiększenie chwały tejże królewskiej Matki, i ku radości i uniesieniu całego Kościoła, władzą Pana Naszego Jezusa Chrystusa, powagą Świętych Apostołów Piotra i Pawła i naszą, ogłaszamy, podajemy i określamy, jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Bogarodzica, zawsze Dziewica Maryja, po ukończonym życiu ziemskim, została z ciałem i duszą wzięta do chwały niebieskiej”.

Argumenty Wniebowzięcia:

  1. Matka Jezusowa, według rozważań teologów i na fundamencie Pisma św. dzieli losy swego Boskiego Syna, złączona najściślej w życiu Jezusa, w świętości i dziełach, stąd niemożliwą jest rzeczą, aby Ta, która Go poczęła, porodziła, która Go mlekiem wykarmiła, piastowała, miała być od Niego po tym życiu oddzielona ciałem. Bo Syn Boży jest Synem Maryi, który wszelkie prawo wypełnił najdoskonalej kochając Ojca, nie mógł nie kochać i czcić swej Matki. Jeśli zaś mógł zachować ciało Jej od zepsucia, a mógł, bo jest wszechmocny, więc to uczynił.
  2. Ojcowie święci, już od II wieku, uważają Dziewicę Marię jako Nową Ewę, daną nowemu Adamowi Jezusowi Chrystusowi, jako socjuszkę (towarzyszkę) w dziele zbawienia, a choć Jemu podległa, przecież najściślej z Nim złączona w walce z piekłem i szatanem, przepowiedziana w raju, zwyciężycielkę grzechu i śmierci. Jak zaś chwalebne Zmartwychwstanie Syna była tryumfem i zwycięstwem ostatecznym, tak też wspólna razem z Synem swoim, zakończoną być miała chwałą ciała dziewiczego, Jej zmartwychwstaniem i wniebowzięciem.
  3. Dlatego Maryja, królewska Matka Jezusa, jak jednym i tym samym dekretem przeznaczenia była najściślej złączona ze swoim Synem, niepokalana w poczęciu, w Boskim macierzyństwie nienaruszona Dziewica, w całym życiu złączona ze Zbawicielem, który pełne zwycięstwo odniósł nad grzechem i śmiercią, zdobyła najwyższą koronę swych przywilejów. Jak też Boski Syn na niebiosa wstąpił i króluje, tak i Jego Matka z ciałem i duszą wzięta została do Nieba, aby obok Syna zasiadała na prawicy swego Syna.
  4. Stworzenie odnowione – świat ducha i świat ciała wraca do Stwórcy przez Jezusa Chrystusa – Bóstwo zawsze było u Ojca i Syna i Ducha, ale dusza i ciało wraca, by zostać także w ludzkiej naturze obok Ojca, by Syn Człowieczy, Syn Matki Dziewicy był królem. Czyż mógł dopuścić, by Jego Matka nie była z Nim i przy Nim na tronie z ciałem i duszą? Jeśli Salomon – król swoją matkę, choć była grzeszną, postawił na tronie obok siebie, czyż Boski „Salomon” w mądrości swojej nie mógł sprawić – i sprawił – że Matka Jego usiadła na tronie chwały obok Niego? Czyżby byłby mniej wdzięczny od Salomona? Wraca więc Matka Boga na łono Trójcy – córka do Ojca – Matka do Syna – oblubienica do Ducha Świętego przez potęgę. Facit mihi –uczynił mi wielkie rzeczy! Wraca przez Miłość – razem być, razem żyć. Co Bóg złączył, nie może być rozdzielone – wraca jako jedyna z ciałem i duszą po życiu śmiertelnym.

My kiedyś [również], wpierw gdy będziemy osądzeni, po sądzie naszych spraw, Matka Jezusowa nie mogła być sądzona.

[…] Zdrowaś Maryja… Pełna zdrowia, łaski, piękności – Błogosławiona, jedyna, bo błogosławiony owoc Jezus... Przez Niegoś wielka, – ale i on przez Ciebie wielki – Król. Tyś chwałą Jeruzalem – ty radością Izraela, Tyś czcią ludu naszego.

Św. Piotr Kanizjusz powiada, że między świętami Maryi – Wniebowzięcie jest największe. Macierzyństwo, jako godność i przyczyna świąt wszystkich, jest najwyższe, ale jako święto, bo żaden dzień nie był dla Matki tak śliczny, tak radosny, kiedy po tym ziemskim pobycie – ogląda Boga twarzą w twarz – z Nim zjednoczona nie przez wiarę, ale [jako] widzenie istoty Boga, kiedy do radości Boskich nie tylko dusza, ale ciało zostało dopuszczone i wywyższone.

Wejrzał na niskość Służebnicy swojej – błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody.

                                                                             Sługa Boży o. Anzelm Gądek OCD
                                                          Triduum na Wniebowzięcie, Gołkowice 1956.

 

Homilia Sługi Bożego Anzelma Gądka OCD wygłoszona podczas Uroczystości Bożego Ciała w latach 60 - tych.

Obecność Ducha Świętego

(...) Zastanawiając się nad tym, czym jest w nas to tchnienie życia, nasuwa mi się tekst mówiący, że "Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda" (J 6, 63), nie wystarczy więc do powstania życia skupienie masy, nie wystarczy zrzeszenie ludzi we wspólnotę czy społeczność, trzeba aby intencje woli wszystkich zeszły się w jedno, czyli stały się duszą ożywiającą całość. Ta "dusza" nazywa się jej duchem, i od tego, jakim jest ten "duch", co ożywia, zależy, jaki jest człowiek, jaka społeczność, jaka wspólnota. Konieczne jest przeto, abyśmy zgromadzeni w jedno posiadali Ducha i to Ducha Świętego, i dzięki którego tchnieniu, byśmy stali się świętymi i w świętości coraz bardziej postępowali.

Konieczność nabożeństwa do Ducha Świętego i uwaga na Jego działanie w nas

Myślą moją i pragnieniem jest to, abyśmy zawsze, (...) zwracali specjalną uwagę i żywili nabożeństwo do Ducha Świętego i postępowali jak najwierniej, "albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi" (Rz 8, 14). A zaprawdę, nie mogą należeć do Chrystusa ci, którzy Ducha Jego nie mają.

Prawda powyższa, chociaż jest jasna sama w sobie, to jednak nie przez wszystkich jest dostatecznie doceniana. Będąc bowiem czymś w rodzaju życia i choć wszystkim daje ruch i działanie, jednak prawie nie zwraca się na nią uwagi. Do samego bowiem Ducha Świętego i Ożywiciela, który od Ojca pochodzi i Syna, i od którego wszystko, co w nas dobre dostaje się nam, przeważnie tak się odnosimy, jak do czegoś nieznanego. Jeżeli przeto, (...) "głos Jego usłyszycie" (por. Hbr 3, 7) i nawet gdybyście kiedy nie wiedzieli skąd pochodzi i dokąd zmierza (por. J 3, 8), nie zatwardzajcie serc i uszu duszy waszej (por. Hbr 3, 8), lecz natchnieniom Jego okazujcie ochotnie posłuszeństwo. Skoro zaś ten Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna, On także doprowadzi nas do poznania Ojca i Syna (por. J 15, 26).

Odnośnie nabożeństwa do Ducha Świętego jest szczególną wolą Kościoła świętego, którym Duch Święty kieruje i podtrzymuje go, aby wszystkie jego dzieci wzywały i czciły Ducha Świętego. Liturgię świętą, którą się Kościół posługuje, charakteryzuje to, że wskazuje wszystkim pewnego rodzaju szczególną konieczność zapraszania i wzywania Ducha Świętego do przyjścia: "Przyjdź, Duchu Święty; Stworzycielu Duchu przyjdź; przyjdź Ojcze!" Skąd pochodzi to wołanie? Skąd ten głos tak usilnie i tak często powtarzany, jak nie stąd, że podyktowany jest koniecznością posiadania i zachowania życia? Skądże to zaproszenie jest tak słodkie i miłe, jeśli nie stąd, że sam Święty Duch jest głosem miłości pożądanym przez wszystkich? (...)

Duch Święty w dziejach odkupienia                                       

(...) Aby zaś nawet samo dzieło odkupienia otrzymało kontynuację, a życie owo rozlewało się w sercach, i abyśmy stawali się wszyscy dziećmi przybrania (por. Ga 4, 5), Zbawiciel nasz Jezus Chrystus przyrzekł wszystkim wierzącym swojego Ducha Świętego (J 14, 16. 26; 15, 26) i zesłał Go, by dzieło uświęcił, i ukształtował sobie Oblubienicę bez zmazy czy zmarszczki (por. Ef 5, 27) - Kościół, ową świętą wspólnotę i społeczność, w której stałaby zawsze otworem droga zbawienia i w której znajdowaliby się tacy, co poruszani Duchem Bożym kierowaliby wiernymi (por. Dz 20, 28), a wszyscy schodzili się wraz z Ojcem i Synem w jedności Ducha Świętego, który tym sposobem stanowiłby formę owego przedziwnego życia i zjednoczenia z Bogiem. (...)

Duch Święty w życiu każdego wiernego w Kościele

A gdy rozważamy to nowe życie, którego sprawczą przyczyną jest Duch Święty, widzimy, że przez Niego odradza się każdy człowiek, przez Niego utwierdza się w wierze, przez Niego żywi się pokarmem miłości, a umarli z powrotem do życia są przywołani, ułomni zaś stają się zdrowi, rodzaj ludzki się rozmnaża, a w owej świętości zostaje zachowany dzięki kierownikom ustanowionym przez Ducha rządcami Kościoła Bożego.

Czym przeto jest ta przedziwna wspólnota, czyli społeczność Kościoła, jak nie życiem tegoż Ducha Świętego w członkach? Chociaż są one bardzo liczne, a zarazem różnorakie, przecie jeden życiowy nurt je ożywia (por. 1 Kor 12, 12) i prowadzi! Dzieje Kościoła są wspaniałym rozwojem owego nadprzyrodzonego życia. Będąc w sobie jedno i nie podzielone, to jednak tak rozliczne wydaje owoce i wszędzie krzewi tak płodną aktywność, jakiej dotychczas nie widziano podobnej ani w przyszłości nie będzie. Życie to jest mocą zawsze starodawną, a zawsze nową, zniewala umysły wszystkich wiernych, a także wyznawców odmiennej wiary przynagla do uznania prawdy, i doprowadza nie tylko do odrodzenia z wody, skąd wielu jest ochrzczonych, lecz i z Ducha Świętego, co jest właściwością wiernych. Życie to ubogacone siedmiorakim darem, pełne charyzmatów i łaski, płodne dziełami sprawia radość tej, która była niepłodna, jak i tej która miała wiele dzieci (por. Ga 4, 27).

Kształtowanie świętych i Kościoła

Jeśli zwrócicie jeszcze myśli swoje do tych dzieł, jakich nie przekazuje nam historia, lecz których dokonuje w wybrańcach swych tenże Duch życia, zobaczycie z prawdziwym podziwem, jak Duch Święty kształtuje dusze świętych. Liczne zastępy świętych, począwszy od chórów Patriarchów, z kolei Proroków czymże są jak nie ciągłym dowodem na to, że Duch jest, który ożywia, ciało zaś nic nie pomaga? (J 6, 63). Skąd wiara Patriarchów, skąd wizje Proroków, skąd utwierdzenie nauki Apostołów, skąd rozgłos ich ust obwieszczających "wielkie dzieła Boże" (Dz 2, 11) i skąd opływająca ich pełnia? Skąd męstwo męczenników i stałość wyznawców? Skąd czystość nieskażona dziewic? A na kim spoczywa Duch Boży, jak nie na ubogim i pokornym (por. Iz 66, 2)? A te osiem błogosławieństw, jakim to namaszczeniem się utrwalają, jak nie tym, jakie spływa ze "Światłości" i z "Płomienia". A wszelki sprawiedliwy, jakim sposobem wykonuje modlitwę, jak nie owymi niewymownymi wzdychaniami, jakie tenże Duch Święty w nich sprawia (por. Rz 8, 26)?

W życiu Jezusa Chrystusa

Duch Święty jest duszą Kościoła, jego Twórcą i udoskonalającym świętych. Stąd to w Symbolu wiary mówi się: "Wierzę w Ducha Świętego i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi, [...] który mówił przez proroków". I zaprawdę, mówi i nam. Byłoby rzeczą godną rozważenia, w jaki sposób ten Duch Święty kierował i prowadził Jezusa Chrystusa Syna Bożego, jak przedziwnie obracał wszystko na Jego chwałę i ku naszemu zbawieniu. Cudowne i tajemnicze poczęcie Syna Bożego w łonie Dziewicy, Jego pierwsze przez Zachariasza otoczenie chwałą w domu Elżbiety, Jego pozdrowienie w świątyni przez Symeona i Annę prorokinię, bezpośrednie przygotowanie drogi na Jego przyjście przez Jana Chrzciciela, Jego wyprowadzenie na pustynię: czy to wszystko nie są dzieła Ducha Świętego?

Sam Jezus Chrystus, w synagodze Nazaretu, stosując do siebie proroctwo Izajasza, stwierdza otwarcie, że działa i przemawia pod szczególnym kierownictwem Ducha Świętego, który spoczął na Nim i posłał Go, aby głosił Ewangelię ubogim (por. Łk 4, 16-19). A kiedy Pan Jezus dokonał dzieła zleconego Mu przez Ojca (por. J 17, 4) i uznał, że już nie jest konieczna Jego obecność wśród uczniów, lecz (...) niezbędna jest obecność Ducha Świętego (por. J 16, 7), który by im poddawał wszystko i nauczał ich wszystkiego oraz pocieszał ich (por. J 14, 16. 26) we wszystkich utrapieniach i próbach, jakie podniosą przeciw nim źli ludzie (por. Łk 21, 12-17). Wreszcie, aby ich przynaglić do postępowania za radami i poruszeniami Ducha Świętego, a przestrzec przed lenistwem w słuchaniu Jego upomnień, oświadcza, że grzech przeciw Duchowi Świętemu nie będzie odpuszczony ani w tym, ani w przyszłym świecie (por. Mt 12, 32).

Ciągłe włączanie się w poruszenia Ducha Świętego

(...) Starajmy się specjalnym nabożeństwem czcić Ducha Świętego, od którego wszelkie dobro pochodzi. Niechaj On będzie nie tylko Gościem duszy naszej, lecz (...) stałym mieszkańcem, kształtującym ją darami swymi i łaską swoją, wciąż poruszający do podejmowania czynów duchowych (...). Niech we wszelkiej czynności naszej Duch Święty jest początkiem, postępem i celem. We wszelkiej modlitwie i błaganiu, we wszelkim wysiłku i nauce, niech początkiem będzie On, od którego pochodzi natchnienie i podniesienie; Czy to będzie radość lub smutek, miłość czy pragnienie, od Niego niech się zaczyna i w tymże Duchu Świętym spoczywa; On niech naucza nas wszelkiej prawdy, On niechaj będzie "Pocieszycielem" duszy.

Jeśli chcecie mieć w duszy ciągłe światło, nieustanną niedzielę, jakby uroczyste dni Zielonych Świąt, adorujcie i wzywajcie Ducha Świętego, który by zapalał światłość w uczuciach, wlewał miłość w serca, leczył ze słabości również ciała, umacniał je cnotą, słowem, we wszystkim rządźmy się duchem.

Ożywiciel wspólnot i społeczności

(...) Potrzebujemy Ducha Świętego, On bowiem jest Duchem miłości i jedności, On jest duchem ładu i karności, On jest Duchem skupienia i pracy, On Duchem pokoju i radości, On wreszcie jest Duchem naszego wzajemnego obcowania, w którym stosujemy (...) prawa miłości wypisane Jego palcem w naszych sercach (por. Hbr 10, 16). Przy Jego pomocy i z Jego podnietą usuniemy wszelkiego ducha przeciwnego, takiego mianowicie ducha, który wnosi zamieszanie w braterską jedność, który sieje niezgodę, nieporządek, lenistwo, rozproszenie, aby rodzina nasza była prawdziwym Kościołem oraz świątynią zamieszkującego w nas Ducha Świętego (por. 1 Kor 3, 17. 16)!

Niech nam Duch Święty nałoży słodkie więzy zjednoczenia (por. Ef 4, 3), gdyż On jest ich Twórcą, abyśmy byli zawsze z Ojcem i z Synem (por. 1 J 1, 3) w jedności Ducha Świętego, teraz i na potem, i na wieki. (...) Amen.

Wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego.

Najmilsi w Chrystusie Panu! Wśród tych pięknych dni majowych przypada uroczystość, która każe nam zapomnieć nawet o urokach przyrody, na które patrzymy i którym się przyglądamy, każe zapomnieć o wszelkiej ziemskiej piękności, a przenieść się myślą do tego piękna i szczęśliwości niebieskiej, której oko nie widziało, ani serce nie pojęło (por. 1 Kor 2, 9).

W 40 dni po Zmartwychwstaniu Jezus Chrystus, Syn chwały, wstępuje z tej ziemi do właściwego królestwa, wstępuje do nieba, aby zasiąść na prawicy Ojca swego, aby tam pamiętać o nas i wstawiać się za nami.

Po Zmartwychwstaniu Pan Jezus przebywał 40 dni na ziemi, dla usunięcia wątpliwości w sercach swoich uczniów ukazywał się im, pokazywał im swoje rany, wykładał tajemnicę swojego królestwa tak na ziemi, jak i w niebie, otwierał ich umysł. A kiedy przyszedł czas, wyprowadził ich i Matkę Najświętszą na tę samą górę, skąd rozpoczął niedawno pochód upokorzenia i wzgardy; chciał, aby miejsce, które było świadkiem Jego boleści i poniżenia, stało się miejscem Jego tryumfu i chwały.

Stanąwszy na górze popatrzył na zgromadzonych z dobrocią, i powiedział, żeby nie odchodzili z Jeruzalem, po czym spojrzawszy raz jeszcze na nich z miłością, podniósł swoje Boskie ręce i błogosławił im. Błogosławił Matce Najświętszej, żeby podtrzymywała wiarę i nadzieję w duszach dzieci młodego Kościoła; błogosławił uczniom, aby tę wiarę nieśli na cały świat, aby świat zrozumiał, że nie ziemia jest celem, ale królestwo niebieskie. (Łk 24, 50-52)

Oni spoglądali w zachwycie, jak ich Mistrz umiłowany odchodzi, jak wznosi się w górę coraz wyżej i wyżej, a z nieba zstępują ku Panu zastępy Aniołów. O, widok to był tak wspaniały, że oni choć zasmuceni, przecież płakać nie mogli. Tak staliby, gdyby Posłowie niebiescy nie przyszli i nie powiedzieli im: Idźcie do Jeruzalem, a tam oczekujcie zesłania Ducha Świętego (por. Dz 1, 10-11). Tak opisuje wniebowstąpienie św. Łukasz, pierwszy historyk Kościoła Jezusowego.

A teraz zróbmy krótkie rozmyślanie. Pan Jezus powiedział: "Żaden nie wstępuje do nieba, jeno Syn Człowieczy, który z nieba zstąpił" (J 3, 13). Boski Zbawiciel zaznacza podwójną drogę, którą przebył z nieba na ziemię i tę, którą następnie przebyć miał z ziemi do nieba.

A jakie było zstąpienie Jego na tę ziemię? Św. Paweł powiada: Wyniszczył samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stał się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. Oto pochód Jego z nieba na ziemię. Dlatego wywyższył Go Bóg i dał Mu imię, na które klęka wszelkie kolano istot niebieskich, ziemskich i podziemnych (por. Flp 2, 7-10). (...)

Cieszą się Aniołowie, cieszą się duchy niebieskie, bo do nieba wstępuje Jezus Chrystus. I tak, jak niegdyś nad lichą stajenką, temu Uniżonemu w żłobie, śpiewali Aniołowie: Gloria in excelsis Deo, tak i teraz chóry anielskie otaczają Zbawiciela, wznosząc pieśń: Otwórzcie książęta bramy, bo oto wstępuje Król chwały. Radują się, bo widzą tego Króla wzgardy i upokorzenia w pełnej chwale, radują się, że Baranek bez zmazy i skazy do nich nareszcie powraca. (...)

Może komuś przyjdzie na myśl, czy nie lepiej by było, gdyby Pan Jezus pozostał tu na ziemi, leczyłby nasze choroby, a my moglibyśmy choć szaty Jego się dotknąć? Ale wiara rozumuje tak: potrzeba, abym odszedł, bo jeśli na mnie patrzyć będziecie, tajemnic królestwa Bożego nie zrozumiecie i Ducha Świętego nie otrzymacie. A przy tym On już był w ciele chwalebnym i niecierpiętliwym, a ten, kto żyje na wieki, powinien wstąpić do nieba. Ale Pan Jezus opuścił ziemię przede wszystkim dlatego, aby nas od tej ziemi podnieść przez wiarę. Chciał nas oderwać od naszych zmysłów, byśmy się wyżej podnieśli.

Nie martwcie się, bo idę, aby wam przygotować miejsce! (por. J 14, 2) Niech się nie smuci wasze serce, ani się lęka; Ufajcie! Jam zwyciężył świat (por. J 16, 33). Oto tej ufności żąda od stworzeń Boże Najświętsze Serce. I miłość naszą podnosi: Miłujcie to, co w górze, a nie to, co na ziemi (por. Kol 3, 2). Tam przenieść się trzeba, gdzie jest przedmiot miłości: Jezus. Bo mądrość tego świata głupstwem jest wobec Boga (por. Kor 3, 19).

Nie tylko potrzeba było, aby Pan Jezus odszedł, ale mówię wam prawdę: "Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was" (J 16, 7). (...)

Jaką pamiątkę zostawił nam Pan Jezus odchodząc do nieba? Pan Jezus zostawił dwie pamiątki: Pamiątkę cudów swoich i całej swojej miłości tu w tabernakulum, abyśmy tu zbliżali się okiem wiary, ufności i miłości. I jeszcze jedną zostawił pamiątkę, przez którą podaje sposób, jak zbliżać się do Boga; pamiątką tą jest krzyż! (...) Abyśmy umieli go nieść, pobłogosławił nas tym krzyżem. A abyśmy nie płakali pod nim, nie burzyli się, nie buntowali, zostawił Matkę Najświętszą, która ustawicznie oręduje za nami, a oprócz Niej zesłał nam Ducha Świętego, tego Ducha rady, męstwa, pobożności, mądrości i bojaźni Bożej, abyśmy w tym Duchu Jego krzyż dźwigali.

Idźmy, niosąc krzyż codzienny. Prośmy Matkę Najświętszą, by Duch Jezusa ożywiał serca i umysły nasze, a tak i my wstąpimy tam, gdzie Jezus Chrystus króluje z Ojcem i Duchem Świętym. Amen.