Przeskocz do treści

1 V  Św. Józefa Rzemieślnika
W życiu św. Józefa jest przedziwna jedność modlitwy, pracy i ofiary, cierpienia i miłości.
2 V  NMP Królowej Polski
O, Błogosławiona Matko, kieruj nasze kroki i myśli do tego pięknego nieba, dla którego jesteśmy stworzeni. Spraw, byśmy zawsze postępowali drogą błogosławieństw, aż przyjdziemy tam, gdzie nazwiemy Ciebie Królową wszystkich błogosławionych i świętych.
3 V
Pełna łaski ? Matka Boga. Rozważaj w tym miesiącu piękno Matki Najświętszej, a szczególnie to zawarte w ?Zdrowaś Maryjo?.
4 V
Boski Artysta umieścił w nas, jak w naczyniu kryształowym, swoje światło, a z nim wszystkie piękności życia.
5 V
Jezus jest naszą chwałą, naszym pokojem, radością i najpiękniejszym wzorem.
6 V                                                         
Jeśli nas Dzieciątko Jezus uczyni godnymi cierpieć dla Imienia Jego, będziemy się cieszyć i tym więcej Go kochać.
7 V
Przez czystość serca naśladuj Maryję. Czym głębiej się uniżysz, tym bliżej będziesz Boga.
8 V 
Veni Creator, Veni Sancte... wzbudzaj ciągle akty wiary prostej, ufności pełnej i miłości ofiarnej. Wiara widzi, ufność bierze, miłość daje i daje siebie.
9 V
Maryjo, Ty jesteś źródłem i morzem łaski Bożej; z Ciebie i przez Ciebie spływają na rodzaj ludzki wszystkie dobrodziejstwa, ponieważ Syn Twój Tobie oddał królestwo świata i skarby nieba.
10 V
Czystość serca i czystość ciała, miłość Bożą i miłość bliźniego, pokorę i prostotę racz mi wyprosić, Matko najukochańsza, Pani najjaśniejsza.
11 V
Zachowaj serce wolne i czyste ? nie dla świata lub ludzi, lecz dla Boga i Maryi.
12 V
Czyste serce, pokorne, oderwane od stworzeń i od siebie, oddaj w ręce Dziewicy Maryi, oddaj się cały na Jej służbę.
13 V  NMP  Fatimskiej
O, Najczystsza, Niepokalana Dziewico, nie odrzucaj mnie niegodnego grzesznika, nie odsuwaj od nadziei osiągnięcia wiecznej chwały z Tobą.
14 V
Maryjo, spraw, abym mieszkał w Sercu Jezusa, który udziela pokornym łaski. Niechaj w Nim będzie mieszkanie moje z Tobą na wieki.
15 V
Śliczna jest lilia królująca między kwiatami, ale nieskończenie piękniejsza, w swej czystości i niewinności, jest Królowa dziewic ? Maryja.
16 V
Życzę ci: im bliżej nieba ? tym więcej świętości, im więcej w lata ? tym więcej cnoty.
17 V
Tego ci życzę: by miłość Boża i miłość Matki Bożej rosła z tobą, zawsze nowa i pełna, z pełnego serca.
18 V
Żyj rzeczywistością Boga: nikt nie jest tak obecny w nas ? jak On, nikt nie jest tak rzeczywisty w nas ? jak On, nikt nas tak nie darzy miłością ? jak On.
19 V
Bez umartwienia nie ma pokoju, bez pokoju nie ma modlitwy, bez modlitwy nie ma łaski Bożej, a bez łaski nie ma świętości.
20 V
Bóg wszędzie jest obecny, nawet w duszy, która o Nim nie pamięta ? lecz On chce być w niej obecny, jako poznawany w poznającej i jako kochany w kochającej.
21 V
Ufam Panu Jezusowi, że przetrwamy te czasy z pożytkiem dla duszy i z radością z ofiary, jaką codziennie Jemu składać będziemy.
22 V
To nie sen, nie marzenie, lecz rzeczywistość, że nazywamy się synami Bożymi i nimi jesteśmy.
23 V
Pycha nie przyjmuje wiary lecz ją odrzuca, wynosi się ponad Boga. Dlatego tajemnice swoje Bóg powierza małym i prostym.
24 V Wniebowstąpienie Pańskie
Jak Maryja towarzyszyła Jezusowi przez całe życie, aż do Jego wstąpienia do nieba, tak i nam towarzyszyć będzie: w powstaniu z grzechów, w służbie Bogu, w pracy, w modlitwie i ćwiczeniu cnót chrześcijańskiej miłości.
25 V
Nieprzeliczone są łaski i dary, które nam daje Duch Święty, całe uświęcenie nasze od Niego bierze swój postęp i ostateczne wykończenie.
26 V
Odkąd zło poczęło się na ziemi, zawsze była walka między światem a Duchem prawdy, między mądrością Bożą a mądrością świata. Mądrość synów Bożych cierpi, jest prześladowana, wyśmiana, nieraz ukrywa się ? jednak jeszcze żadna przemoc jej nie obaliła i nie obali, bo jest ona z Boga.
27 V
Życie jest jak sen, po którym następuje przebudzenie. Tak będzie, kiedy skończy się to życie ? nastąpi przebudzenie w wieczności.
28 V
Jeżeli mamy zdrowy smak, umiemy rozróżnić piołun od miodu. Tak mądry, rozróżnia między tym, co jest ziemskie a tym co niebieskie, między tym co duchowe a tym co materialne.
29 V
Poznanie i miłowanie Boga ? to jest doskonałość nasza.
30 V
Mądrość, którą daje Duch Święty, jest to rozkoszne, smakowite poznanie i kosztowanie Pana Boga, Jego przymiotów i tajemnic ? przedstawia nam ona piękność, wielkość i doskonałość Boga, jako coś nieskończenie godnego kochania.
31 V  Zesłanie Ducha Świętego
Jeśli będzie jedność, zgoda i miłość między wami, to Duch Święty napełni was, będziecie mówić różnymi językami: miłości, cichości i cierpliwości.

?Błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody? (Łk 1, 48). Nasz polski naród słusznie może się chlubić, że we czci Bogarodzicy Dziewicy idzie na czele innych narodów. Świadczy o tym każde serce prawego syna Polski. Świadczą drożyny i lipy przydrożne, chaty ubogie i bogate pałace, i kościołów Maryi wysmukłe wieże, świadczy historia całego narodu, że Maryja jest naszą chwałą, naszą radością i obroną. Błyszczy też na Jej skroniach korona Polski na znak, że Ona jest naszą Panią i Monarchinią, że wszystko, co u nas najlepsze, skupia się we czci Maryi.

Polonia semper fidelis ? Polska zawsze wierna swej wierze katolickiej ? wykarmiona i wychowana była przez Matkę naszej wiary i wykołysana przez Matkę Jezusową. Krótki rzut oka na przebieg dziejowych wypadków Ojczyzny dla nieuprzedzonego oka jest tego dostatecznym dowodem.

Od czasu, gdy Polska przyjęła chrzest święty i tym samym weszła do wielkiej rodziny chrześcijańskiej, naród nasz, o potężnym napięciu uczuciowym, zrozumiał zaraz znaczenie Matki Jezusowej. (...) Obok krzyża Jezusowego, znaku zbawienia i wiary naszej, stoi zawsze Matka serdeczna w miłości i w boleści, gotowa czynić dobrze i pocieszać. Toteż miłość do Maryi, Jej pieśni, Jej kościoły i przydrożne kapliczki ? to najlepszy nasz pedagog w wychowaniu rodzinnym i narodowym. Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena Maryja, pieśń najstarsza i najpiękniejszy hymn narodowy, była dla nas najpopularniejszym katechizmem i wyznaniem wiary. Tę pieśń śpiewały matki dzieciom swoim przy kolebce, śpiewali ją wśród potu pracy ojcowie na roli i wśród szczęku oręża nasi rycerze.

Ze światłem wiary i blaskiem krzyża Jezusowego w Polsce, Maryja objęła rolę wychowawczyni narodu. Że to wychowanie było Boże i skuteczne, świadczy nie tylko dziwnie pokojowy przebieg nawrócenia całego narodu i dziwnie szybkie przyjęcie wiary, lecz także niezwykłe cnoty naszych ojców, jakie zakwitły pod wpływem Boskiej nauki i takiej nauczycielki i wychowawczyni. Niepodobna bowiem było narodowi ze szlachetnym uczuciem serca oprzeć się takiemu urokowi, jaki wywierała na duszach Matka pięknej miłości. Jeśli to prawda, że łatwiej się oprzeć rozumowi niż sercu, to szczególnie jest to prawdą w naszym usposobieniu. Stąd też Maryja zawładnęła sercami naszymi i wcześniej, nim nasze usta śpiewały, stała się naszą serdeczną Matką.

Skutki wychowania nie każą długo na siebie czekać. Naród wydaje świętych, którzy wyrośli w szkole i pod okiem Bogarodzicy. Święty Stanisław, biskup krakowski, to pierwszy kwiat w koronie Maryi. Ten święty męczennik, który nie wahał się stanąć w obronie uciśnionych przeciw samowoli króla, podnieść swój głos w obronie Boskich zasad wiary i obyczajów, i raczej dać się poćwiartować, niż milczeć, świadczy swym hartem i mocą ducha, jakich Maryja miała synów. Tak miłość do Maryi nie tylko nas wychowywała, ale dawała narodowi Bożych wychowawców. Snują się potem przed oczyma narodu przepiękne postacie, aby razem z Maryją i pod Jej kierownictwem czerpać świętość i nieść ją swoim owieczkom i współbraciom. W ślad za tym wielkim męczennikiem i przewodnikiem we czci Maryi idą następcy na stolicach biskupich, jak Błogosławiony Bogumił, Wincenty Kadłubek, Iwo Odrowąż, Jakub Strepa. Wielcy ci pasterze i duchowi przywódcy narodu przodowali w synowskim przywiązaniu do Maryi. Toteż wychowują oni nie tylko serce, ale stają się apostołami wiedzy, którą naród mógł czerpać pod okiem takich mężów ze źródeł zdrowych, fałszem nie zatrutych.

Nie tylko pojedyncze postacie występują na ziemiach naszych, lecz mnożą się ogrody Maryjne, w których pielęgnowane ręką Maryi wykwitają najpiękniejsze lilie. Jacek, syn św. Dominika, Czesław, jego brat, Bronisława, ich siostra, roznoszą nabożeństwo Maryi, czy to słowem apostolskim w najdalsze krańce Polski i Rusi, czy też życiem bogomyślnym podają wzór, jak naśladować Maryję, obierając najlepszą cząstkę (por. Łk 10, 42). Święty Jacek szczególnie jest jakby symbolem całego narodu. Niesie on w jednej ręce monstrancję, a w drugiej posąg Maryi, dając przez to narodowi naoczny wzór, jak przez cześć do Maryi ma zdążać do Jezusa. Z tych też ogrodów zakonnych rozeszła się niebawem woń róż, to jest różańca świętego, przez zakon dominikański, potem duch modlitwy przez suknię Maryi, czyli szkaplerz karmelitański. Nie było Polaka, nie było rycerza, który by obok pałasza nie miał i różańca, a na piersiach swych puklerza Maryi, szkaplerza świętego. Te dwa nabożeństwa stały się domowymi, rodzinnymi, do których później przyłączyły się Godzinki do Matki Boskiej, tak że cały naród stał się psałterzem Maryi.

Cześć do Matki Boga zapuszcza głębokie korzenie na dworach książęcych, w których wzory świętości świecą całemu ludowi. Błogosławione: Kinga, Jolanta, Jadwiga, czerpały u stóp Maryi cnoty domowego współżycia i czystości obyczajów, nawet w stanie małżeńskim zachowując wysokość dziewictwa. Któż im dał taką moc ducha i tak wysokie pojęcie cnoty, jeśli nie wychowanie przy boku tej Królowej...? (...)

Maryja, wdzięczna swym sługom, darzy Polskę swoimi względami i obiera za główną swoją stolicę Jasną Górę w Częstochowie, która staje się duchową stolicą Polski ? Jeruzalem, gdzie schodzą się czciciele Maryi, a każdy wierzący katolik uważa sobie za obowiązek miłości, choć raz w życiu nawiedzić swoją Matkę i Królową. Z tą nową, duchową stolicą Polski, Częstochową, łączy się życie narodu, wiążą się jego dzieje i życie prywatne. Tutaj, u stóp Królowej Niepokalanej, królowie i senatorzy, wodzowie i żołnierze, biskupi i lud wierny, zanoszą swe modły, czynią śluby, składają zwycięskie miecze lub zawieszają na wrogach zdobyte sztandary. Stała się przez to Maryja rzeczywistą Królową Polski, umieszczając swój tron najpewniejszy, bo utwierdzony w sercach poddanych. Umieszcza też w swej koronie najpiękniejszy klejnot, wybierając go z rodziny królewskiej. Święty Kazimierz, królewicz, codziennie chwali Maryję cnotą i ustami, przenosząc cnotę nad koronę, a czystość nad życie. Potius mori, quam foedari! - Raczej umrzeć, niż się skalać!

Wiek następny zaznaczył się w całej Europie wielkim zepsuciem obyczajów, reforma luterańska i innych kacerzy zatruła dusze fałszem, a serce odarła z nabożeństwa do Maryi. Polska jednak mniej odczuła ten zalew niszczycielski niż inne narody. Naród nasz nie mógł przyjąć nowej wiary, bo w niej nie było Matki Jezusowej. W tych smutnych czasach, kiedy zwłaszcza młodzież zabawiała się nowinkami heretyckimi, Maryja wybiera (...) św. Stanisława Kostkę, młodzieniaszka anielskich obyczajów i anielskiego nabożeństwa do Maryi. Daje nam Maryja w tym świętym, polskim dziecku wzór, zwłaszcza dla młodzieży, jak zachować nieskalaną młodość przez miłość do Eucharystii i przez miłość do Matki pięknej miłości. Jakże cudowny jest ten młodzieniaszek w swych porywach do Matki Boga: ?Przecież to Matka moja!? Staje się ten święty symbolem nowego kontaktu, jaki Maryja zawiera z duszą młodzieży: przez miłość Maryi ? (...) do Jezusa, do prawdziwej wiary i do czystości obyczajów!

Gdy następnie cały naród tonął w potopie nieszczęść i wojen, budzi go Maryja do obrony przez cud Częstochowy. Czego nie zdołały uczynić piersi narodu, zarażone niewiarą, to uczyniły piersi wielkiego czciciela Maryi, pokornego zakonnika (Ojciec Augustyn Kordecki, przeor klasztoru Paulinów na Jasnej Górze), który nie dopuścił wrogów do Jej sanktuarium, ale z garstką obrońców obronił Jasną Górę. Cud ten prawdziwy odnowił naród we czci do Maryi i pobudził go przy boku króla do obrony Ojczyzny. W tych, pełnych udręki czasach zdobywa się naród na wiekopomne śluby: przez usta króla Jana Kazimierza, aktem urzędowym i publicznym w katedrze lwowskiej ogłasza Maryję Królową całego Królestwa Polskiego, oddaje się Jej w szczególniejszą opiekę i przyrzeka szerzyć Jej cześć, a zwłaszcza brać w opiekę tych, którzy tego serca macierzyńskiego najbardziej potrzebują: ubogi i uciśniony lud, ten lud najwierniejszy Maryi.

Następnie Maryja wsławiła imię Polski cudownym zwycięstwem króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem. Zwycięstwo to dało całemu światu nowe święto Matki Najświętszej, mianowicie święto Imienia Maryi. Tak Maryja swoje imię złączyła z imieniem Polski i jej synów, a przez to Polskę wsławiła w całym Kościele katolickim.

Ślubów Jana Kazimierza złożonych u stóp Maryi nie dotrzymano, naród zaczął obojętnieć we czci swej Królowej i chylił się coraz bardziej do upadku. Utraciliśmy byt polityczny i dostaliśmy się w niewolę obcych, bo nie chcieliśmy dźwigać słodkich kajdan niewoli w służbie Maryi. W tych najsmutniejszych czasach niewoli zajaśniała znowu Maryja, jako nasza opiekunka i Królowa.

Śpiewali żołnierze na obczyźnie: ?Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy, co nam obca przemoc wzięła, mocą odbierzemy?. Nie moc oręża, ale moc miłości do Maryi pozwoliła nam przetrwać te najcięższe czasy. Polska nie zginęła, bo jej Królową była Maryja. Przez krew męczenników podlaskich, przez męczarnie Sybiru, przez łzy katowanego ludu za wiarę i język, przez wysiłki patriotów, przebijała się jedna potężna nuta, nuta serdecznej Matki, która nie zapomniała o swym narodzie. Ojczyzna powstała cudem, przez morze łez i krwi. Lecz trzeba było jeszcze cudu Maryi, żeby nam przypomnieć, że to Jej zawdzięczamy wolną Ojczyznę, że Ona jest naszą Królową.

Zaledwie Ojczyzna przyszła do życia, a już czyhał na nią moloch bolszewizmu i całą nawałą niósł jej zagładę. Cud nad Wisłą, ten wielki cud w dzień Wniebowzięcia Maryi, czyż nam nie głosi, komu zawdzięczamy zwycięstwo i ustaloną państwową egzystencję? Podczas gdy dzieci bezbronne szły do walki, w Częstochowie modlili się na klęczkach, u tronu Maryi, biskupi, wodzowie duchowi narodu, a z nimi modlił się cały świat katolicki do Królowej Polski. I stał się cud wielki i wielkie zwycięstwo!

Stąd też, gdy 3 maja obchodzimy uroczyście święto Królowej Korony Polskiej, niechże wszystkie polskie serca się ożywią i u stóp swej Królowej złożą nowe ślubowanie, że w sercach naszych Maryja zawsze będzie Królową, a w ustach naszych i duszach nigdy nie będzie dosyć o Maryi! Niechże modlitwa wiernych Jej dzieci płynie w niebo za Ojczyznę, szczególnie za młodzież, by przez Nią odnowił się naród cały i utwierdził we czci swej Pani i Królowej, by złączyły się rozdarte serca, jak już złączyły się rozdarte ziemie, by na tej polskiej i Maryjnej ziemi wszystkie serca złączyły się w jeden chór chwały ku czci Maryi:

Tyś polskiego Królestwa największą obroną

Tyś od nieprzyjaciela tarczą i zasłoną,

Wszakże Twoja nad Polską łaska zawsze słynie,

Pod cieniem Twej opieki włos z głowy nie zginie!

Br. Anzelm od św. Andrzeja Corsini

Głos Karmelu 2(1928) 130-134.

Oto dzień, który Pan uczynił, weselmy się i radujmy się w nim. (Ps 118, 24) Rokrocznie święcimy wielkie święto ? Wielkanoc, zwycięstwo Jezusowe nad śmiercią, nad grzechem, nad sprawcą śmierci i grzechu ? szatanem. Rokrocznie powtarzamy okrzyk tryumfu: Chrystus Zmartwychwstał ? Alleluja! Zwyciężył za nas ? bez nas, tryumfuje z nami i w nas swoją łaską, swym życiem, i przynagla nas byśmy zawsze chodzili w nowości życia.

(...) Niosę więc Wam tę radosną nowinę z Marią Magdaleną, na ustalenie naszej wiary, którą na klęczkach wyznajemy z Tomaszem: ?Pan mój i Bóg mój!? (J 20, 28); ?A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara.? (1 Kor 15, 14). ?Dic nobis Maria, quid vidisti in via? i głoszę: Chrystus zmartwychwstał ? nadzieja nasza, bo gdybyśmy tylko w tym życiu opierali się na Chrystusie, bylibyśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania (por. 1 Kor 15, 19). Ponad wszystko zaś Alleluja Chrystusowe, to odnowienie ducha, który żywiony wiarą i nadzieją ujawnia się w uczynkach mocną i stałą miłością.

Widzimy Chrystusa nie tylko na drodze naszego życia i powołania. On, Pierworodny wobec każdego stworzenia, współczując z naszymi słabościami, które przeżył i doświadczył, kreśli ją sam, jako drogę wąską, nieodłączną od zaparcia się siebie i krzyża, jako warunek przyszłej chwały.

Przyniósł nam Pan Jezus, po grzechem zamrożonej ziemi, wiosenny rozkwit życia, przyniósł dobro pokoju. Dziś dzieląc się z Wami wielkanocnym weselem, życzę Wam tego Boskiego pokoju. Bo ten pokój to serenitas mentis ? pogoda ducha, który ma być, jak niebo pogodne i jasne, bez ciężkich, czarnych chmur przesłaniających słońce. Bo pokój to tranquilitas animi ? cisza woli, której nie zmąci ani przeszłość, ani teraźniejszość, ani przyszłość, i gdziekolwiek postawi nas wola Boża, dobrze jest z nami. Bo pokój to sinceritas cordis ? szczerość i prostota serca, czyli duch wiary w uczynkach, bez łuski czy skorupy kryjącej pustkę. Bo pokój to vinculum unitatis ? węzeł jedności, który wiąże nie tylko domowników wiary, lecz nieprzyjaciół zwycięża dowodem ofiary. Bo pokój wreszcie, to consortium caritatis ? współżycie i uczestnictwo w miłości. Ecce quam bonum... ? jak dobrze jest i miło mieszkać braciom razem.

Niechże ten pokój, wysłużony krwią Jezusa, (...) będzie pierwszym i najświętszym święconym darem Zmartwychwstania, moją i waszą modlitwą w pełnym Alleluja naszego karmelitańskiego obcowania.

                                                          fr. Anselmus a st. Andrea Corsini provincialis

Zmartwychwstanie Pana naszego Jezusa Chrystusa jest radosnym alleluja, jakby przygrywką i przedsmakiem życia niebieskiego i uszczęśliwiającego widzenia Boga. Jeśli się przypatrzymy chwalebnym dziejom zmartwychwstałego Pana, zauważymy, że mają one znamię i charakter pokoju i ciszy, są przesiąknięte łaskawością i miłością, słodyczą i wdziękiem, niosą smak nie tego przejściowego życia, lecz przemawiają do nas szczęściem wieczności.
Między wydarzeniami z tego okresu najbardziej znamienne są objawienia zmartwychwstałego Pana. Sam fakt zmartwychwstania pozostaje w cieniu. O sposobie, jak zmartwychwstał, o chwale i blasku, o wspaniałym tryumfie nad śmiercią i nad nieprzyjaciółmi mało wiemy, raczej pokryte są one wymownym milczeniem. Bez wątpienia ukazał się Pan Jezus swojej Matce najdroższej i z Nią obcował, ale o tym objawieniu Ewangeliści milczą i bardzo słusznie, bo żadne słowo ludzkie ani anielskie nie jest zdolne nawet dotknąć tych przeżyć wewnętrznych, ani rzucić choćby nieznacznego światła na to obcowanie miłości i radości. Są to tajemnice i zostaną na zawsze tajemnicami ich wzajemnego życia, zakrytymi przed naszymi zmysłami i nie dającymi się wypowiedzieć w słowach.
Następnie zmartwychwstały Pan Jezus ukazał się niewiastom, jakby w nagrodę, że one, choć słabsze naturą, okazały się mocniejsze wiarą niż mężczyźni. Ukazał się Magdalenie pokutującej i płaczącej, niegdyś grzesznicy, a teraz więcej od innych miłującej, (...) uczynił ją apostołką swego zmartwychwstania dla samych Apostołów. Ukazał się i Piotrowi, także pokutującemu, ale przede wszystkim jako głowie swego Kościoła, by on był z urzędu świadkiem zmartwychwstania i utwierdzał swoich braci. Kolejno następują dalsze objawienia się: dwom uczniom w drodze do miasteczka Emaus, w prześlicznej scenie rozmowy Podróżnego z towarzyszami podróży i poznania Go przy łamaniu chleba. Objawienie się Pana Apostołom, wspólnie zebranym bez niewiernego Tomasza, a następnie razem z nim, mają swoją wymowę pokoju i łagodnego wyrzutu dla niewiary uczniów i błogosławieństwa dla tych, co nie widzieli a uwierzyli. Znamienne jest objawienie się nad Jeziorem Tyberiadzkim, gdzie Pan Jezus powierza Piotrowi prymat w Kościele i przepowiada mu rodzaj śmierci. W objawieniu się pięciuset braciom na górze zleca im urząd przepowiadania Ewangelii po całym świecie i nakazuje im chrzcić w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Na końcu ukazuje się uczniom w Jerozolimie, zapowiada przyjście Ducha Świętego i błogosławiąc wszystkim, wstępuje do nieba.
Jaki był przedmiot rozmów Pana Jezusa z uczniami? Pierwszym tematem było udowodnienie faktu zmartwychwstania i konieczności uprzedniego cierpienia. "O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?" Ten sam argument wysuwa Pan Jezus i uzasadnia go w objawieniu się jedenastu Apostołom. Kiedy ich pozdrowił: Pokój wam, a okazawszy im ręce i nogi powiedział im: To są słowa, które wam mówiłem, będąc jeszcze z wami, że potrzeba było wypełnić wszystko, co było napisane w prawie Mojżesza, w Psalmach i Prorokach o Mnie. Wtedy otworzył im umysł, żeby rozumieli Pisma i rzekł im, że tak jest napisane i tak było potrzeba, aby Chrystus cierpiał i wstał z martwych trzeciego dnia. I żeby w Imię Jego było przepowiadane wszystkim narodom nawrócenie i odpuszczenie grzechów.
Następnie, w swoich objawieniach po zmartwychwstaniu, Pan nasz kładzie nacisk na dwie przede wszystkim prawdy: na konieczność zmartwychwstania i na konieczność pokuty czyli krzyża.
"Potrzeba było, aby Chrystus cierpiał i tak zmartwychwstał". Trzeba zatem, byśmy te dwie prawdy coraz lepiej rozumieli i podróż naszą kierowali w stronę krzyża i przyszłego zmartwychwstania. "Potrzeba było, by Chrystus z martwych powstał". Bowiem przez zmartwychwstanie jaśnieje sprawiedliwość Boska. Widzimy tu dobitnie, że cierpienia tego czasu, zniesione dla sprawy Bożej, nie pozostają bez nagrody. Chrystus wyniszczył samego siebie, okazał najwyższą miłość i posłuszeństwo aż do śmierci, dlatego Bóg Go wywyższył nie tylko co do duszy, ale i co do ciała przez chwalebne zmartwychwstanie. Po wtóre "potrzeba było, by Chrystus zmartwychwstał" dla naszej nauki i utwierdzenia wiary, bo chociaż ukrzyżowany jest w niemocy, żyje z mocy Bożej. "I jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, próżne jest przepowiadanie nasze i próżna jest wiara nasza". Zmartwychwstanie jest więc najmocniejszym dowodem Bóstwa Chrystusa i prawdy o tym, co powiedział i uczynił. Po trzecie zmartwychwstał dla podniesienia nadziei naszej, byśmy widząc, że Chrystus, który jest naszą Głową, zmartwychwstał, spodziewali się również powstać z martwych. Po czwarte zmartwychwstał, aby nas pouczyć, abyśmy jak Chrystus powstał z martwych przez chwałę Ojca, tak byśmy i my chodzili w nowości życia, bo Chrystus zmartwychwstając już nie umiera, tak przeto i wy uważajcie się za umarłych dla grzechu a żyjących dla Boga. Wreszcie wstał z martwych, aby uzupełnić nasze zbawienie. Bowiem, "jak wycierpiał zło umierając za nas, by nas uwolnić od złego, tak przez śmierć zyskał chwałę, by nas poruszyć do dobrego" (św. Tomasz). "Wydany został za niesprawiedliwości nasze, a powstał na usprawiedliwienie nasze?. Tak więc, zmartwychwstanie Chrystusa jest najpierw źródłem naszego duchowego zmartwychwstania z grzechu, potem pobudką do cnoty i wreszcie jest zapewnieniem naszego zmartwychwstania w ciele.
Jednak jak powstanie z martwych było konieczne, tak pierwej było konieczne cierpienie. Bezsprzecznie Chrystus cierpiał nie z jakiegoś przymusu, bo przecież dobrowolnie położył duszę swoją za braci, ani też nie z przymusu ze strony Boga. Zważywszy jednak cel, dla którego Chrystus przyszedł na ten świat, konieczne było, by cierpiał. Bo najpierw On wziął na siebie grzechy nasze, ażeby za nie zadośćuczynić sprawiedliwości Boskiej według praw słuszności. Dlatego wypadało podwyższyć Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego uwierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Po wtóre cierpienie było konieczne ze strony Chrystusa, który przez pokorę cierpienia zasłużył na chwałę wywyższenia. "Czyż nie wypadało, aby Chrystus cierpiał, a tak wszedł do swojej chwały?" Po trzecie, by wypełniło się, co o Chrystusie było napisane w słowie Bożym. Po czwarte, byśmy na przykładzie Chrystusa nauczyli się nieść krzyż i godnie umierać.
Ta podwójna konieczność: cierpienia i zmartwychwstania Chrystusa okazuje się jasno czy to z Pisma świętego, czy to z przykładu samego Chrystusa. I taki też jest dział nasz i taki sposób naszego życia: cierpieć i umrzeć, być wskrzeszonymi i powstać z martwych w naszym codziennym życiu. Taka jest prawda i prawo pozostawione nam przez Chrystusa. Kto chce iść za Mną, niech zaprze się samego siebie, weźmie swój krzyż codziennie i niech idzie za Mną. I kto chce iść aż do grobu, aż do chwały zmartwychwstania, pierwej niech niesie krzyż, niech cierpi. Krzyż i zmartwychwstanie są nierozdzielne. Od krzyża trzeba zaczynać, bo chwała jest z cierpienia, a z nią pokój przewyższający wszelki zmysł.
(...) W zmartwychwstaniu będzie pełne alleluja, w duchowym zmartwychwstaniu będzie zapoczątkowanie życia wiecznego przez kosztowanie pokoju, tego pokoju, który przewyższa wszystkie utrapienia tego życia. Cóż wam dodam na końcu tego rozważania? Chyba ten okrzyk miłości św. Pawła, który woła do nas także: "nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa". Taka jest bowiem droga do zmartwychwstania i do wniebowstąpienia! Amen.