Przeskocz do treści

1 III
Codziennie dawaj dowód świętości w cichym, ofiarnym męczeństwie miłości.
2 III
Świętość zaś ma dwie zalety: oderwanie od ziemi i od wszystkiego, co ziemskie, i konsekracja całej osoby dla Boga.
3 III
Dusza ma być jak kielich, jak monstrancja, w której mieszka konsekrowana Hostia – Jezus.
4 III
Żyj Eucharystią – i naśladuj w niej całość życia Jezusowego.
5 III
Cechą wspólnoty z Bogiem niech będzie prostota dziecięca, a z ludźmi skromność dziewicza.
6 III
W rozmyślaniu więcej się módl aktami wiary, ufności i oddania się – wówczas modlitwa będzie miłosną adoracją obecności Boga we własnej duszy.
7 III
Współpraca z łaską Bożą - to pokora, która sprowadza Pana Jezusa z nieba, to czystość serca, która Go rodzi w duszy i w uczynkach, to prostota myśli i woli, która idzie prosto do celu.
8 III
Dla siebie nie szukaj miłości, dawaj ją Bogu i bliźnim, a będziesz kochaną przez Boga.
9 III
Karmel to nie tylko modlitwa, nie tylko umartwienie wewnętrzne i zewnętrzne, ale Karmel to szerokość umysłu i serca.
10 III
Życzę ci radości Ducha Świętego, który czyni Krzyż herbem Karmelu, w naśladowaniu Pana Jezusa i Jego Matki, w kontemplacji piękności Bożych.
11 III
Prawdziwa miłość jest zawsze radością.
12 III
Wesel się w cierpieniu wewnętrznym i zewnętrznym, ze wszystkiego czyń ofiarę, kochając swoje powołanie.
13 III
Karmelitanka byłaby smutną karmelitanką – bez ducha, bez energii, bez radości - a przecież Panu Jezusowi trzeba służyć w radości.
14 III
Bądź dzieckiem Eucharystii – z niej się rodzą, żyją i doskonalą się święci. Z niej się rodzi nasze dziecięctwo.
15 III
Bądź pełną miłości, tej, która kocha nie uczuciem, lecz czynem ofiarnym.
16 III
Rozbudzaj w sobie męstwo i wskrzeszaj łaskę, byś miała siłę znosić krzyż codzienny.
17 III
Choć obecnie więcej się uświęcasz w cierpieniu niż w radości - niech ci będzie ulgą to, że Pan Jezus cię kocha i myśli o tobie.
18 III
Modlę się za ciebie – byś miała łaskę mocy i męstwa, by uczestnictwo w cierpieniu łączyło cię z Panem Jezusem miłością.
19 III
Wiem, że kochasz Karmel, kochasz wszystko, co Karmel ma drogiego - więc i Dzieciątko, i Matkę Najświętszą i św. Józefa.
20 III   Św. Józefa, Oblubieńca NMP, uroczystość
Dwie cnoty: prostota i pokora wystarczyłyby, aby św. Józefa uczynić przodownikiem świętych.
21 III
Choroba niech będzie radością, radość niech będzie miłością, miłość niech będzie doskonałością.
22 III
Dziękuj Bogu za swoje cierpienia, które ciebie uświęcą i łaski innym wyproszą.
23 III
Mimo cierpień – trzeba krzepić ducha i chodzić w jego „nowości”.
24 III
Bądź duszą modlitwy, miłością obejmuj Kościół – ucz się żyć ofiarą, bo cierpienie czyli krzyż jest w herbie Karmelu.
25 III   Zwiastowanie Pańskie, uroczystość
Niech Matka Niepokalana będzie dla ciebie nie tylko Matką pocieszenia, lecz również Matką uświęcenia i Matką tego dziecięctwa, którym żyjecie i którym się chlubicie.
26 III
Uświęcaj się przez Krzyż i moc Krzyża – zdobywaj świętość u stóp Jezusa Ukrzyżowanego.
27 III
Bądź mocną w modlitwie złączonej z cichym znoszeniem twoich cierpień. Takie dzieło ciche, ukryte jest skuteczniejsze od zewnętrznych uczynków.
28 III
Coraz więcej wczuwaj się w cierpiącego Pana Jezusa, coraz więcej w Jego ofiarę, którą codziennie ponawia na ołtarzu – Kielich – Hostia: ofiara zbawia świat, uświęca dusze.
29 III
Życzę pogodnego i spokojnego znoszenia siebie i swoich niemocy; są one bowiem pomocą do cnoty, do ufności i oddania się pełniejszego Bogu.
30 III
Prostota jest prostą drogą, pokora na nią poprowadzi, a radość będzie owocem, czyli obcowaniem w szczerej miłości. Taka jest droga dziecięctwa, która nawet upadki zamienia przez pokorę w zyski.
31 III
O sobie nie myśl, o swoich trudnościach zapominaj – troską twoją niech będzie zawsze chwała Boża - w tym będzie i wielkość twoja.

Z tej okazji pragniemy ukazać niektóre wydarzenia z jego życia, świadczące o przyjaźni ze św. Teresą, którą od początku uważał za swoją duchową siostrę. Świętą Teresę od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza możemy bez przesady, nazwać bohaterką odrodzenia duchowego Kościoła w XX wieku. Jej nauka o „małej drodze” dziecięctwa duchowego została oficjalnie przypieczętowana ogłoszeniem jej - przez św. papieża Jana Pawła II - Doktorem Kościoła Powszechnego, co miało miejsce 19 października 1997 r., w roku setnej rocznicy jej śmierci.

Jednym z wybitnych apostołów orędzia „Małej Teresy” był polski karmelita bosy, Sługa Boży o. Anzelm od św. Andrzeja Corsini OCD. Już w 1902 r., w drugim roku nowicjatu, uległ on wpływowi Teresy, kiedy po ukazaniu się pierwszego wydania Dziejów duszy w języku polskim, podjął współzawodnictwo ze Świętą w opiewaniu cnoty miłości.

Świętą Teresę z Lisieux wybrał też na Patronkę założonego przez siebie Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus. Ustanowił ją również „Aniołem Stróżem” międzynarodowego Kolegium w Rzymie, którego był rektorem.

Beatyfikacja S. Teresy od Dzieciątka Jezus, która odbyła się 100 lat temu, 29 kwietnia 1923 r., jeszcze bardziej rozbudziła u o. Anzelma kaznodziejski zapał do sławienia jej. Tridua ku jej czci, organizowane w Wadowicach, Krakowie, Lublinie i Lwowie, uświetniał swoimi płomiennymi kazaniami. Głównym ich tematem była miłość, gdyż według niego Teresa jest „Świętą miłości”.

W 1927 r., po ukazaniu się miesięcznika „Głos Karmelu”, Sługa Boży zamieszczał w nim szereg artykułów, wykładając główne aspekty myśli Teresy. Dostrzegał także powszechną zastosowalność „małej drogi” dziecięctwa duchowego, nie tylko w życiu konsekrowanym, ale także w działalności wychowawczej i apostolskiej. Nie tylko przejął się osobiście duchowością swej Siostry w Karmelu, ale i sam uświęcił się w jej szkole.

17 maja 1925 r. w Rzymie papież Pius XI kanonizował św. Teresę od Dzieciątka Jezus wśród powszechnego entuzjazmu i szczególnego splendoru zewnętrznego, czego świadkiem był o. Anzelm obecny na uroczystości. Udział w kanonizacji św. Teresy był dla niego szczególnym przeżyciem, dlatego też dzieli się swymi wrażeniami w wielu listach do bliskich sobie osób. Do m. Teresy Kierocińskiej i sióstr w Sosnowcu pisał:

Drogie moje Siostry i Dzieci!

(...) Zawsze Was Panu Jezusowi oddaję, przy każdej Mszy świętej, gdy podnoszę świętą Hostię i Kielich, proszę Pana za Wami wszystkimi, aby Wam błogosławił i świętymi uczynił. Ciekawe zapewne jesteście, jak się odbyła kanonizacja św. Teresy? Trzeba by księgę o tym napisać, ja tylko krótko opiszę.

O godz. 8 rano wyruszyła procesja z Watykanu do Bazyliki. W procesji tej brało udział samo tylko duchowieństwo. Procesję otwierali Karmelici Bosi, może przeszło 100 Ojców w białych płaszczach, śpiewając hymny i psalmy. Za nimi wszystkie zakony i kongregacje, kanonicy ze swoimi sztandarami na czele.

Za wszystkimi tymi procesjami szli znowu nasi ojcowie z pochodniami płonącymi, niosąc sztandar świętej Tereni. Ojcowie, którzy szli na czele procesji, już byli na trybunie koło konfesji, mogli oglądać całą procesję. Kiedy się sztandar Tereni ukazał, burza oklasków zerwała się w kościele, i w miarę jak się Terenia posuwała, oklaski się wzmagały. Bazylika nabita pielgrzymami, około 40 tysięcy ludzi, bo więcej nie wpuszczono. Potem postępowali biskupi około 300, kardynałowie około 36, wreszcie wspaniała gwardia Dei nobili, a potem Ojciec Święty w całym przepychu.

Trudno się było opanować. Okrzyki, klaskanie, powiewanie chustkami, prawdziwy wjazd tryumfalny. Czuło się, że ten staruszek ma moc Boską. Półtorej godziny trwała ta procesja.

Zaczęły się ceremonie. Prośba o kanonizację trzykrotna, usilnie, usilniej, najusilniej - Litania do Wszystkich Świętych, Veni Creator, po czym Ojciec Święty stojąc, ogłosił światu całemu, że odtąd błogosławiona Terenia jest policzona między świętych i ma być wzywana od całego Kościoła. Głosząc, używał Ojciec Święty megafonu, tak że głos jego słyszany był w całej bazylice. Kiedy Ojciec Święty skończył, burza oklasków zabrzmiała w całym kościele, a potem Te Deum z całych piersi śpiewał cały kościół, jeden wiersz chór watykański, drugi kapłani i lud.

Zaczęła się Msza święta, w czasie której podczas ofiarowania składano Ojcu Świętemu dary. (...) Ojciec Święty miał kazanie, i rzecz dziwna, jeśli nie cudowna, kiedy skończył kazanie, ze stropów bazyliki od kandelabrów zawieszonych urwały się róże, niczyją nie spuszczone ręką i padły w stronę Ojca Świętego. Terenia dziękowała Ojcu Świętemu. (...)

Wieczorem od godz. 8-12 wspaniała iluminacja całej bazyliki wraz z kopułą. Widok, jakiego nigdy i nigdzie nie widziałem. Cała bazylika w jednym płonącym, żywym ogniu lamp, pochodni, lampek, 300 000 ludzi asystowało temu widokowi, a na wszystkich dachach stali ludzie. Cześć św. Tereni! Kochajcie ją bardzo. Bądźcie dziećmi jak Ona, bo naprawdę opłaci się cierpieć dla Boga i być świętą. Pozdrawia Was i błogosławi Wasz Ojciec i brat - fr. Anzelm

17 maja 1927 r. miało miejsce poświęceniu statuy Św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Ogrodach Watykańskich. Obrzędom tym przewodniczył sam Ojciec Święty Pius XI, który nazywał św. Teresę „Gwiazdą” swego pontyfikatu. Do udziału w uroczystości byli zaproszeni karmelici bosi członkowie nadzwyczajnej Kapituły generalnej z o. Wilhelmem, generałem Zakonu oraz klerycy karmelitańskiego Kolegium ze swym Rektorem. Ojciec Anzelm opisuje to wydarzenie w artykule pt. Karmel w Watykanie, Posłuchajmy fragmentów tej relacji:

Ojciec Święty ze szczególniejszą miłością witał całą familię karmelitańską. Zdawało mu się, powiadał, jakoby miał przed sobą daleką wizję pierwszych synów Teresy i Jana od Krzyża, błyszczących i obecnie, nie tylko jasnością białych płaszczów, lecz ożywionych tym samym duchem miłości do Kościoła i dusz, co i wielcy święci Reformatorzy Zakonu. Audiencja miała charakter prawdziwie serdeczny i rodzinny. „Możemy powiedzieć, zaznaczył z dobrocią Ojciec Święty, że Watykan stał się obecnie Karmelem, bo w nim jakby niepodzielnie króluje mała Teresa od Dzieciątka Jezus”.

W rzeczy samej słowa te nie były tylko grzecznością, lecz faktem. Pontyfikat Piusa XI łączy się z Karmelem szczególniejszymi węzłami, których nici wplatają się w całe działanie Ojca Świętego. Rządy Piusa XI błyszczą jasnością Maleńkiej Świętej, która według jego własnego wyrażenia, będąc „Gwiazdą” jego Pontyfikatu, daje natchnienie wielkiemu Papieżowi uruchomienia dzieł, na które zwracają się z podziwem oczy całego chrześcijaństwa.

Teresa od Dzieciątka, choć tak słaba i mała, sercem przejętym miłością obejmowała cały Kościół. „Kocham Kościół, moją Matkę”. Wyniesiona na ołtarze przez obecnego Papieża, z umiłowaniem spuszcza swój deszcz różany na działalność Ojca Świętego, Obejmuje ona swoją opieką całe nowe państwo watykańskie, stojąc na straży wśród zieleni zacisznych watykańskich ogrodów. W nich Ojciec Święty, strudzony całodzienną pracą, oddycha świeżym powietrzem i oddaje się rozmyślaniu u stóp Dziewicy z Lisieux, którą sam nazwał swoją „Gwiazdą”. Nie mogło być odpowiedniejszego miejsca dla tej, co tak lubiła naturę, ogrody i kwiaty. Teresa przewodniczy również Ojcu Świętemu w jego codziennych pracach, zajmując na jego biurku uprzywilejowane miejsce. (...)

Jego encykliki: o Pokoju Chrystusa w Królestwie Chrystusa, o powrocie chrześcijan Wschodu do wspólnego Ojca, o godności królewskiej Chrystusa Króla, o misjach, o prawdziwej jedności Kościoła itd. owiane są wielkim duchem Małej Świętej. Encykliką o misjach poruszył Pius XI cały świat katolicki, czyniąc go powszechnym misjonarzem, a stawiając na czele tego ogromnego dzieła młodziutką Apostołkę z Lisieux, zaświadczył o duchowej jedności z Teresą. Misje i wszystkie ich dzieła stoją pod szczególniejszą opieką Ojca Świętego i pod niebieskim patronatem Maleńkiej Karmelitanki.

Plany i oczy Ojca Świętego kierują się w stronę, gdzie największe zło naszych czasów się zrodziło, w stronę Rosji i znów na czele tego dzieła stawia Teresę. Russicum, wielka uczelnia katolicka dla wychowania przyszłych misjonarzy wschodu rosyjskiego, dla pozyskania Kościołowi dusz, pracuje pod imieniem Teresy i w tejże intencji na wyraźne życzenie Ojca Świętego płyną z Lisieux codzienne modlitwy, czyli Teresa ma torować drogę temu wielkiemu dziełu.

W tej łączności Ojca całego chrześcijaństwa z małą Świętą trudno opuścić mały, a przecież nader miły szczegół, że Ojciec Święty swój wielki obecny jubileusz kapłański, chce obchodzić łącznie z Teresą z Lisieux. Oto na pamiątkowych medalach z całego świata, widnieje z jednej strony wizerunek Piusa XI z datą kapłaństwa i jubileuszu, z napisem: Pius XI Missionum Pontifex, a z drugiej strony wizerunek Teresy, z napisem: S. Teresa Missionum Patrona. Czyż można znaleźć piękniejsze zjednoczenie dusz, maleńkiej Teresy i wielkiego Piusa, Ojca i Dziecka, w jednej myśli i dziele ratowania dusz? (...)

13 listopada 1927 r. świętowano w Rzymie 40. rocznicę pielgrzymki małej Teresy Martin do Wiecznego Miasta. W entuzjastycznej procesji wzięły udział tysiące wiernych, biskupi francuscy, wszystkie rzymskie konwenty, a przede wszystkim karmelici bosi, wśród nich o. Anzelm. Podniosłą atmosferę uświetniał śpiew czterogłosowego chóru alumnów karmelitańskich wykonujących hymn do św. Teresy i antyfony Florete flores. Ojciec Anzelm tak opisał to wydarzenie w artykule napisanym do Głosu Karmelu – posłuchajmy:

Triumfalne wejście Teresy do Koloseum, odbyło się 13 listopada 1927 r. Karmel pomyślał o tym, aby czterdziestoletnią rocznicę pobytu Tereni w Rzymie uczynić uroczystością powszechną, wprowadzając jej statuę do Koloseum. Z kaplicy zwanej della Pieta, znajdującej się w arkadach ruin, ruszyła wspaniała procesja Karmelitów Bosych. Wzięły w niej udział wszystkie konwenty rzymskie, przede wszystkim zaś Międzynarodowe Kolegium Świętej Matki Teresy, którego mała Teresa jest opiekuńczym Aniołem-Stróżem. Procesja rozwinęła się najpierw w arkadach: na czele postępowało Bractwo Drogi Krzyżowej, dalej trzeci zakon karmelitański, po czym w niekończącym się szeregu, białe płaszcze Karmelitów Bosych, których pochód zamykał Wikary Generalny Zakonu w nieobecności Naszego Ojca Generała, niosąc wspaniały relikwiarz z relikwiami Świętej, wreszcie wśród kwiatów i światła, górowała nad tysiącznymi tłumami wiernych, prześliczna statua Świętej, darowana w tym celu przez Jej rodzone siostry z Lisieux.

Śpiew Jesu corona Virginum, w poważnej i podniosłej melodii gregoriańskiej, przypomniał dawne wieki i dziwnie zestrajał się z powagą granitowego popiersia Koloseum. Mimo deszczu, procesja nie zatrzymała się w arkadach, lecz wkroczyła na arenę, gdzie stoi obecnie, niedawno umieszczony, olbrzymi Krzyż, jako triumf wiary i władzy Chrystusowej nad światem i duszami. Teresę umieszczono naprzeciw Krzyża. Niepodobna było oprzeć się uczuciu. „Mała Teresa, która krzyż uczyniła weselem życia, strojąc go różami, naprzeciw wielkiego Krzyża - Dawcy życia.

Przeciwieństwo biło w oczy, a zgodność obu postaci odczuły wszystkie serca. Toteż kaznodzieja, natchniony ogólnym nastrojem, był tylko tłumaczem uczuć wciskających się samorzutnie do duszy. W podniosłych słowach malował potęgę Krzyża i jego znaczenie w życiu „Wiosennego Kwiatka”. Łzy pokazały się na twarzach, gdy słowami samej Świętej opowiadał jej zejście na arenę męczeńską. „I teraz przychodzisz, Tereso, na tę arenę, już nie jako piętnastoletnia dziewczynka, ale jako Święta wieku naszego i wieków przyszłych, aby sama, znalazłszy życie w ramionach krzyża, być naszą przodowniczką i przewodniczką, jak mamy się zbliżać do krzyża i krzyż dźwigać, aby wytrwać w Kalwarii naszego własnego serca, w cichej aureoli bezkrwawego męczeństwa”.

Podniosłe słowa kaznodziei były echem dziewiczego głosu Tereni, zapraszającego wszystkich, by za nią szli na drodze krzyżowej, ona też pomagać będzie nam na tej drodze, spełniając rolę miłosiernego Cyrenejczyka. Rozpoczęto drogę krzyżową, przeplataną prześlicznymi strofami Stabat Mater, wykonanymi przez Kolegium Karmelitańskie. Głos śpiewów i głos modlitw odbijał się o ruiny i podnosząc duszę, łączył ją z tymi tysiącami męczenników, którzy na tej arenie nie tylko nieśli Krzyż Chrystusa, ale i na nim, i za niego kładli życie.

Po odśpiewaniu na cztery głosy hymnu do świętej Teresy i antyfony Florete flores zgięły się kolana, pochyliły się głowy, na które spłynęło błogosławieństwo udzielone relikwią Świętej. Cienie nocy już zapadały, kiedy procesja, wśród śpiewu pieśni ludowej, ruszyła z powrotem do kaplicy, tym razem już nie w arkadach Koloseum, ale na zewnątrz ruin. Tysiące głosów podchwyciło melodię i niosło ją daleko, daleko Wiecznemu Miastu tonącemu wśród świateł.

Na widok podniosłej statuy żywiołowy entuzjazm ogarnął masy. Okrzyki „Niech żyje Terenia” z ust dzieci, młodzieży i całej rzeszy mieszały się ze zwrotkami pieśni. Przy wejściu do kaplicy tłumy się załamały, zdawało się, że gwałtem zatrzymają ukochaną Świętą, bo każdy cisnął się do niej, aby z kwiecia, choć listek wziąć na pamiątkę - a okrzykom Evviva nie było końca. Karabinierzy utorowali drogę procesji i tak wreszcie wśród niemilknących oklasków wróciła Teresa do kaplicy, aby już pozostać w niej na straży Koloseum, jako męczennica miłości, obok męczenników krwi, aby wszystkich przychodniów przekonać, jak przez miłość można pogodzić wesele krzyża z jego gorzkością. Bądź nam, Droga Siostrzyczko Święta, przewodniczką na naszej drodze krzyżowej!

We wrześniu 1930 r. o. Anzelm towarzysząc generałowi Zakonu, o. Wilhelmowi od św. Alberta, w podróży wizytacyjnej po Europie, we Francji nawiedził także klasztor karmelitanek bosych w Lisieux. 14 września, w święto Podwyższenia Krzyża św. spotkał się z rodzonymi siostrami św. Teresy od Dzieciątka Jezus. W infirmerii Teresy służył o. Generałowi do Mszy świętej i wraz z nim odnowił profesję zakonną. Wrażeniami z pobytu w Lisieux dzielił się z kilkoma osobami, m.in. ze swoją rodzoną siostrą Salomeą, już karmelitanką w Krakowie na Wesołej:

O podróży cóż ci napiszę. Wszędzie nas przyjmowano bardzo serdecznie, we wszystkich Karmelach żeńskich była wielka radość – i wszędzie (...) znaleźliśmy ducha bardzo dobrego. W Lisieux szczególniej było miło, choć krótko. Przywitała nas Terenia deszczem tak ulewnym, jak rzadko, i zmoczeni przyszliśmy do jej klasztorku, bo wystarczyło parę kroków ze stacji do auta, żeby się skąpać. To samo na odjezdnem. Niezapomniane będą chwile czy to przy grobie świętej, czy też w jej celce przy odnowieniu ślubów, czy też w oglądaniu klasztoru, w którym miejsca, gdzie święta Terenia stała w chórze lub w refektarzu naznaczone są krzyżem. Żywo czuje się miłość Teresy w Buissonetes, w domu, gdzie się bawiła i zwierzała przed Ojcem – wszystko tam zachowane, jak było; nawet szopki, które czyniła i ołtarzyki, które stroiła.

Żywy jednak obraz Tereni, to jej Siostry rodzone, a szczególniej jej Mateczka, M. Agnieszka: patrząc na nie, widzi się jakieś ukryte życie, jakaś nadprzyrodzoność je okrywa i są jakby pod ciężarem tych wszystkich dziwów Bożych. A przy tem dziwnie swobodne, proste, wesołe. Już przed mojem przybyciem wiedziały o tobie, i pytały się, jak się ma moja Siostrzyczka. Byłaś tam bowiem już przedtem polecona ich modlitwom.

Ojciec Anzelm był przeświadczony, że doktryna Teresy jest dla wszystkich - świeckich i duchownych, zwłaszcza dla współczesnego człowieka, oczekującego w drodze do Boga czegoś prostego, radosnego, wolnego od rygoryzmów dawnej ascezy. Współczesny człowiek oczekuje podania środków małych, bo sam czuje się mały, słaby, a nawet nędzny i grzeszny. W budzeniu ufności w tych, których gnębi świadomość grzechów, a które tak łatwo mogą spłonąć w ognisku Miłości Najmiłosierniejszej, nauka „małej drogi” miłości i ufności - święci triumfy. W Liście do karmelitanek Dzieciątka Jezus Sługa Boży pisze:

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus uczy trzech rzeczy:
1) kochać Ojca w niebie i podaje za wzór samego Syna Bożego - Dziecię Jezus;
2) kochać Matkę Jezusową, bo Ona więcej Matką niż królową;
3) wskazuje drogę dziecięctwa swoim przykładem, zwłaszcza ofiarną miłością, w której zamykają się wszystkie cnoty dziecięctwa: pokora, wiara, ufność, prostota, oddanie się, ofiara.

Wszystkim wam życzę, byście nie tylko naśladowały Teresę, ale starały się ją prześcignąć w drodze, bo okazji do tego nie braknie. (...) Wszystkim życzę świętości.

Opracowanie: s. Imelda Kwiatkowska CSCIJ

Łódź, 24 luty 2023 r.

1 II
Ucz się codziennie kochać, znosić siebie i drugich - taka jest mądrość tych, co kochają.
2 II  Ofiarowanie Pańskie. Dzień życia konsekrowanego
Z małych cnót codziennych, splataj długi wieniec od ziemi do nieba, by Maleńki Jezus miał chwałę, a dusze zbawienie.
3 II
Życzę, byś łączyła żłóbek z tabernakulum, pokorę i miłość Dzieciątka, wyniszczenie i ofiarę Eucharystii - w jedno życie dziecięctwa Bożego.
4 II
Niech mały Jezus rośnie w tobie, Matka Boża niech Go w tobie wychowuje – św. Józef niech będzie magistrem milczenia.
5 II
Największym dobrem jest miłość, którą czy w stosunku do Boga, czy do siebie wzajemnie - trzeba okupić cierpieniem.
6 II
Niech dziecięctwo Boże w naśladowaniu Pana Jezusa, będzie zawsze żywym sztandarem, znakiem odnowy – doskonałością waszego powołania.
7 II
Niech miłość łączy was z Bogiem i ze sobą, bo to największy skarb na teraz i na wieczność.
8 II
Roznoś miłość - miłość Bożą czyń przez miłość bliźniego, bo prawdziwa radość rodzi się z miłości.
9 II
Radość miłości z radością cierpienia niech cię uświęca i daje skrzydła nadprzyrodzone - orlimi pióry wzbijaj się w góry.
10 II
Jeśli ci czasem smutno - módl się i śpiewaj. Matka Najświętsza miała w duszy obraz i rzeczywistość krzyża – a śpiewała życiem Magnificat.
11 II
To co kosztuje, ma wartość.
12 II
Głosu Pana trzeba słuchać z wiarą, przyjmować z nadzieją i ufnością, wykonywać z miłością i „ocierpieć” ofiarą z siebie - inaczej byłby pustym wyrazem.
13 II
Radość to zdrowie, jeśli nie ciała to duszy, a gdy ta w Bogu się raduje, radość swą, jak obecność Boga, wszędzie roznosi.
14 II
Znosić siebie w pokornym pokoju i odczuwać swoją niemoc, będzie często większym zyskiem, niż samo zwycięstwo.
15 II
Zwracaj uwagę na dobrą wolę, bo choć uczynek nie dopisze, pełność dobrej woli zastąpi wykonanie.
16 II
Nie przejmuj się sobą, przejmuj się wolą Pana Jezusa, bo Jego wolą trzeba „żyć”.
17 II 
Bądź radosną, bo radość jest promieniem miłości Bożej.
18 II
Codziennie dawaj dowód świętości w cichym, ofiarnym męczeństwie miłości.
19 II
W twoich pracach nie szukaj swego zadowolenia, ale chwały Bożej i dobra bliźnich, a w cierpieniach dziękuj Bogu, że możesz Mu coś ofiarować.
20 II
Nie przejmuj się sobą ani zdrowiem, ale Bogiem się przejmuj i Jego świętością – wtedy nie będziesz czuła upału ani ciężaru dnia - bo miłość albo nie zna trudności, albo je zwycięża.
21 II
Niech każdy dzień będzie radosny, niech mnoży świętość i znaczy się ofiarą, bo bez ofiary nie ma świętości.
22 II   Środa Popielcowa
W poście stańcie blisko krzyża z Matką Jezusową, wczuwając się w cierpienia Jezusa, zwłaszcza wewnętrzne, w Jego opuszczenie nie tylko od ludzi, ale nawet od „Ojca niebieskiego”.
23 II
Stwarzaj sobie Karmel w sobie, który śpiewa eucharystyczną nutę uwielbienia, dziękczynienia, ekspiacji i prośby - tak przy żłóbku jak przy tabernakulum.
24 II   139. rocznica urodzin sł. B. Anzelma Gądka
Świętość zaś ma dwie zalety: oderwanie od ziemi i od wszystkiego co ziemskie, i konsekracja całej osoby dla Boga.
25 II
Biegnij prosto, szczerze, ochotnie i wesoło - dawaj Dzieciątku ofiarki, te które wyniszczają miłość własną, a mnożą miłość ofiarną.
26 II   I Niedziela Wielkiego Postu
Kiedy zaś cierpieć będziesz fizycznie czy duchowo - okraszaj krzyż uśmiechem, by nie było widać bólu, ale miłość.
27 II
Trzeba dać wszystko, aby osiągnąć „Wszystko” - dzielić się albo „drobnić” na grosze nie wolno.
28 II
Żeby zostać świętą trzeba chcieć; by chcieć, trzeba prosić o łaskę; a mając łaskę, trzeba z nią współpracować – zwyciężając największą przeszkodę – miłość własną.

Gdy byłam maleńką, spodobałam się Najwyższemu...

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, uważając się za maleńką, czuła, że wielkich rzeczy nie dokona, więc jako mała chciała kochać jak najwięcej, szczerze jak dziecko. I ta droga maleńkości i miłości zaprowadziła ją na szczyty najwyższej doskonałości. Cum essem parvula placui Altissimo. Tą drogą szła i doszła w bardzo krótkim czasie do doskonałości.

Przypomnijmy krótko jej żywot; jest to bieg dziecka z kwiatami w ręku, lub raczej z miłością w sercu do Boga. Uczynki jej to uśmiech. Wszystko miłe, dziecięce, ale przy tym zawsze wypróbowane wewnętrznym wyrobieniem.

Urodziła się w 1873 r. Otoczona kochającą atmosferą rodzinną – miała świętych rodziców i światłe rodzeństwo. Kochana najwięcej, jako najmłodsza, wychowana była jak kwiatek, aby się nie zwarzyła i dusza jej w niczym nie ucierpiała. We wczesnym dzieciństwie straciła matkę, był to cios dla jej dziecięcej duszy, szczegóły tej śmierci później opisuje żywo, choć była wtedy czteroletnim dzieckiem. Zostawiła ta śmierć bardzo głębokie ślady w jej usposobieniu, stała się nader poważna. Ojciec, zacny i święty, zajął się jej wychowaniem; a szczególnie pierwszymi jej krokami kierowały starsze siostry – Marynia i Paulinka, obydwie później karmelitanki – i zaszczepiały w jej duszy gorącą pobożność i wstręt do grzechu. Pierwszym wyrazem, który nauczyła się czytać było niebo. Szczególniejszą miłością kochała Matkę Najświętszą. Największą jej radością było sypać kwiatki przed Najświętszym Sakramentem. Pierwsza jej spowiedź, w której spowiednik polecił jej kochać Matkę Najświętszą, zostawiła głębokie przerobienie jej duszy. W tym czasie Paulinka, jej siostra, wstąpiła do Karmelu, a ona, nie mogąc z nią być razem, odchorowała tę rozłąkę.

Cudownie uzdrowiona przez uśmiech Matki Najświętszej, która się jej ukazała, gotuje się do Pierwszej Komunii świętej przez rekolekcje. Była to uczta naprawdę święta, w której jej dusza połączyła się po raz pierwszy z Boskim Zbawcą. Łzy radości, szczęścia towarzyszyły jej cały dzień. Od tego czasu, jak mogła, najczęściej przystępowała do Komunii świętej. Czuła to dobrze, że ją Pan Jezus chce mieć wyłącznie; już wtedy zaczęła się ćwiczyć, szczególnie w miłości bliźnich, dając jałmużnę i modląc się za biednych. Rosła czysta, jasna jak lilijka w gronie domowym, z natury nieśmiała, jakby niepewna siebie, w rodzinnym kółku czuła się najszczęśliwsza. (...)

Gdy jej siostra Marynia wstąpiła do Karmelu i ona się nie mogła oprzeć temu głosowi. Miała niepełne piętnaście lat, kiedy swój zamiar wyjawiła ojcu. Ojciec przedstawiał jej trudności, ale nie bronił. Przełożeni jednak, dla młodego jej wieku, czynili trudności, kazali czekać. Wtedy ona wybiera się z ojcem do Rzymu i tu na audiencji u Ojca Świętego, kiedy wszyscy milczą – ona ośmiela się pragnienia swego serca, jak dziecko, przedstawić Ojcu Świętemu: Ojcze Święty, pozwól mi wstąpić do Karmelu w piętnastym roku życia. Ale Ojciec Święty kazał jej się zastosować do woli przełożonych. Ile wtedy cierpiała, trudno powiedzieć. A jednak z prostotą czekała na wolę Bożą. Wreszcie po wielu trudnościach i oczekiwaniach, w skończonym piętnastym roku życia wstąpiła za klauzurę. Sam ojciec jej, choć ją najwięcej kochał, zaprowadził ją sam i płacząc oddał Bogu, jako trzecią córkę do Karmelu. Niebawem wstąpiła i czwarta.

Tu w Karmelu, jako dziecko, rozpoczęła swój bieg do Boga, przez maleńkie rzeczy stawała się wielka. Ukryta w głębokiej pokorze, jej oczy nie widziały siebie i serce szukało tylko Boga, do wielkich czynów nie miała sposobności, ale była wielką mistrzynią w małych. Szczególnie, za cel swego życia wzięła sobie: kochać i poświęcać się. Nie mogąc wielkich rzeczy czynić, mogąc kochać, stąd najrozmaitsze akty tej miłości i ofiarowania się całkowitego Bogu. (...)

Sługa Boży Anzelm Gądek OCD, Kazanie wygłoszone w dniu beatyfikacji św. Teresy od Dzieciątka Jezus, Kraków, 29 IV 1923. (fragment)