"Dopuśćcie dzieci i nie zabraniajcie
im przychodzić do Mnie,
do takich bowiem należy
królestwo niebieskie" (Mt 19, 14).
Drogie Dzieci! Widząc was dzisiaj w tym kościele tak licznie zebrane, w pięknych niedzielnych sukienkach, nie mogę ukryć mojej radości i zadowolenia. Czytam także w waszych oczach i twarzyczkach rozpromienionych żywe i niewinne szczęście, które odczuwacie w tym domu Bożym. Witam was przeto z miłością i pozdrawiam w imieniu Bożego Dzieciątka - waszego najlepszego przyjaciela i towarzysza. Dziecię Jezus, największy przyjaciel dzieci, obchodzi w dniu dzisiejszym imieniny i serdecznie się raduje widząc was tutaj. Wszakże przypominacie sobie z historii świętej jak Jezus jednego razu był bardzo utrudzony i znużony, (...) cały dzień bowiem głosił kazania i uzdrawiał chorych i cieszył strapionych.
Kiedy wieczorem ze swymi Apostołami chciał nieco odpocząć, aby nowych sił nabrać, przyszły do niego pobożne matki, które z powodu pracy nie mogły się dostać do niego w czasie dnia, i przyprowadziły ze sobą swoje dzieci prosząc bardzo Pana Jezusa, by je raczył błogosławić. Apostołowie jednak widząc Pana bardzo zmęczonego, nie chcieli ani matek ani dzieci dopuścić do Niego. Powiedzieli więc tym dobrym matkom, aby sobie przyszły nazajutrz i nie naprzykrzały się z dziećmi Panu Jezusowi. Pan Jezus to wszystko widział. I wiecie co zrobił? Może odpędził dzieci! Ale gdzie? Ten cichy i słodki Zbawiciel nie czekał, aż dzieci przecisną się do Niego, ale sam wstał i wyszedł do nich. Zgromił Apostołów i rzekł do nich patrząc ze słodyczą na dzieci: Dopuśćcie malutkich do Mnie i nie przeszkadzajcie im przychodzić do Mnie, bo dla nich jest królestwo niebieskie. I przychodziły do niego dzieci, i błogosławił je każde z osobna, aby były pobożne i dobre. Wyobraźcie sobie, drogie dzieci, jak szczęśliwe były te matki, kiedy Pan Jezus błogosławił ich dzieci; i jak szczęśliwe były te niewinne dzieci, które cisnęły się do Zbawiciela!
Wy także, dobre dzieci, pragnęłybyście, by was Pan Jezus przycisnął do swego serca, by was błogosławił i w tym celu wraz z mamami waszymi przyszliście tutaj do stóp Bożego Dzieciątka. Czy was Pan Jezus przypuści! Przyjdźcie tylko, czy was pobłogosławi? Z całego serca. I chociaż w widzialny sposób nie położy ten dobry Pan rąk na każdym z was i nie przytuli was do siebie jak niegdyś w Palestynie, to jednak nie tylko was dziś błogosławi ale pragnie, byście nigdy nie odchodzili od Niego ? ale zawsze zostali jego małymi, dobrymi przyjaciółmi. Czy to przyrzekacie? Ja nie wątpię o tym, bo dlatego dzisiaj tu jesteście. Dlatego ja też dzisiaj w Imieniu tego Boskiego Dzieciątka mam wam powiedzieć wiele rzeczy a przede wszystkim, że to Boże Dziecię, z tą rączką podniesioną i z tym światem który trzyma w dłoni kocha was bardzo i obiecuje wam dać dzieci drogie wielki skarb, to jest niebo, ale pod jednym warunkiem, jeśli zawsze pozostaniecie Jego przyjaciółmi, tj. dobrymi i pobożnymi dziećmi. Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, tak powiedział Pan Jezus. Dlaczego? Dlatego, dzieci drogie, bo Pan Jezus was kocha i bardzo kocha.
(...) Szczęśliwe jesteście dzieci. Macie dobrych rodziców, macie kościółki, gdzie się modlić możecie, macie kapłanów, którzy was nauczają z miłością, macie nade wszystko między wami to słodkie, wdzięczne Dziecię Jezus, które was kocha. Jednakże, ileż to jeszcze jest takich dzieci, które nie mają tego szczęścia. W Chinach, w Japonii, w Indiach, w Afryce i Australii, we wszystkich częściach świata są miliony dzieci, które nie znają Pana Jezusa. Mają one także matkę, ale ta matka poganka, nie troszczy się o nie; nie ma litości nad swym dzieckiem. Zaledwie przyszło na świat dziecię, a matka sprzedaje go, lub porzuca na ulicy, gdzie umiera, albo wrzuca go do wody, gdzie tonie. I gdyby takie dziecko było ochrzczone? ale nie! nie ma tego szczęścia i na wieki nie będzie oglądać Jezusa. Jakie to straszne! Jak to boli kiedy się słyszy, że takie porzucone dzieci zostały zjedzone przez psy, lub zgniły gdzieś w rowie. Nasz dobry Zbawiciel pragnie te dzieci zbawić, bo jest przyjacielem dzieci a te dzieci mają nieśmiertelną duszę, za którą on przelał krew Serca swego, ale mu przeszkadzają źli ludzie. Wy jednak możecie Panu Jezusowi w tym dopomóc. Jechać tak daleko do Chin, do Japonii, tysiące mil od nas, tak jak to chciała uczynić św. Teresa 7 lat mając, to wam trudno i tam nic byście nie mogły zrobić. Ale ja wam podam inny sposób. Nieraz dostaniecie od rodziców parę centów na zabawki, na słodycze, na inne rzeczy, bez których możecie się obejść. Składajcie te cenciki, i ofiarujcie je kapłanom na pomoc dla biednych dzieci pogańskich. Możecie przez to bardzo dużo pomóc tym świętym misjonarzom, którzy idą w tak dalekie kraje, aby nawracać pogan. Za wasze cenciki będzie wykupione niejedno dziecko, ochrzczone, każą go potem uczyć. Niejedno z nich księdzem zostanie. Jak wielkie to szczęście słyszeć potem, że ten na którego posłaliście wasze maleńkie składki odprawia prymicje, że się modli do Pana Jezusa za wami, że was błogosławi, bo przez was poznał Pana Jezusa. Jakże chętnie zaprosiłby was na swoje prymicje i obrazki podarował! Za waszą to pomocą moje dziatki, w dalekich krajach będą klęczeć wykupione przez was dzieci, tak ja[k] wy dzisiaj w tym kościółku, będą pobożnie składać ręce, i odmawiać koronkę do Dzieciątka Jezus, i różaniec ku czci Matki Najświętszej i litanię o Imieniu Jezus, będą trzymały mały krzyż w ręku i przytulać pięć ran Pana Jezusa do ust swoich i modlić się za was i za waszych dobrych rodziców.
Drogie dzieci Pan Jezus was kocha. Dla was to stał się maleńkim dziecięciem. Gdyby był wielkim przyszedł na ten świat, moglibyście mu zarzucać, że o was zapomniał, że nie wiecie, jak macie żyć pobożnie. Ale teraz nie możecie się wymówić. Dał on wam przykład; był posłusznym rodzicom swoim, modlił się ustawicznie do swego Ojca niebieskiego, a kiedy trochę podrósł zaraz zaczął pomagać rodzicom swoim w pracy. Mógł Pan Jezus całe życie się bawić, a szczególnie jako mały chłopczyk, ale jego zabawą to była praca w domu, i modlitwa. O gdybyście i wy dzieci drogie umiały się tak bawić jak Pan Jezus, jak wielką pociechę mieliby z was rodzice wasi, jak wielką radość sam Pan Jezus! Wy jesteście bardzo uprzywilejowani. Macie bowiem w rękach waszych wielką moc, że możecie wszystko otrzymać co chcecie. Przypomnę wam jeden przykład. Apostołowie pewnego razu w drodze rozprawiali miedzy sobą dosyć żywo, który z nich jest lepszy, Pan Jezus zaś szedł na przodzie i nic nie mówiąc słuchał. Kiedy przyszli do domu, woła Apostołów Pan i pyta: A co to za mowy prowadziliście na drodze! Ale Apostołowie wstydzili się przyznać. Wtedy Pan Jezus przywołał małego chłopca i postawiwszy go wśród swych uczniów rzekł do nich: "Jeśli się nie staniecie, jako to dziecko, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego". Patrzcie, jaka to wielka chwała dla dobrych dzieci. Sam Bóg wybiera takie i stawia je jako wzór do naśladowania. I komu? Samym Apostołom, którzy byli świętymi, i wielkimi świętymi.
Jaka to wielka miłość Zbawiciela ku wam. On stawia dobre dzieci jako wzór do naśladowania. Czy wy jesteście dobrymi? Gdybym ja się spytał waszych rodziców, waszej mamy, co by oni na to odpowiedzieli? Może by się zawstydzili, jak ci Apostołowie i milczeli, a to dlatego, bo w was nie widzą ochoty do cnoty, tylko do psoty. Dzieci, jeśli teraz, kiedy Pan Jezus was tak kocha, nie będziecie dobrymi, kiedy będziecie niemi? Zaprawiajcie zawczasu głowę waszą do nauki, usta do modlitwy a ręce do pracy, bo w przeciwnym razie grozi wam zguba. Teraz wszystko czyha na to, aby wasze niewinne jeszcze dusze zabić, aby was oderwać od Boga. Źli, zepsuci ludzie dają wam do ręki złe książki, których każde dobrze wychowane dziecko się wstydzi, pokazują wam obrazki brzydkie, które są trucizną dla was. Zły towarzysz, zła książka lub brzydki obrazek - to jest najstraszniejsza trucizna dla was. Boicie się straszydła nocnego, choć go nie widzicie. Bójcie się prawdziwego straszydła, którem jest grzech. Grzech to jest ten Herod który was zabija, który was rozdziela od Dzieciątka Jezus. Jak wiele dobrego może zrobić dobre pobożne dziecko! Pięć lat miała św. Franciszka de Chantal, pewien Kalwin zaciekły heretyk, począł jednego razu wobec niej wygadywać na świętą wiarę. Odważna dziewczynka ujęła się za Panem Jezusem, którego on wyśmiewał i tak mądrze mu odpowiedziała, że swymi odpowiedziami zatkała mu usta. Zawstydzony Kalwin chciał sobie ująć Franciszkę pięcioletnią podarunkami, dał jej więc cukierków i ciasteczek. Ale święta dziewczynka wziąwszy w rączkę ten podarunek, poniosła do pieca i rzucając w ogień zawołała: Tak będą gorzeć wszyscy ci którzy nie wierzą Panu Jezusowi.
Znacie św. Stanisława Kostkę. To polskie dziecko, to nasz ziomek. Jeszcze jako chłopczyk, kiedy czasem posłyszał przy stole brzydkie jakie słowo, padał jak martwy od przerażenia i wstrętu. Tak bardzo kochał Pana Jezusa, a brzydził się wszystkim, co niewinność obraża. Naśladujcie dzieci drogie ten przykład, a wy także będziecie świętymi i prawdziwymi przyjaciółmi i towarzyszami Jezusa.
Chcielibyście może wiedzieć jeszcze dzieci drogie, dlaczego Pan Jezus jest przyjacielem dzieci. Dlatego, bo on sam był małym, dlatego bo dzieci pierwsze przelały za niego krew swoją. Słyszeliście, jak straszny Herod kazał wymordować niewinne dzieci betlejemskie. Dla kogoż one śmierć poniosły? Dla Pana Jezusa - one są pierwszymi męczennikami za wiarę, one pierwsze choć jeszcze mówić nie umiały, przez śmierć swoją powiedziały, że kochają Dzieciątko Jezus.
Dobre dzieci są pociechą rodziców, są zbudowaniem dla wszystkich, sprawiają radość kapłanom, ale przede wszystkim są nadzieją dobrego Zbawiciela. Dlatego też Dziecię Jezus udziela się dzieciom. (...) Dobre dzieci otacza Zbawiciel szczególniejszą opieką. Od Zbawiciela macie św. anioła stróża, który czuwa dzień i noc nad wami ? grozi Pan Jezus strasznymi karami tym, którzy was gorszą, i mówi że lepiej przywiązać ciężki kamień młyński do szyi takiego złego człowieka i zatopić go w morzu ? aniołowie zaś wasi tych którzy wam szkodzą ciągle oskarżają w niebie przed Ojcem niebieskim.
Ale nie tylko na ziemi opiekuje się Zbawiciel dobrymi dziećmi ? po śmierci daje im piękne niebo. Co tam będą za radości! Będziecie chodzić po rozkosznych łąkach ? będziecie zrywać kwiaty najpiękniejsze. Znajdziecie tam tysiące towarzyszy, z którymi bawić się będziecie i śpiewać. Wśród was zaś przechodził będzie Pan Jezus z Matką Najświętszą i rozmawiał z wami i pieścił, a wy mu będziecie nosić kwiaty i dawać je także Najświętszej Panience. Takiego szczęścia, jakie tam będzie, oko wasze nie widziało, ucho nie słyszało. A nie będzie tam żadnej zawiści ani kłótni miedzy wami, bo każdy z was będzie miał tyle pięknych rzeczy, że każdego niemi obdzieli.
Takie to wielkie łaski i dary daje Pan Jezus dobrym dzieciom. A wy co dacie za to Panu Jezusowi? Coście mu dzisiaj przynieśli? Dziś są imieniny Dzieciątka Jezus. Dzisiaj jest wasze święto, święto Bractwa tego Dzieciątka. Jesteście towarzyszami tego bractwa, cóż przynieśliście małemu Jezusowi. Macie ze sobą cukierki lub ciastka lub jabłuszka? Nie Dzieci, Dziecię Jezus nie potrzebuje cukierków ani ciastek ani jabłuszek, ono żąda waszych tylko serduszek. Ono pragnie, abyście będąc członkami jego Bractwa, byli także naśladowcami cnót jego dziecięctwa. Tylko takie dzieci Pan Jezus może błogosławić i dać im kiedyś niebo. Bo czy można pomyśleć, aby to Najświętsze Dziecię mogło przypuścić do swego towarzystwa złe dzieci? Kłamliwych, nieposłusznych, leniwych, niesfornych i nieobyczajnych dzieci nie może, nie chce to Dziecię Jezus błogosławić, przeciwnie takie dziatki, które go kochają, które ojcu i matce na zawołanie służą i owszem życzenia ich uprzedzają, w kościele zachowują się jak aniołowie w niebie, na ulicy skromne, w szkole pilne i przykładne, takie dzieci Pan Jezus przytula dziś do siebie i błogosławi i nie tylko im, ale wszystkich, za których te dziatki modły do niego zanoszą. Ja sądzę, żeście wszystkie są takie. A jeśli które między wami poczuwa się do winy niech prosi gorąco to Boże Dziecię o przebaczenie, łaskawy jest ten Pan maleńki i nikogo, chociażby był najgorszym, byle tylko skruszonym, nie odepchnie od siebie. Idźmy więc dziś wszyscy do tego Boskiego Dzieciątka, złóżmy mu powinszowanie i przedstawmy prośby nasze.
O Najsłodsze Dziecię Jezus, które dziś obchodzisz Swoje imieniny - oto my u stóp twoich składamy Ci życzenia: Niech imię twoje Jezus będzie znane i święcone po całym świecie, niech królestwo twoje utwierdzi [się] wśród wszystkich narodów ale szczególnie w sercach niewinnych dzieci, niech wola twoja kieruje zawsze uczynkami naszymi, niech bractwo twego Dziecięctwa, do którego i my tu należymy rozszerzy się na krańce ziemi i zrobi z nas prawdziwe dzieci Boże. Ty dobry, cichy i pokorny Jezu, który cisnących się dziatek nie odsunąłeś od siebie, ale mile przywoławszy tuliłeś je do Serca twego i błogosławiłeś, podnieś i dzisiaj twą rączkę i pobłogosław te dziatki, które dziś cię adorują. Niechaj żadne z nich nie odstąpi od twego towarzystwa, niechaj żadne nie splami się grzechem. Błogosław o Jezu i te dobre matki, które dziś przyprowadziły swe dzieci do stóp twoich, i ze świętą natarczywością naprzykrzają się tobie, błogosław tym wszystkim którym choroba nie pozwoliła przyjść do Ciebie, błogosław wszystkim a szczególnie dziatkom, towarzyszom twoim, aby jakoś ich na ziemi do siebie zapraszał, tak i do nieba ich kiedyś zapraszając mógł powiedzieć: Dopuśćcie dzieciom przyjść do mnie, bo ich jest królestwo niebieskie. Amen.