Wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego.
Najmilsi w Chrystusie Panu! Wśród tych pięknych dni majowych przypada uroczystość, która każe nam zapomnieć nawet o urokach przyrody, na które patrzymy i którym się przyglądamy, każe zapomnieć o wszelkiej ziemskiej piękności, a przenieść się myślą do tego piękna i szczęśliwości niebieskiej, której oko nie widziało, ani serce nie pojęło (por. 1 Kor 2, 9).
W 40 dni po Zmartwychwstaniu Jezus Chrystus, Syn chwały, wstępuje z tej ziemi do właściwego królestwa, wstępuje do nieba, aby zasiąść na prawicy Ojca swego, aby tam pamiętać o nas i wstawiać się za nami.
Po Zmartwychwstaniu Pan Jezus przebywał 40 dni na ziemi, dla usunięcia wątpliwości w sercach swoich uczniów ukazywał się im, pokazywał im swoje rany, wykładał tajemnicę swojego królestwa tak na ziemi, jak i w niebie, otwierał ich umysł. A kiedy przyszedł czas, wyprowadził ich i Matkę Najświętszą na tę samą górę, skąd rozpoczął niedawno pochód upokorzenia i wzgardy; chciał, aby miejsce, które było świadkiem Jego boleści i poniżenia, stało się miejscem Jego tryumfu i chwały.
Stanąwszy na górze popatrzył na zgromadzonych z dobrocią, i powiedział, żeby nie odchodzili z Jeruzalem, po czym spojrzawszy raz jeszcze na nich z miłością, podniósł swoje Boskie ręce i błogosławił im. Błogosławił Matce Najświętszej, żeby podtrzymywała wiarę i nadzieję w duszach dzieci młodego Kościoła; błogosławił uczniom, aby tę wiarę nieśli na cały świat, aby świat zrozumiał, że nie ziemia jest celem, ale królestwo niebieskie. (Łk 24, 50-52)
Oni spoglądali w zachwycie, jak ich Mistrz umiłowany odchodzi, jak wznosi się w górę coraz wyżej i wyżej, a z nieba zstępują ku Panu zastępy Aniołów. O, widok to był tak wspaniały, że oni choć zasmuceni, przecież płakać nie mogli. Tak staliby, gdyby Posłowie niebiescy nie przyszli i nie powiedzieli im: Idźcie do Jeruzalem, a tam oczekujcie zesłania Ducha Świętego (por. Dz 1, 10-11). Tak opisuje wniebowstąpienie św. Łukasz, pierwszy historyk Kościoła Jezusowego.
A teraz zróbmy krótkie rozmyślanie. Pan Jezus powiedział: "Żaden nie wstępuje do nieba, jeno Syn Człowieczy, który z nieba zstąpił" (J 3, 13). Boski Zbawiciel zaznacza podwójną drogę, którą przebył z nieba na ziemię i tę, którą następnie przebyć miał z ziemi do nieba.
A jakie było zstąpienie Jego na tę ziemię? Św. Paweł powiada: Wyniszczył samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stał się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. Oto pochód Jego z nieba na ziemię. Dlatego wywyższył Go Bóg i dał Mu imię, na które klęka wszelkie kolano istot niebieskich, ziemskich i podziemnych (por. Flp 2, 7-10). (...)
Cieszą się Aniołowie, cieszą się duchy niebieskie, bo do nieba wstępuje Jezus Chrystus. I tak, jak niegdyś nad lichą stajenką, temu Uniżonemu w żłobie, śpiewali Aniołowie: Gloria in excelsis Deo, tak i teraz chóry anielskie otaczają Zbawiciela, wznosząc pieśń: Otwórzcie książęta bramy, bo oto wstępuje Król chwały. Radują się, bo widzą tego Króla wzgardy i upokorzenia w pełnej chwale, radują się, że Baranek bez zmazy i skazy do nich nareszcie powraca. (...)
Może komuś przyjdzie na myśl, czy nie lepiej by było, gdyby Pan Jezus pozostał tu na ziemi, leczyłby nasze choroby, a my moglibyśmy choć szaty Jego się dotknąć? Ale wiara rozumuje tak: potrzeba, abym odszedł, bo jeśli na mnie patrzyć będziecie, tajemnic królestwa Bożego nie zrozumiecie i Ducha Świętego nie otrzymacie. A przy tym On już był w ciele chwalebnym i niecierpiętliwym, a ten, kto żyje na wieki, powinien wstąpić do nieba. Ale Pan Jezus opuścił ziemię przede wszystkim dlatego, aby nas od tej ziemi podnieść przez wiarę. Chciał nas oderwać od naszych zmysłów, byśmy się wyżej podnieśli.
Nie martwcie się, bo idę, aby wam przygotować miejsce! (por. J 14, 2) Niech się nie smuci wasze serce, ani się lęka; Ufajcie! Jam zwyciężył świat (por. J 16, 33). Oto tej ufności żąda od stworzeń Boże Najświętsze Serce. I miłość naszą podnosi: Miłujcie to, co w górze, a nie to, co na ziemi (por. Kol 3, 2). Tam przenieść się trzeba, gdzie jest przedmiot miłości: Jezus. Bo mądrość tego świata głupstwem jest wobec Boga (por. Kor 3, 19).
Nie tylko potrzeba było, aby Pan Jezus odszedł, ale mówię wam prawdę: "Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was" (J 16, 7). (...)
Jaką pamiątkę zostawił nam Pan Jezus odchodząc do nieba? Pan Jezus zostawił dwie pamiątki: Pamiątkę cudów swoich i całej swojej miłości tu w tabernakulum, abyśmy tu zbliżali się okiem wiary, ufności i miłości. I jeszcze jedną zostawił pamiątkę, przez którą podaje sposób, jak zbliżać się do Boga; pamiątką tą jest krzyż! (...) Abyśmy umieli go nieść, pobłogosławił nas tym krzyżem. A abyśmy nie płakali pod nim, nie burzyli się, nie buntowali, zostawił Matkę Najświętszą, która ustawicznie oręduje za nami, a oprócz Niej zesłał nam Ducha Świętego, tego Ducha rady, męstwa, pobożności, mądrości i bojaźni Bożej, abyśmy w tym Duchu Jego krzyż dźwigali.
Idźmy, niosąc krzyż codzienny. Prośmy Matkę Najświętszą, by Duch Jezusa ożywiał serca i umysły nasze, a tak i my wstąpimy tam, gdzie Jezus Chrystus króluje z Ojcem i Duchem Świętym. Amen.