Przeskocz do treści

Zeznanie Sługi Bożego o. Anzelma Gądka OCD w procesie beatyfikacyjnym św. o. Rafała Kalinowskiego

Sesja 51-a., dnia 26 listopada, Roku Pańskiego 1954, godz. 9.

W Imię Pańskie. Amen.

Ad. 1. Nazywam się Maciej Józef Gądek, w Zakonie O.O. Karmelitów Bosych – o. Anzelm od św. Andrzeja Corsini, syn Antoniego i Salomei Kowal. Ur. 24. II. 1884, Marszowice par. Niegowić, pow. Bochnia, obecnie przeor domu warszawskiego, ul. Racławicka 31. Narodowość polska.

Ad. 3. Nie jestem ani krewny ani powinowaty ze Sługą Bożym. W zeznaniach swoich nie kieruję żadnymi względami ludzkimi, lecz tylko na względzie mam chwałę Bożą i cześć Sługi Bożego. Nikt mnie nie pouczał ani informował, co i jak mam zeznawać.

Ad. 4. Niektóre szczegóły podawać będę w zeznaniach z własnej obserwacji inne ze słuchu. Około r. 1900 jako uczeń V. kl. gimnazjalnej w Wadowicach, chodziłem do celi Sługi Bożego na lekcje matematyki. Z wielką cierpliwością i miłością wykładał mi zasady matematyczne. Trwało to przez pięć lekcji. Bardzo się cieszył gdy się później dowiedział, że odpowiedź wypadła bardzo dobrze. Postać Sługi Bożego z jednej strony bardzo pociągała, z drugiej zmuszała do wielkiego szacunku. Ilekroć razy jako uczeń patrzyłem na Sługę Bożego odnosiłem wrażenie, że jest głęboko wewnętrznie skupiony, że przeżywa jakieś cierpienie, choć równocześnie był mile uśmiechnięty.

Służyłem też raz na pewno Słudze Bożemu do Mszy św. i przy układaniu alby, zauważyłem z jego reakcji, że Sługa Boży musiał coś boleśnie odczuć. Zdziwiłem się i pytałem się kolegów, co by to mogło być. Odpowiedziano mi, że Sługa Boży nosił na sobie żelazny łańcuszek no i za pociągnięciem alby odczuł boleść. W czasie nowicjatu widziałem Sługę Bożego może 2 lub 3 razy. Po I. r. filozofii wyjechałem na studia do Rzymu, i już nie miałem styczności bezpośredniej ze Sługą Bożym.

O Słudze Bożym rozmawiałem z O. Janem Bouchaud, który o Słudze Bożym wyrażał się, jako o świętym zakonniku. Z tym Ojcem korespondowałem z Rzymu, już po śmierci O. Rafała, któremu odpowiadałem na pewne jego zapytania, i w którym wyrażałem moje spostrzeżenia co do Sługi Bożego. List ten znajduje się w rękach O. Postulatora.

Matka Maria Ksawera, karmelitanka bosa, w Krakowie przy ul. Łobzowskiej, opowiadała mi już jako kapłanowi po powrocie z Rzymu, że ona sama i karmelitanki bardzo się modliły i starały się aby O. Rafał wstąpił do naszego Zakonu. Matka Ksawera znała Sługę Bożego jeszcze z tych czasów, gdy Sługa Boży był wychowawcą księcia Augusta Czartoryskiego. Uważała Sługę Bożego, jak zresztą wszystkie karmelitanki, które go znały, jako reformatora naszego Zakonu w Polsce i jako świętego zakonnika.

W rozmowie z Księciem Metropolitą Sapiehą w Krakowie, Książe Metropolita wyraził swoje przekonanie, że O. Rafał jest kandydatem na świętego. Cieszyłby się gdyby jego Sprawa beatyfikacji pomyślnie była załatwiona, a to dlatego, że życie jego tak urozmaicone byłoby wzorem dla różnych stanów. Sługa Boży był bowiem na świecie jako oficer, powstaniec, sybirak, wychowawca no i kapłan i zakonnik-pokutnik. Czytałem życiorys Sługi Bożego napisany przez O. Jana Bouchaud i inne mniejsze broszurki.

Ad. 11-14. Z czasów powstania, uwięzienia i skazania na Sybir, pamiętam pewne szczegóły, a mianowicie słyszałem od O. Brokarda [Gajdy], kapłana naszego Zakonu, że Sługa Boży zapytany o szczegóły swego wygnania na Sybirze, nie chciał podać żadnych wiadomości, jedynie odpowiedział: Dla was te rzeczy byłyby ciekawością, a dla nas cośmy przeżyli, są cierpieniem i boleścią.

Również z opowiadania osób zakonnych słyszałem, że O Rafał w więzieniu dla łatwiejszego zniesienia przykrej samotności uprawiał szwedzką gimnastykę, z tego powodu jego towarzysz więzienny, uważał go za wariata. Również słyszałem że sędziowie na procesie za udział w Powstaniu, sami podawali Słudze Bożemu sposoby ratowania się, i przedstawiali mu, aby nie podawał wszystkiego o sobie. Sługa Boży twierdził, że naród rosyjski, jako taki, jest bardzo dobry, ale wpływ sfer rządzących, rekrutujących się z Niemców protestantów działał ujemnie.

Ad. 22-23. Zasługą wielką Sługi Bożego jest założenie w Wadowicach internatu zakonnego dla młodzieży, celem przygotowania kandydatów do Zakonu („Collegino”). Z tego internatu rekrutowały się przeważnie pierwsze powołania zakonne, czemu i świadek zawdzięcza swoje powołanie zakonne.

Ad. 25. Od ojca Ignacego (Bylica), kapłana Zakonu naszego słyszałem, że Sługa Boży z przejęciem i uniesieniem odmawiał Officium Divinum w chórze razem z innymi. Stojąc na podium posuwał się naprzód w tej gorliwości i górował głosem nad innymi. Sługa Boży, chcąc dać wyraz czci i miłości ku Matce Najśw. – jak mi opowiadali ojcowie – przygotowywał z wielką starannością dziełko o Najśw. Maryi Pannie na Kongres Mariański w Przemyślu.

Ad. 26-28. Za mało przebywałem ze Sługą Bożym, gdyż byłem wówczas na studiach w Rzymie, żebym mógł podać bliższe szczegóły odnośnie cnót teologicznych u Sługi Bożego.

Ad. 29-32. Odnośnie do cnót kardynalnych słyszałem od nowicjusza, starszego ode mnie śp. brata Jakuba [od św. Józefa, Józef Michalski], który przed wstąpieniem był administratorem majątku klasztornego w Siedlcu, że Sługa Boży nawet w zimie chodził boso.

Ad. 33-36. Od jednej z Sióstr Karmelitanek (siostry kołowej) słyszałem jak Sługa Boży jej polecił, aby ilekroć przyjdzie lub zadzwoni do koła, przypominała mu: „Pamiętaj ojcze, że jesteś wielkim grzesznikiem”. Opowiadał jeden z Księży Zmartwychwstańców, że na widok bitego, a mimo to łaszącego się psa, Sługa Boży obecny przy tym, powiedział: „Patrzcie jak nas to stworzenie nierozumne uczy cierpliwości i pokory”.

Ad. 37. Patrząc na Sługę Bożego w latach, w których nie rozróżniałem jeszcze rodzajów cnót i ich stopnia, to jednak odnosiłem wrażenie, że widzę przed sobą człowieka żyjącego wyższym życiem, zatopionego w Bogu, ułożonego wewnętrznie i zewnętrznie, cichego i pokornego. Wszyscy podkreślają, że Sługa Boży nie mówił nigdy o sobie. Pamiętniki ze swego życia napisał na wyraźny rozkaz swego spowiednika.

Ad. 40. Wiem, że Sługa Boży umarł w Wadowicach 15. XI. 1907 r. Ojcowie opowiadali, że Sługa Boży swoją chorobę znosił bardzo cierpliwie aż do końca, brewiarz odmawiał, a ostatniej gorączce nawet się pomylił, zaopatrzony Sakramentami św. Jako testament, zostawił swoim braciom: „Servate unionem” [Służcie jedności].

Ad. 41. Słyszałem, że udział w pogrzebie był bardzo liczny, młodzież gimnazjalna wzięła też udział z gronem nauczycielskim.

Ad. 42. Wiem, że ciało Sługi Bożego zostało przeniesione z Wadowic do Czerny, i pochowane na wspólnym zakonnym cmentarzu. Po ukończeniu procesu informacyjnego nastąpiła ekshumacja zwłok i ciało zostało przeniesione do Kaplicy św. Jana przy Kościele zakonnym w Czernej. Wiem, że jest epitafium, ale treści napisu sobie nie przypominam.

Ad. 44. Ile razy z racji urzędu odwiedzając klasztor w Czernej ze 2 razy w roku, nawiedzałem, zawsze i modliłem się na grobie O. Rafała, polecając mu sprawy prowincji i oddania mu czci. Z objęciem urzędu prowincjalnego, w r. 1948 z całą kapitułą udaliśmy się do Czernej. Po odprawieniu przy grobie Sługi Bożego uroczystej Mszy św. nakreśliłem życie i cnoty Sługi Bożego, zachęcając wszystkich obecnych do naśladowania Jego cnót; modliliśmy się też o błogosławieństwo dla prowincji za jego przyczyną. Grób Sługi Bożego bywa nawiedzany tak przez okoliczną ludność, jak i przez przybywających z daleka, czy to turystów czy też nawet specjalnie zorganizowanych pielgrzymek (jednakże bez jakiegokolwiek wpływu OO. Karmelitów). Ostatnia wielka manifestacja miała miejsce ze strony kółek różańcowych z Jaworzna i okolicy, ze sztandarami i z wielkim wieńcem kwiatów złożonym na grobie Sługi Bożego w liczbie ok. 7000 osób.

Z Warszawy przyjechała para nowożeńców, by wziąć ślub w Kościele OO. Karmelitów w Czernej i prosić o błogosławieństwo Boże za wstawiennictwem Sługi Bożego, którą zastałem modlącą się przy grobie Sługi Bożego.

Ad. 45. Jeszcze jako uczeń gimnazjalny spostrzegłem, że Sługa Boży był osobistością bardzo wybitną w naszym Zakonie i współbracia nigdy nie powiedzieli o nim nic ujemnego wobec mnie, jedynie dwóch zakonników jak uważam, z chęci pewnego błyszczenia, zaznaczali, że jego wziętość i chwała zewnętrzna pochodzi raczej z jego pochodzenia szlacheckiego. Śp. O. Chryzostom [Lamoš], wielokrotny przełożony i Wikariusz prowincjalny naszej polskiej prowincji, nieskory do kanonizowania kogokolwiek, był bardzo za tym, aby Sprawę beatyfikacji rozpocząć.

Obecnie i siostry zakonne i bracia Zakonu karmelitańskiego śledzą pilnie posuwający się proces i modlą się o rychłe wyniesienie Sługi Bożego na ołtarze. Opinia świętości Sługi Bożego liczy się także wśród społeczeństwa naszego, czego dowodem są liczne ofiary składane na wydatki związane z procesem.

Również za granicą, jak we Włoszech i we Francji, zainteresowanie osobą i życiem Sługi Bożego było wielkie, z życzeniem jednak, aby był opracowany żywot Sługi Bożego podający nie tylko wypadki złączone z jego męczeństwem na Syberii, lecz i jego życie zakonne.

Ja osobiście jestem przekonany o wysokiej świętości Sługi Bożego, szczególnie dotyczącej jego życia wewnętrznego, zjednoczonego z Bogiem, okupionego cierpieniem wewnętrznym i jako przykład życia kontemplacyjnego dla osób zakonnych, a także jako wzór dla osób świeckich, jak połączyć życie chrześcijańskie z obowiązkami stanu.

Dowodem tego mojego głębokiego przekonania o świętości Sługi Bożego było wystąpienie moje na Kapitule Generalnej na Górze Karmelu, w którym przedstawiając życie i świętość Sługi Bożego prosiłem, by Kapituła Generalna zwróciła się do Stolicy Apostolskiej o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. Ojcowie kapitulni jednomyślnie przez aklamację wniosek uchwalili.

Ad. 46. Nie słyszałem ani nie czytałem, aby ktokolwiek występował przeciwko cnotom i świętości Sługi Bożego.

Ad. 55. Oprócz tego, co wyżej zeznałem dodaję jeszcze jeden szczegół w stosunku do siostry Teresy od Dzieciątka Jezus, gdy jeszcze nie była beatyfikowaną. Sługa Boży nie czuł szczególniejszego jakiegoś nabożeństwa do Siostry Teresy od Dzieciątka Jezus. Kiedy jednak miał jakieś nadzwyczajne cierpienia wewnętrzne, zwrócił się do niej z ufnością. Został wysłuchany i od tego czasu stał się gorącym Jej czcicielem.

fr. Anselmus a sto Andrea Corsini OCD

Oryg. w Archiwum Krakowskiej Prowincji Zakonu Karmelitów Bosych, sygn.: AŚRK 2, s. 849-858. Tekst w języku łacińskim drukowany w: Sacra Congregatio pro Causis Sanctorum, Cracovien. Beatificationis et Canonizationis Servi Dei Raphaëlis a Sancto Ioseph (Kalinowski), Sacerdotis Professi Ordinis Carmelitarum Discalceatorum, Positio super virtutibus, Roma, 1976, p. 380-382.